The Force Unleashed jest kolejnym projektem po Shadows of the Empire, w którym jedną historię opowiada więcej niż jedno źródło. Jednak nie należy zapominać, że książka i komiks są tak naprawdę adaptacjami wydarzeń z gry. Pierwsze wzmianki na temat The Force Unleashed pojawiły się w 2006 roku wraz z konceptami artystycznymi. Premiera gry miała być wielkim wydarzeniem Star Wars w 2007 roku, jednak przedłużające się prace nad grą opóźniły premierę o rok. Przez co The Force Unleashed miało swoją premierę w cieniu filmu i serialu Wojny klonów. The Force Unleashed wydano początkowo tylko na konsole, dopiero w 2009 roku w grę wraz z rozszerzeniem pod tytułem: The Force Unleashed: The Ultimate Sith Edition można było pograć na komputerze. Markę The Force Unleashed eksploatowano marketingowo do tego stopnia, że można ją nazwać już brandem Star Wars, jednym z wielu obok przykładowo: The Clone Wars czy New Jedi Order. Poza grą, książką i komiksem, które były wiodącymi produktami z logo The Force Unleashed powstało też wiele innych, nie zawsze związanych i do końca przemyślanych.
The Force Unleashed można podzielić na dwie części: opowiadaną historię i siekankę mieczem świetlnym. Na początek skupmy się na fabule. Jak każdy pewnie wie, dotyczy ona Sekretnego Ucznia Dartha Vadera, którego Mroczny Lord Sithów uczył by móc w przyszłości obalić Imperatora i zająć jego miejsce. Nasz mody Uczeń poluje więc na Jedi, by dowieść swojej wartości przed mistrzem i wprawić się w walce z wymagającym przeciwnikiem. Na swojej początkowej drodze spotyka mistrza Kotę w fabryce kosmicznej orbitującej nad Nar Shaddaa. Przy okazji przed serią największych wyzwań dostaje nową pilotkę piękną Juno Eclipse, która zmąci jego spokój. W grze odwiedzamy takie planety jak: wspomniane wyżej Nar Shaddaa, Bespin, Felicię, Raxus Prime, Korelię i Kashyyyk. Na niektóre z nich zawita się nawet dwukrotnie. Fabuła jest w The Force Unleashed bardzo ważną osią. To wokół niej kręci się reszta i to ona daje niesamowity impuls do skończenia kolejnego etapu. Na koniec każdego poziomu czeka na nas przerywnik w postaci scenki. W sumie ich całość (z wersji na PS3/XBox 360) składa się na prawie godzinny film! Wiele osób mimo tego, że w grę nie grało, obejrzało zlepek scenek ściągnięty z internetu, lub po prostu na jakimś serwisie hostingowym dla filmów. Jeżeli nie masz zamiaru grać w grę, ani czytać książki i komiksu to zobacz chociaż filmik, bo The Force Unleashed to po prostu kawał dobrego Star Wars i to podany w dobrym starym stylu. Patent cutscenek nie jest przecież młody, był on bowiem obecny w wielu innych grach, chociażby w: Shadows of the Empire czy Dark Forces II: Jedi Knight.
Fabularnie poszczególne wersje gry różnią się trochę od siebie. Zależne to było od tego, że prace nad grą były w innym stopniu zaawansowane na różnych platformach. Na PS3 i XBox 360 historia jest opowiadana w ten sam sposób, podobnie jest z PS2 i PSP, gdzie PSP jest tylko krótszą wersją swojego starszego brata. Każda z konsol Nintendo ma też swój nurt, ale to z uwagi na konstrukcję tych konsol. Ja sam grałem osobiście w The Force Unleashed na PlayStation Portable, dlatego to o tej wersji będę pisał w dalszej części recenzji.
Gameplay jest dla wielu zazwyczaj najistotniejszą częścią gry. W The Force Unleashed sprawia on bardzo wiele radości. W szczególności kiedy chcemy sobie porzucać przeciwnikami, bądź porzucać przedmiotami w nich właśnie. Z uwagi na to, że siła fabuły została postawiona na przerywniki filmowe a nie na wykonywanie zadań, gra jest po prostu siekanką przy użyciu miecza świetlnego i Mocy. I to od nas zależy czego tak naprawdę będziemy chcieli użyć i jak zabijemy przeciwników czekających na nas w następnej komnacie. Granie przypomina w dużym stopniu Jedi Knight: Jedi Academy gdzie właśnie samo zabijanie było najważniejsze, a historia opowiada się sama. Na końcu każdego etapu czeka na nas jakiś boss, są oni bardzo zróżnicowani. Będą to zarówno Jedi, jak i AT-ST czy Rancory lub po prostu sługusi Imperatora. Im bliżej końca tym przeciwnicy bardziej wymagający, choć na każdego jest odpowiedni sposób. Bossów i niektórych silniejszych przeciwników nie pokonujemy „do końca”, ale kiedy są oni na wyczerpaniu uruchamia się sekwencja klawiszy, którą musimy według woli „systemu” wcisnąć by wykończyć bossa. Początkowo to przeszkadza w widowiskowym finiszu, ale po paru udanych walkach człowiek już bardziej automatycznie działa i może rozkoszować się zakończeniem walki w pełni. A te są bardzo udane, bo podstawowe umiejętności Ucznia: miecz świetlny, błyskawica i odepchnięcie potrafią stworzyć niezły kombos.
Urokiem The Force Unleashed są Moce, które można ulepszać za zdobyte punkty (trupy). W połowie gry zostaje odblokowana możliwość zdobywania wyższych poziomów Mocy. W dostępnym arsenale mamy: Force Push (odepchnięcie), Lighting (błyskawica), Lightsaber Throw (rzut mieczem), Repulse (wybuch nagromadzonej Mocy), Aerial Assault (atak Mocą z powietrza), Aerial Shock (atak błyskawicą z powietrza), Choke (duszenie), do tego doliczmy kilka rozszerzeń ataku mieczem świetlnym, Force Speed (przyspieszenie ruchów), oburęczną błyskawicęi Dark Rage (mroczny gniew podobny jak w Jedi Academy). W grze prawie każdy przedmiot można chwycić i przemieścić, podobnie zrobić można z przeciwnikami. Owe przedmioty można ciskać w przeciwników, niektóre z nich nawet wybuchają, co tylko powiększa ogrom zniszczeń jakie za sobą pozostawiamy. Wybór Mocy jest bardzo wymyślny i nie po to aż tyle ich nam zaserwowano, żeby ciągle razić wrogów błyskawicami. Gra daje wiele możliwości, trzeba z nich tylko korzystać.
Pokład statku „Rogue Shadow” robi nam za bazę między kolejnymi ekspedycjami. Można na jego pokładzie zmieniać kolor ostrza miecza świetlnego, dzięki znalezionym kryształom, a także ulepszać jego działanie dzięki zdobycznym kryształom, pochodzącym z mieczów napotykanych bossów. Można też zmieniać swoje przyodzienie, które prezentuje nam PROXY. Juno Eclipse natomiast pokaże wszelkie dodatkowe materiały, które odsłaniają nam się po znalezieniu holokronów Jedi rozsianych po lokacjach. Jest też mała encyklopedia, z której dowiemy się o miejscach jakie odwiedzamy i o postaciach, które spotykamy na swojej drodze. Przejście do kolejnych misji jest przedstawione w formie nawikomputera. Żeby nagrać sobie grę, należy zakończyć etap, gra save’uje się automatycznie przed sekwencją z „Rogue Shadow”.
W The Force Unleashed na PSP poza trybem historycznym mamy kilka innych: Order 66 co rundę gromada przeciwników nas atakuje, pojedynki oraz historyczne misje, gdzie wcielimy się w Anakina w pojedynku z Dooku, Luke’a Skywalkera podczas jego egzekucji w Jamie Karkoon, Obi-Wana walczącego z Darthem Vaderem na Mustafar czy też Darthem Vaderem w starciu z synem na Bespinie. Jest to szczególnie dobra opcja dla osób, które mają tylko chwilę by pograć. Istnieje też tryb dla wielu graczy, wystarczy znaleźć innych graczy z The Force Unleashed na PSP i połączenie z siecią WLAN.
Znaczenie The Force Unleashed zdecydowanie podkreśla własna ścieżka dźwiękowa, skomponowana przez Marka Griskeya i zagrana przez Skywalker Symphony Orchestra. Muzyka w grze jest bardzo doniosła, czuć wręcz wyzwalaną Moc. Fabuła The Force Unleashed wprowadza do uniwersum tak wiele, że była potrzebna akceptacja samego George’a Lucasa. The Force Unleashed ukazuje okres czystki Jedi i powstanie Rebelii i daje nam źródło symbolu Sojuszu. To bardzo duży wkład w kanon jak na jedną zamkniętą opowieść.
The Force Unleashed to jeden z najgłośniejszych projektów Star Wars w pierwszej dekadzie XXI wieku. Ten fakt jest niezaprzeczalny. Dobrze też, że dostęp do The Force Unleashed jest bardzo szeroki, przez co każdy niemal bez problemu będzie mógł po tę cudowną historię sięgnąć. A naprawdę warto to zrobić, chociażby pobieżnie i nie zrażać się nielicznymi minusami, które w szerszej perspektywie giną w gąszczu uniesień jakie towarzyszą zapoznawaniu się z The Force Unleashed.
Autor: Nestor