40 lat „Star Wars”: Najbardziej żenujące momenty w historii

Rozpoczęliśmy naszą serię 40 najbardziej pamiętnych momentów w historii Star Wars od tych najbardziej epickich, przeszliśmy do  najbardziej zaskakujących, potem najbardziej wzruszających, a teraz przechodzimy do momentów, które… najchętniej chcielibyśmy zapomnieć, bo są aż tak żałosne. Oczywiście, są to momenty z całej historii uniwersum, zarówno nowego kanonu, jak i Legend.

Jar Jar i kupa

Naszą listę musimy rozpocząć od tej postaci, jakżeby inaczej. Właściwie mógłbym ograniczyć się do wklepania „Jar Jar Binks” i spokojnie odejść od klawiatury, ale to byłoby pójście na łatwiznę. Stworzony w CGI pierdołowaty Gunganin miał – wedle zapewnień Lucasa – przyciągnąć do kin najmłodszych widzów. W praktyce okazał się jedną wielką porażką, której nie da się strawić, a co dopiero polubić. Jar Jar irytuje na każdym kroku, jest niepotrzebnym elementem, który zaburza odbiór (i tak mocno średniego) Mrocznego widma. Sceny z nim prezentują poziom, który nie rozśmieszy nawet przedszkolaków. No, bo jak mogą cieszyć pierdnięcia, czy – to już naprawdę żenujące – wdepnięcie w odchody? Tak, Jar Jar wlazł w kupę! Niebywałe, misa normalnie pęka ze śmiechu! Całe szczęście, że senatora Jar Jara (wierzycie w to, że ktoś powierzył mu taką funkcję?) w dwóch pozostałych epizodach trylogii otrzymaliśmy w homeopatycznej dawce. Ktoś najwidoczniej poszedł po rozum do głowy, że żarty z wdepnięciem w kupę śmieszą tylko tych, którzy nie powinni wychylać się ze swoim poziomem inteligencji. George’u Lucasie, mam nadzieję, że co noc budzisz się zlany potem, nie mogąc pojąć, jak to możliwe, że pozostawiłeś kinematografii takie okropieństwo. [Wixu]

Zmartwychwstanie Maula

Pamiętacie komiks pod tytułem Stare Rany? Kilkunastostronicowa i niekanoniczna historyjka o tym, jak Darth Maul z mechanicznymi nogami odnajduje na Tatooine Kanobiego i powtórnie stacza z nim pojedynek? Cóż, była to ciekawa wizja, ale na tyle bezsensowna, że komiks od początku był niekanoniczny. Niestety, George Lucas postanowił, że należy tę historię powtórzyć, wprowadzić do kanonu i rozciągnąć na aż dwa seriale! Brzmi jak kiepski żart, jednak taka jest rzeczywistość. Co grosza, zmartwychwstanie Maula to historia obecna w obu kanonach! Gdy były lord Sithów ostatecznie zakończył swój żywot w ostatnim sezonie Rebeliantów, odetchnąłem z ulgą, że ta historia w końcu dobiegła końca. O jakieś 18 lat za późno… Obyśmy już nie dostali więcej takiej powtórki z rozrywki. [Marik]

Sidious zabija trzech mistrzów szermierki w dziewięć sekund

Nie istnieje chyba bardziej żałosna scena z udziałem Jedi. Ja rozumiem, że oddział uderzeniowy wysłany do aresztowania Dartha Sidiousa został utworzony naprędce, ale na litość Mocy, złożony jest z czterech mistrzów Jedi! Między zabiciem pierwszego, a ostatniego mija dosłownie 9 sekund. 9 sekund – tyle wystarczy, żeby zabić trzech mistrzów szermierki! To zrozumiałe, że ta scena miała pokazać potęgę Sidiousa, ale przy okazji stała się tak upokarzająca dla Zakonu, że aż ręce opadają. Wychodziłoby na to, że Maul razem ze swoim bratem Savagem stanowili dla Sitha większe zagrożenie, niż ta trójka, a to już naprawdę wstyd. [Jedi Przemo]

Sesja z wyparowywaczem umysłu

Tak naprawdę niemal cały film The Star Wars Holiday Special mógłby się tutaj znaleźć. Naprawdę ciężko zdecydować się na najbardziej żenujący moment. Film zawiera ich naprawdę sporo, ale jeden zasługuje na specjalne wyróżnienie. To prezent, który Attichitcuk dostaje od Sauna Danna. Jest to wyparowywacz umysłu (ang. mind evaporator) – adekwatna nazwa, trzeba przyznać. Urządzenie, które wyglądem przypomina suszarkę jest tak naprawdę hełmem wirtualnej rzeczywistości. Sceny, które rozgrywają się wewnątrz umysłu dziadka Chewiego to ostra jazda na kwasie. Humnoid w białej peruce opowiada słodkie słówka, przyjmuje dziwne pozy i śpiewa. Reakcje naszego bohatera są dość dwuznaczne i wielu „krytyków” uznało to za coś w rodzaju pornografii. Kto normalny daje w świątecznym prezencie maszynkę do takich rzeczy? Dlaczego widz w ogóle chciałby coś takiego oglądać? Dzięki Mocy, że to już nie jest kanon. [Dark Dragon]

Ewoki pokonują Imperium

Klasyczna Trylogia nigdy nie była doskonała i chociaż rzadko dawała nam powody do zażenowania, to kilka takich momentów się trafiło. Nie ma jednak bardziej bolesnego, niż fakt, że „cały legion najlepszych wojsk” Imperium, cytując samego Imperatora, został pobity przez kilku Rebeliantów i „morderczą hordę” małych misiów. Nawet prequele ze swoją masą głupot i Jar Jarem nie są w stanie przebić Ewoków, a to już o czymś świadczy. I czemu tu się dziwić, ja się pytam, że siły Imperium na czele ze szturmowcami są niemal zawsze pokazywane w Rebels jako banda nieudaczników? [Nadiru]

 

Płacz Góry Smutku [Legendy]

Jak już wyżej dowiódł Nadiru, Ewoki wśród fanów cieszą się dość mieszanym uznaniem. Z czasem doczekaliśmy się filmów aktorskich, serialu animowanego i serii komiksowej. Pośród tego zbioru znajduje się sporo pomniejszych głupotek, jednak Góra Smutku znacznie się wyróżnia. Sam pomysł na górę jako jakiś rozumny gatunek wydaje się co najmniej dziwny. Do tego dochodzi fakt, że jej łzy mają magiczne właściwości. W tej historii był to klasyczny MacGuffin, aby go uzyskać bohaterowie musieli udowodnić swą wartość. Wszystko rozegrało się na zaledwie kilku kadrach. Teebo, który potrzebuje łzy by zdjąć klątwę, rozśmiesza Górę (co może spowodować jej śmierć!). Góra chce się pozbyć Ewoków i je zdmuchuje. Teebo ratuje Ewoki rzucając im linę i stwierdza, że w sumie już nie potrzebuje tych łez. Góra się wzrusza tym zacnym aktem i się rozpłakuje. Cała ta sytuacja jest do granic absurdalna i całe szczęście, że to już tylko legenda. [Dark Dragon]

Luke zakochuje się w dziewczynie z komputera [Legendy]

Jako centralna postać Klasycznej Trylogii, Luke Skywalker naturalnie cieszył się powodzeniem wśród różnych twórców Expanded Universe. Dzięki nim poznaliśmy dalsze, zagmatwane losy pierwszego z nowego pokolenia Jedi oraz mieliśmy okazję wielokrotnie załamać się nad nieudolnymi pomysłami. Jednym z najdurniejszych, jakie jestem sobie w stanie przypomnieć było zmuszenie bohatera do… zakochania się w komputerowej Jedi. Tak. Luke’owi i jego uczniom zdarzyło się trafić na pokład imperialnego okrętu, którego systemy komputerowe zamieszkiwał duch pokonanej przed laty Jedi – Callisty Masany, która ratując się przed śmiercią skopiowała swą tożsamość do pamięci urządzenia. I to nie był bynajmniej koniec głupotek. Po bardzo krótkiej przygodzie na pokładzie okrętu oboje błyskawicznie się w sobie zakochują. W końcu dziewczyna przejęła materialne ciało jednej z uczennic Luke’a (sic!) i jej historia potoczyła się w miarę znośny sposób, ale w moim wypadku niesmak po tak niedorzecznym początku pozostał… [Vidar]

Trening Rosha Penina [Legendy]

W większości zestawień z najbardziej irytującymi postaciami Star Wars dominuje złota trójka. Jar Jar, Ahsoka oraz… Rosh Penin. Tak. Ten nieopierzony Jedi niejednego doprowadził do białej gorączki. I nie potrzebował na to dużo czasu – jego popis na początku ścieżki na drodze Jedi w zupełności wystarczył. Najpierw prymitywne, infantylne ekscytowanie się przyszłością w Akademii i tym, jak świetne wrażenie trzeba zrobić. Po przydzieleniu mistrza – żenujący popis wazeliniarstwa wyśmiany przez jego mistrza, Kyle’a Katarna. I później, podczas wstępnego treningu ubzduranie sobie, że to wyścig oraz przyprawione tekstami na poziomie średnio rozgarniętego nastolatka rzucanie kłód pod nogi bardziej doświadczonego Jadena Korra, co prawie kończy się tragedią. Nie sposób już od pierwszych minut nie czuć zażenowania tym przerośniętym bachorem. I bardzo trudno w późniejszym punkcie kulminacyjnym oszczędzić mu życie. [Vidar]

Sztuczka umysłowa Rey

Jeszcze w czasach The Clone Wars, ogromną kontrowersję wśród fanów wzbudził moment, gdy padawanka Ahsoka Tano użyła sztuczki umysłowej. Wielu postrzegało tę technikę Mocy jako wyraz kunsztu w posługiwaniu się metodami Jedi. Potem przyszli Rebelianci i Ezra, który też bardzo szybko zaczął stosować sztuczki umysłowe, nawet w bardzo zaawansowany sposób. Jednak ostatecznym ciosem w słuszne wyobrażenia fanów było Przebudzenie Mocy, w którym Rey, nie mająca pojęcia o tym, czym jest Moc, używa sztuczki umysłowej na szturmowcu Najwyższego Porządku. Jedni zgrzytali zębami, inni próbowali usprawiedliwiać tę scenę teoriami o Rey Kenobi (która mistrzostwo w Mocy miałaby chyba wyssać z mlekiem matki!). Jednak jedni i drudzy chyba woleliby zapomnieć o tej scenie, tak chętnie przywoływanej przez wszystkich, którzy chcą wykazać opornym, że nazwisko Rey powinno brzmieć „Sue”. [Marik]

Natasi Daala zostaje przywódczynią Galaktycznego Sojuszu [Legendy]

Nigdy nie potrafiłem pojąć, jak ktokolwiek mógł uznać, że Daala będzie dobrym przywódcą Galaktycznego Sojuszu. Osoba, która karierę robiła przez łóżko i w zasadzie większość jej życia to pasmo porażek nagle pojawia się podczas bitwy z kilkoma okrętami, które decydują o wygranej i wszyscy się zgadzają, że jest ona najlepszym wyborem. Jakim cudem?! Czy ktokolwiek chociaż prześledził jej wcześniejszą historię? Jej rządy doskonale pokazują, że decyzja była fatalna i nie wiem, czy ktokolwiek był zaskoczony, że (ponownie!) musiała salwować się ucieczką. Ciężko mi powiedzieć, który z galaktycznych przywódców bardziej mnie denerwował, Fey’lya, czy Daala, ale ten pierwszy przynajmniej bohatersko zginął, a nie kolejny raz ukrył się w szczurzej norze… [Jedi Przemo]