Sithowie, przedstawiani przez wieki jako odbicie rycerzy Jedi w krzywym zwierciadle, postrzegani byli jako istoty do gruntu złe, wiedzione tylko i wyłącznie własnym interesem, żądzą władzy i zaślepione chęcią urządzania świata na swoją modłę. Są jak źli bohaterowie baśni – kiedy mówi się o nich, wiadomo po prostu, że są źli, muszą tacy być, by stanowić właściwe dopełnienie opowieści. Baśń nigdy nie wnika w ich psychikę, ewentualne próby przedstawienia racji drugiej strony są domeną tylko i wyłącznie pojedynczych opowiadań, takich jak te autorstwa Neila Gaimana czy Andrzeja Sapkowskiego. Niezmiennie stają się jedynie elementami zabawy literackiej, mimo że tak naprawdę nie raz w tekstach wprost pojawiają się ich racje. Obawa przed tym, że czarny charakter nagle przestanie być czymś nieracjonalnym, powodowanym jedynie chęcią zysku lub umocnienia własnej władzy, sprawia, że większość czytelników starannie omija te fragmenty, które mogą mu dopomóc w zrozumieniu tej drugiej strony.
Pewnie nie inaczej jest również w przypadku hrabiego Dooku, Dartha Tyranusa, postaci w pewien sposób tragicznej, jako że uważny widz i czytelnik domyśla się, iż od samego początku ten dawny Mistrz Jedi jest jedynie narzędziem w ręku Sidiousa. Narzędziem, które przestanie być użyteczne wtedy, kiedy ten wyczekiwany i wytęskniony kandydat na ucznia Anakin Skywalker dojrzeje do tego, by zrozumieć to, jaki los od początku zgotowało mu przeznaczenie. Dooku był znakomitym wyborem – doskonały mówca, od lat kształcący się w sztuce dyplomacji, świetnie władający Mocą. Idealny przywódca Konfederacji Niezależnych Systemów poważny, ceniony człowiek, który dał się poznać jako altruistyczny negocjator, gdyż względem jego osoby nie mogły powstać najmniejsze podejrzenia. Podobnie jak sam Palpatine, Dooku był jedną z ostatnich osób, jakie można było podejrzewać o podwójną grę. A jednak taką przecież prowadził…
Podwójna gra
Dlaczego? Bo znudziło mu się stanie po stronie dobra? Bo chciał coś na tym zyskać? Tylko co? Bogactwo, władzę? W chwili odejścia z Zakonu Dooku uzyskał to wszystko, sięgając po swe dziedzictwo hrabiego Serenno. Szczęśliwie, nie jesteśmy zdani tylko na domysły, w przeciwieństwie do wielu postaci, możemy poznać jego racje. Kiedy przeanalizuje się opisane w adaptacji książkowej Zemsty Sithów jego rozmyślania tuż przed ostateczną konfrontacją z Jedi, wiele rzeczy staje się jasnych. Spróbujmy zatem zrozumieć, jak Dooku pojmował bycie Sithem.
„Zazdrość rozumie dobrze, podobnie jak instynkt posiadania; potrafi bronić się, i to agresywnie, gdy kto sięga po jego własność.”
Dooku, jako arystokrata, musiał mieć silnie rozwinięty instynkt własności, nie tylko tej namacalnej fizycznej, ale również nieuchwytnej odpowiedzialności za inną „własność” poddanych sobie ludzi, których powinien bronić w czasach niebezpieczeństwa. Nie da się ukryć, że Republika u schyłku swego istnienia nie była stabilnym bytem, ludzie, którzy mu zaufali, którzy byli mu poddani, nie byli bezpieczni. Jedynym wyjściem z tej sytuacji mogła być jedynie walka.
„Nietolerancja stanowi dla niego normę w niespokojnym świecie, pełnym niezdyscyplinowanych istot.”
Choć tolerancja to również w naszym świecie osobliwie chwytne hasło, nie da się ukryć, iż nadmiar tolerancji prowadzi do chaosu, bo skoro dzisiaj wolno to i tamto, to jaką mamy gwarancję, że za kilka dni, tygodni, miesięcy nie będzie można jeszcze więcej, a w rezultacie czyny obecnie postrzegane jako przestępstwa, w pewnym momencie staną się „wyrażeniem potrzeb duszy”? Osoba, która dąży do stworzenia określonego ładu, nie może uznawać tolerancji za właściwy sposób do jego kreacji.
„Mściwość to rozgrywka – czerpie niemałą przyjemność z cierpienia swoich wrogów.”
Mściwość
Jeśli istnieje bardziej ludzkie uczucie niż miłość, jest nim mściwość. Nie wierzę osobom, które twierdzą, iż nigdy nie pomyślały o zemście, o gniewie, o agresji, nawet najspokojniejsza osoba na świecie dozna w pewnym momencie krzywdy, którą będzie chciała pomścić. Oczywiście, można się powstrzymać, jednak niewiele rzeczy jest bardziej ludzkich niż pragnienie zemsty i zaspokojenie tego pragnienia.
„Jest całkowicie niezdolny do przejmowania się tym, co myślą o nim inni. Interesuje go jedynie to, co inni mogą dla niego zrobić. I co mogą zrobić jemu.”
Powyższe słowa wydają się bardzo egoistyczne, ale są do bólu wręcz realistyczne. Wiele osób traci cenny czas na stwarzanie pozorów, na kształtowanie świata w ten sposób, by myślano o nich w jak najlepszy sposób, by byli postrzegani w konkretny sposób. Jednak nie to tak naprawdę się liczy bo tak naprawdę w ostatecznym rozrachunku, liczy się tylko to, co inni uczynią, nie pomyślą. Od myśli do czynu jest bardzo długa droga i tak naprawdę należy przejmować się tylko tym drugim.
Obraz hrabiego Dooku, Dartha Tyranusa, jaki wyłania się nam z powyższych słów, jest spójnym i konsekwentnym obrazem człowieka myślącego realnie, zdającego sobie sprawę z własnych obowiązków i swojej odpowiedzialności. Jeśli taki człowiek, kierujący się takimi powodami, został Sithem, pojawia się pytanie, czy Sithowie są rzeczywiście tacy źli jak ich się zawsze przedstawia…