Nie, nie można.
Można ich pokonać, zabić, zdradzić czy nawet upokorzyć i przeciągnąć na Jasną Stronę Mocy. Nie jest jednak możliwe, by wymazać ich na zawsze z mapy Galaktyki.
Dlaczego? Bo Sithowie to nie tylko Mroczny Lord i jego uczeń, to nie zastępy Lordów i uczniów rozsianych po akademiach sithyjskich, to wreszcie nie potężne floty jak za czasów Dartha Malaka. Sithowie to filozofia, proponująca inny ład i porządek w Galaktyce niż ten narzucany przez Republikę i Jedi. To inne rozwiązania, myśl sięgająca poza granice, które są nieprzekraczalne dla kolejnych republikańskich rządów. A myśli nie można zniszczyć, szczególnie takiej, która została zasiana w tak wielu miejscach Galaktyki.
Dowód? Spójrzmy na historię. Nie udało się to nikomu, od Rakatan poczynając, poprzez Jedi, Starą i Nową Republikę na Sojuszu Galaktycznym i Imperium Roana Fela kończąc. Czasami Sithom udało się przetrwać dzięki własnej zaciekłości, bezwzględności i sile w aspektach Mocy niedostępnej dla nikogo innego. Innym razem było to zasługą wrogów, którzy nie dysponowali odpowiednią potęgą lub kierowali się takimi regułami, podług których Sithów po prostu nie można pokonać.
Sithowie od czasów przegranej Wielkiej Wojny Nadprzestrzennej byli utożsamiani ze wszystkim, co złe i najgorsze w Galaktyce. Stali się widmem, które wisiało nad Republiką i Jedi, legendą, którą mamy straszyły swoje dzieci. A przecież antagonistyczny charakter Sithów zależał tylko i wyłącznie od punktu widzenia. Ich armie nie składały się z bezlitosnych barbarzyńców, tylko istot myślących, takich samych jak ich przeciwnicy. Jednakże od dawna znany jest fakt, że nic nie jednoczy rozpadającego się państwa jak wspólny wróg. Poza tym Sithowie byli wrogiem wymarzonym, gdyż sprzeciwiali się ideom Republiki, opierającej się w głównej mierze na zorganizowanym handlu, będącym pod takim czy innym nadzorem megakorporacji, które zarabiały zarówno w czasach pokoju, jak i w okresie wojennym. Sithowie to alternatywa dla Republiki. Oczywiście, nie bez wad, ale rankora z rzędem dla tego, kto udowodni, że Republika jest bez skazy.
Tak naprawdę to wspomniana Wielka Wojna Nadprzestrzenna była jedyną możliwością zniszczenia Sithów. Ich wszystkie osiągnięcia, nauki i artefakty znajdowały się na stosunkowo niewielkim obszarze, który mógł ulec całkowitej anihilacji. Jednakże Republika zlekceważyła zagrożenie, jakim byli Sithowie, traktując ich jako zwykłego najeźdźcę. Pozwolono uciec wielu Sithom, którzy ukrywszy się, cierpliwie czekali, by dokonać zemsty i odbudować utracone Imperium. Być może Jedi, łupiąc kolejne planety, zdali sobie sprawę z tego, że zagrożenie ze strony pokonanego wroga nie zostało zażegnane, a tylko odwleczone w czasie. Sami też popełnili błąd. Zamiast zniszczyć wszystko, co sithyjskie, niszcząc ich na wieki, zgromadzili potężne zbiory holokronów, artefaktów i ksiąg. Część z nich została ukryta, ale niektóre z nich były wystawiane w muzeum jako eksponaty. Stworzyło to wybuchową mieszankę, przepis na odrodzenie Sithów: ich nauki plus potężni użytkownicy Mocy, którzy nie zawsze ślepo dążyli za naukami Jedi.
Tak powstał jeden z potężniejszych Mrocznych Lordów, Exar Kun. Ten sam schemat stworzył Freedona Nadda, który rozprzestrzenił sithyjskie nauki na kolejne planety, tworząc miejsca, w których nawet po tysiącach lat mieli naradzać się nowi potężni Sithowie, jak chociażby Darth Bane. Nieważne, ilu Sithów zostało pokonanych, zawsze pojawiali się następni. To prawda, że przez długi czas rekrutowali się spośród szeregów Jedi, ale moim zdaniem pokazuje to tylko ich błędy wychowawcze. Dopiero po Reformacji Ruusańskiej Jedi postanowili, iż będą nauczać tylko bardzo młode dzieci, które nie wykształciły żadnych emocjonalnych więzi z otaczających ich światem. Lecz wtedy również i Sithowie zmienili strategię, przenosząc wojnę z bezpośrednich konfliktów zbrojnych do manipulacji politycznych.
Sithyjskie idee są nieśmiertelne za sprawą jednostek i organizacji, które nie chcą lub nie mogą żyć podług zasad Republiki, która chcąc dbać o interesy wszystkich, często nie dba o interesy nikogo. Nauki takich Lordów jak Naga Sadow, Exar Kun czy Darth Bane oferują potęgę każdemu, kto okaże się wystarczająco silny, by zaproponować Galaktyce inne rządy.
Podsumowując, Sithów można zniszczyć tylko na dwa sposoby. Pierwszy: zaprowadzić w Republice ład, który będzie odpowiadał wszystkim. Drugi polega na anihilacji każdego, komu ów ład nie odpowiada. Jak wiemy z historii świata i gwiezdnowojennego, i realnego, obydwa pomysły są mrzonkami.