Na rok 2013 nie zapowiedziano wielu nowości w dziedzinie gier komputerowych. Już dawno nie było powtórki zdarzeń z roku 2003 albo 2005, które były obfite w premiery dobrych produktów, do dziś pozostających na dyskach twardych wielu fanów Gwiezdnych wojen. Jedni powracają do uniwersum z czasów Starej Republiki, gdy Revan i Wygnana Jedi stawiali czoła siłom Ciemnej Strony Mocy i odkrywali prawdę o sobie. Inni wolą po raz kolejny odmienić bieg słynnej bitwy o Hoth w grze Empire at War albo albo odwiedzić Dolinę Jedi wcielając się w Kyle’a Katarna. Moi starsi koledzy wymieniliby tu też i inne tytuły, takie jak Rogue Squadron, albo X-wing, których ja nie mogłem docenić, ze względu na rozpieszczenie współczesnymi efektami graficznymi.
Większość z tych gier wspominamy raczej w czasie przeszłym. Wracamy do nich sporadycznie, w przysłowiowe „jesienne, deszczowe wieczory” lub w ramach wspólnej gry z innymi fanami. Czasem trudno jest uwierzyć, że niektóre z tych gier nadal żyją! Niektórzy gracze powracają do Jedi Knight III: Jedi Academy i z zaskoczeniem widzą pełne serwery. Jednak to nie oryginalne JA przyciąga takie rzesze graczy w dekadę po premierze gry. Fenomen ten polega na tym, że LucasArts wyprodukował grę, którą bardzo łatwo się modyfikuje. Fani wykorzystali to w bardzo owocny sposób, tworząc wiele modów. Open Jedi Project, Jedi Academy Plus, czy Clan Mod zapewniły fanom masę nowej rozrywki. Program GTK Radiant umożliwił graczom tworzenie w łatwy sposób własnych map, których setki – jeśli nie tysiące – można znaleźć w internecie. Pewnie wielu fanów kojarzy takie mapy, jak Naboohills, Mustafar, Jedi Home II albo Sith Academy.
Ta łatwość modyfikacji gry, tworzenia nowych map i modeli sprawiła, że powstał mod, który całkowicie odmienił oblicze Jedi Academy. Mowa tu o Movie Battles II. Pierwsza jego część, choć nieudolna, pojawiła się już jako mod do Jedi Outcast, jednak dopiero w JK3 udało się osiągnąć efekt zwalający z nóg. MBII zapewnia zupełnie nowe i niepowtarzalne doświadczenia w rozgrywce w trybie multiplayer. Jego celem było wprowadzenie klas postaci (w podstawowej wersji gry każdy był Jedi/Sithem potrafiącym udźwignąć i władać ogromną ilością broni) i zwiększenie realizmu w grze. Oba te cele zostały zrealizowane w sposób doskonały.
W Movie Battles II dostajemy do wyboru trzy różne tryby rozgrywki. Pierwszym jest authentic, w którym na danej mapie możemy wcielić się tylko w postaci z bitew, które wystąpiły w kanonie Gwiezdnych wojen. W ten sposób możemy zostać Hanem Solo, uciekającym z Gwiazdy Śmieci, Vaderem na Hoth, albo droidem próbującym zabić Anakina na pokładzie „Invisible Hand”. Drugi tryb rozgrywki to semi-authentic, w którym nadal możemy wcielać się w postaci z danej bitwy, ale nie ma ograniczeń co do ich liczby. Śmiesznie wyglądają sceny, w których Anakin zabija dwóch Obi-Wanów na Mustafar poprzez wrzucenie obu do lawy. Ostatni tryb rozgrywki jest najpopularniejszy, ponieważ zostawia najwięcej swobody i daje największą możliwość wyboru. W tym trybie wybieramy jedną z grup: ci źli lub ci dobrzy. Stanowią one mieszankę sił Separatystów, Sithów i Imperium, walczących z Jedi, Republiką i Rebelią. Tak więc po stronie dobrych możemy wybrac klasę Jedi, Bohatera (stanowi on odpowiednik snajpera z FPSów), Wookieego, Commandera, Klona, albo Żołnierza ARC. Po drugiej stronie barykady stoją Sithowie, Łowcy nagród, Droideki, Supper Battle Droidy, Mandalorianie i Elitarni Żołnierze (tak, to ci, których wychwalał Imperator nad Endorem!). Obie strony mają też do dyspozycji klasę Żołnierz, która reprezentuje „zwykłe” mięso armatnie.
Większość osób, która chciała poczuć się, jak w środku bitwy, wybierała grę Battlefront lub jej kontynuację, jednak Movie Battles II pozwala na zdecydowanie o umiejętnościach i wyposażeniu naszej postaci i daje dużo większą różnorodność klas oraz zupełnie nowy, niepowtarzalny sposób pojedynkowania się na miecze świetlne. W dodatku MBII zostało zbudowane tak, że żaden gracz nie może poradzić sobie sam, a przedstawiciele różnych klas muszą współpracować. Przykładowo: żaden klon nie ma wielkich szans przeciw droidece, więc potrzebuje pomocy ARC, natomiast nie ma lepszego bata na Łowców Nagród, niż Clone Rifle.
Mod jest tak świetnie zrobiony, że można spędzić przy nim godziny, dni, tygodnie miesiące, a nawet lata. Cały czas się zmienia, wychodzą nowe wersje i łatki, a stare edycje (takie sprzed paru lat) diametralnie różnią się od obecnych. Jednak najsłabszym elementem każdego obiektu martwego jest człowiek. Na serwerach, gdzie jest mało osób zawsze jest masa Jedi/Sithów, ponieważ mają znaczą przewagę w starciach małych grup. Sprawia to, że kwintesencja MBII – walka z bronią palną w ręku – czasem musi być zastąpiona dużo mniej satysfakcjonującym machaniem mieczem. To samo zdarza się sporadycznie na dużych serwerach, gdzie gra po 30 osób.
Mimo drobnych niedociągnięć MBII to gra, do której powracam równie chętnie, co do obu KotORów (a to w moim wypadku najwyższy komplement), a patrząc na statystyki spędzonych przy nim godzin, nigdy nie zadałem sobie pytania, czy nie żałuję tego czasu.