A więc naoglądałeś się tanich holofilmów, w których przekonywano cię, że miecz świetlny to spełnienie marzeń galaktycznych fechmistrzów? Wmawiano ci, że jest to broń idealna? Świetnie wyważona? Elegancka? Skuteczna?
Blef!
Miecz świetlny to tylko cholernie trudna w użytkowaniu nieco gorętsza wersja świetlówki, wokół której narosło mrowie legend, tak bzdurnych, że aż wiarygodnych. Obecnie mity dotyczące laserowych prętów rozrosły się do tego stopnia, że nie można nawet legalnie posiadać czegoś takiego, a na czarnym rynku przyjdzie nam wydać ponad dwadzieścia koła. Jeśli jednak marzy ci się sprzęt szermierczy na miarę galaktycznego rycerza i szukasz odpowiedniej żylety to trafiłeś na właściwego faceta.
Na rozgrzewkę coś małego, niezawodnego. Xana Exotic Arms ma na swoim koncie stworzenie monomolekularnych szpilek, które powinny zainteresować tych, którzy chcieliby szybko się kogoś pozbyć. Model MSW-9 po aktywacji wytwarza pojedynczą cząsteczkę ostrza, a następnie przekształca ją w ultracienką, trzydziestocentymetrową igłę, wystarczająco ostrą, aby przebić płaszcz czy skórę. Co prawda ostrze jest dość kruche, ale raczej nie przeszkadza to w…
Co? Kruche nie może być?
No to inaczej. Sztylet Loag – oryginalna produkcja prosto z Merisee Prime, powszechnie stosowana przez tamtejszych zabójców. Trzydzieści centymetrów jednosiecznego ostrza, prosta głownia, wygodna skórzana rękojeść i bonus: rubin jako ozdóbka. Nie zapominajmy o zaszczycie, jaki nas kopie, za każdym razem, gdy używamy takiego nietypowego nożyka. Jako eksponat muzealny też się sprawdzi.
Wiem, rozmiar ma znaczenie. Jakżeby inaczej…
Bywajcie tu, tradycjonaliści! Oto wibroostrze – jednosieczny wynalazek pamiętający czasy Bezkresnego Imperium i nadal świetnie się sprawdzający. Uniwersalny i wielokrotnie testowany stop wzbogacono niewielką domieszką kortosis – drżyjcie władcy świetlówek. Z kolei rezonator umieszczony w rękojeści odpowiada za generowanie mikrodrgań, znacznie zwiększających efekt tnący takiego scyzoryka. Do wyboru wersja dwu- lub jednoręczna, dostępna w wielu kolorach i wariantach. Liczysz na świetne wyważenie? Zabrackie wibroostrze to coś dla ciebie! Rany szarpane zamiast ciętych? Mamy wersję ząbkowaną! Lubisz tuning? W obiegu znajdziesz prototyp akceptujący większość dostępnych na rynku modyfikacji.
Ale to nie jest turniej szermierczy…
Gamorreańskie wibrotopory, skarbie! Kiedyś mówiono, że są jak ich właściciele – rzadko spotykani, ciężcy i powodują znaczne szkody. Trafnie… Osobiście polecam arg’garok – dwa kilogramy pozłacanego ostrza zamocowanego na mocnym, drewnianym trzonku pokrytym srebrem i wyposażonym w generator mikrodrgań. To ostatnie jest średnio potrzebne, aby trupnąć przeciwnika kilkoma uderzeniami, ale przezorny zawsze ubezpieczony. Mam jeszcze ciężkie topory dwuręczne albo tasaki bojowe świetne do ogłuszania.
Macie rację, zachowajmy jakieś minimum finezji.
Elektropałka – zniechęcająca nazwa i równie zniechęcająca konstrukcja, ale… Ktoś w zakładach Baktoid wpadł kiedyś na pomysł, żeby wziąć pręt ze stopu phrik i umieścić na jego końcach generatory elektromagnetyczne. I tak, po paru większych lub mniejszych poprawkach, otrzymaliśmy niezgorszą broń drzewcową, nieodłączny element uzbrojenia droidów IG-100 MagnaGuard. Zwróćcie uwagę, że broń skutecznie opiera się mieczowi świetlnemu, a ponadto świetnie sprawdza się jako narzędzie tortur – tylko przy używaniu nie przesadzajcie z woltami.
O czym ja mówię?! Walka wręcz to nie wszystko.
Wiecie co wam powiem? Gunganie nie są tak tępi jak wyglądają. Kłapouchy mają swoją Ligę Obrony Otoh Gungi gdzie powstają cudeńka zwane cestami. Wykonane wyłącznie z niezwykle wytrzymałego drewna o silnych właściwościach izolacyjnych doskonale sprawdza się jako quaterstaff, a ponadto jeśli na jej szczycie umieścić bum-buma… przepraszam… kulę energetyczną i przyłożyć tym komuś w łeb nastąpi zanany wszystkim efekt, nieczyniący żadnej szkody użytkownikowi. Ewentualnie cesty można używać jako prostej wyrzutni granatów – zasięg do stu metrów. No i te eleganckie zdobienia…
Dobra! Niech wam będzie! Gunganom mówimy stanowcze „NIE”!
Lubicie zwierzątka domowe? Mój kumpel z Yuuzhan’taru załatwił mi kilka beznogich jaszczurek o ciekawych umiejętnościach. Bierzesz taką na ręce, mówisz kilka słów po yuuzhańsku i dwumetrowe wężowopodobne coś robi za niewyobrażalnie ostrą brzytwę z dodatkową funkcją wystrzeliwania jadu wypłukującego tlen z krwioobiegu. Amphistaffy, bo o nich mowa, mają też prawie niezniszczalną skórę, a na odpowiedni rozkaz mogą też służyć jako bicz. Twarde skurczybyki…
Ale kto umiałby coś takiego wytresować? Po za tym raczej nie chce wam się uczyć yuuzhańskiego.
Twi’lekanki? Zeltorianki? Togrutanki? Zapomnicie o nich! Poznajcie wojowniczki Echani – nie dość, że trenują w samej bieliźnie, to ruchy, jakie przy tym wykonują sprawią, że zapomnicie, dlaczego naprawdę z taką walczycie. Wiecie, co jeszcze mają fajnego? Broń dwuostrzową – swoją osławioną rytualną żagiew. Wspaniały przykład echańskiej kultury, żadnych generatorów mikrodrgań ani innych wspomagaczy – tylko dwa czarne ostrza, które w połączeniu z kilkoma latami treningu u Tancerzy Płomieni dadzą wam…
Mówiliście, że na kiedy potrzebujecie czegoś skutecznego?
Dostępna od zaraz, niewymagająca żadnego przeszkolenia pałka energetyczna firmy Merr-Sonn to władca wśród tego typu broni. Lekka, nieograniczająca ruchów i co najważniejsze posiadająca regulator wykorzystywanej mocy – od naelektryzowania włosów do usmażenia brzydkiego kolesia. Wymienna bateria umożliwia nieprzerwane działanie do trzech godzin, a niewinny wygląd sprawi, że powinniście przejść przez większość kontroli. Całkowicie legalna.
Wiedziałem, że ten ostatni argument was zniechęci…
Dathomirańska kusarigama, już sam wygląd może przyprawić o zawał serca. Mocny trzonek z dwoma uchwytami, na którego końcu zamocowano łańcuch nabijany ćwiekami to coś, czego nie chcielibyście zobaczyć w rękach przeciwnika. Równie niepokojący jest sporych rozmiarów kosa zwieńczająca łańcuch i wyposażona w dwa mniejsze ostrza po drugiej stronie. Dodatkowy obciążnik ułatwia wymachiwanie bronią i umożliwia ogłuszenie przeciwnika, a łańcuch można też było wykorzystać do jego schwytania i przewrócenia, upuszczając mu przy tym sporo krwi.
Trudno wam dogodzić…
Tak jakoś nagle naszedł mnie nastrój na zdobycze kulturowe. Na pewno słyszeliście o niesławnych tuskeńskich kijach Gaderffii. Zrobione ze złomu, ale bardzo skuteczne jako dwuręczna broń obuchowo-sieczna. Jej główny element stanowi typowy, podwójny topór zakończony kolcem, który nasączono jadem jaskiniowych nietoperzy. Z drugiej strony znajduje się pałka zakończona jeszcze jednym kolcem. Drzewiec wykonany jest z rozmaitych materiałów – drzewo, kości smoka krayt, metal, wszystko inne co się nada. Jeśli jesteście wybredni, mam też nowocześniejsze wersje wykonane z durastali.
Zbyt toporne? Zbyt prymitywne?
Oto zdobycz kulturowa z drugiego końca galaktyki – ostrze Ryyk. Mocno zakrzywiony jednoręczny miecz stanowiący dumę wojowników rasy Wookiee jest również doceniany przez przedstawicieli innych ras. Podobnie jak Gaderffii powstaje z tego, co akurat jest pod ręką, z tą różnicą, że Ryyk jest zauważalnie ładniejsze – obok kusz energetycznych to najważniejsza broń na Kashyyyku. Może jest trochę ciężka, tak piętnaście kilogramów nie więcej, ale przy tym cholernie ostra, z łatwością przecina skórę katarnów.
Jak tak patrzę na te wasze cherlawe mięśnie, to mi się odechciewa kontynuować.
Wyciągam ciężką artylerię – sithańskie miecze. Owoc wieloletnich prac alchemicznych o długości około półtora metra i wadze od 3 do 6 kilogramów. Bogato zdobione ostrze o finezyjnych kształtach wspomagane cortosis albo phrikiem, często nasączano trucizną a jeszcze częściej wlewano w nie odrobinę Mocy. Nierzadkim wspomagaczem były też niewielkie generatory pola magnetycznego, zmniejszające wagę ostrza oraz stanowiące pewną ochronę przed strzałami blasterowymi. Lepiej uważać, po której stronie scyzoryka się stoi. Gdyby tylko takie coś było nadal w produkcji, z pewnością załatwiłbym wam kilka…
Nic więcej nie mam, ale na pewno czymś was zainteresowałem. Co wybieracie? Zapakować w papier czy plastik?