Cathia: Moją ukochaną sceną w Zemście Sithów jest ta, kiedy Jedi wyprawiają się z misją pacyfikacyjną do siedziby kanclerza, a Anakin i Padme – każde w innym miejscu – w jednym momencie zaczynają o sobie myśleć, mają złe przeczucia, a w końcu Anakin podejmuje brzemienną w skutkach decyzję. Jest to chyba najpiękniejsza scena tego filmu, w dodatku podbudowana niesamowitym kawałkiem Johna Williamsa.
Marik: W Zemście Sithów najbardziej podoba mi się scena Rozkazu 66. Śmierć Jedi, których znamy świetnie z Expanded Universe, oprawiona wspaniałą muzyką Johna Williamsa doskonale oddaje nastrój ostatnich chwil Republiki, która w dalszych częściach jest tylko nostalgicznym wspomnieniem. To uczucie świetnie widać u Yody, który wyczuwa, jak Zakon – dzieło jego życia – umiera. Dlatego uważam tę scenę za najlepszą w całym filmie.
JediPrzemo: Na litość Mocy! Mam wybrać jedną scenę spośród tylu, które mi się podobają? Chyba najbardziej podobała mi się scena pojedynku na Mustafar i towarzysząca mu muzyka. Ostatnie rozmowy Anakina i Obi-Wana, przepiękna walka na miecze świetlne i ten temat muzyczny, który krążył mi potem w głowie przez miesiące, dopóki nie zaoszczędziłem 70 zł i nie kupiłem mojej pierwszej płyty z muzyka filmową. Desperacja, determinacja i smutek bijące od Kenobiego, to wszystko się czuje w tej scenie.
Vidar: Scen, które wbiły mi się w pamięć jest dość sporo – atak na Świątynię Jedi, narodziny Luke’a i Lei, Rozkaz 66… Serce mówi jednak, że najbardziej zapamiętałem sekwencję przedstawiającą operację i nałożenie kombinezonu przez Dartha Vadera. Do dziś w momencie, gdy bierze pierwszy oddech przechodzą mnie ciary po plecach.
Nadiru: Przy okazji przypominania sobie premiery Zemsty Sithów wspomniałem, że były fragmenty w filmie, które mnie mocno poruszyły. I dotąd uważam, że są to najlepsze sceny filmu. Chodzi, w tym wypadku użyłbym słowa „oczywiście”, o Rozkaz 66. Muzyka, montaż, układ zaprezentowanych zdarzeń… To zrobiło na mnie niezatarte do dziś wrażenie, a towarzyszące tym scenom Anakin’s Betrayal pozostaje moim ulubionym utworem ze wszystkich gwiezdnowojennych soundtracków.
Alcyone: Zemsta Sithów ma kilka naprawdę dobrze zrobionych scen, które nadają temu epizodowi wyjątkowy (czytaj: dobry) charakter ze wszystkich prequeli, ale dla mnie tą najlepszą jest scena rozmowy Palpatine’a z Anakinem w operze. Dlaczego? Jest pięknie nakręcona, klimatyczna, dobrze napisana i odegrana. To w niej widzimy kolejne przyczyny odejścia Anakina od Jedi, tutaj widzimy kolejną twarz przyszłego Imperatora, który opowiadając pewną historię, jeszcze bardziej manipuluje młodym rycerzem. A sama historia czy raczej mit o Darthu Plagueisie dodaje uniwersum Star Wars mitologii przez ich własne mity. Czego chcieć więcej, jak nawet sam Christensen tam (w miarę) dobrze gra?