Całkiem niedawno na urządzenia mobilne pojawiły się cyfrowe edycje sześciu Epizodów. Pomijając kwestię ceny, to może potwierdzić poważne myślenie Disneya na temat wprowadzania oficjalnych gwiezdnowojennych aplikacji. Oczywiście gry na telefony komórkowe to nie jest żadna nowość, jednak pojawia się szansa, że wreszcie będą stanowiły pewną jakość (a nie gniot, tak jak to było w przypadku komórkowej wersji The Force Unleashed). Już w tej chwili na Google Play i AppStore możemy znaleźć kilka „poważnych” i „darmowych” tytułów. Oto kilka najpopularniejszych z nich.
Star Wars Commander
Na pierwszy ogień prezentuję najbardziej rozbudowaną na tej liście grę. W grze strategicznej Star Wars Commander jesteśmy najemnikami, którzy oddają swe usługi Imperium lub Rebelii. Po krótkim tutorialu decydujemy, po której stronie chcemy grać (choć po którejś aktualizacji możemy już przełączać się między frakcjami) i rozpoczynamy rozbudowę bazy. Są trzy typy surowców: kredyty, ruda i kryształy. Kupujemy za nie dodatkowe budynki, jednostki i ulepszenia, które następnie możemy rozwijać na wyższe poziomy. Każdy kolejny stopień rozwoju centrum dowodzenia odblokowuje kolejne budynki oraz możliwość budowy większej ich ilości. Ciekawe jest to, że praktycznie wszystko jest od siebie zależne – chcesz wysyłać więcej jednostek do ataku? Musisz zbudować kolejne stanowisko dla transportowca. Żeby je zbudować trzeba rozwinąć centrum dowodzenia, co kosztuje zwykle najwięcej rudy. Najpierw trzeba w takim razie zwiększyć zdolność magazynową, żeby w ogóle zgromadzenie takiej ilości surowców było możliwe, a zatem potrzebujemy kredytów, które zdobywamy budując inne budynki. Każdy kolejny poziom to coraz więcej potrzebnych surowców i coraz dłuższy czas budowy. Załóżmy, że mamy już to lądowisko, to gdzie wysyłamy żołnierzy? Mamy trzy możliwości. Możemy wysłać ich na misje w ramach kampanii, która cały czas jest rozwijana. Drugą możliwością jest wysłanie ich, żeby złupić bazę innego gracza (tak, nasza też nie jest pod tym względem bezpieczna), a trzecią wzięcie udziału w evencie takim jaki mini-kampania, czy turniej.
Jak wygląda bitwa? Decydujemy gdzie i jaka jednostka wyląduje i oglądamy dzieło zniszczenia. Problem w tym, że każda jednostka ma swój ulubiony cel, więc sytuacja, w której AT-AT ignoruje przeciwpancerny ostrzał i „pędzi” zniszczyć pole siłowe może być frustrująca. Kolejnym irytującym i całkowicie niezrozumiałym dla mnie faktem jest to, że niezależnie od wyniku bitwy, tracimy wszystkie wysłane na nią jednostki, a jeśli nagroda pokrywa koszt ich stworzenia to można mówić o szczęściu. Gra jest nastawiona na wypełnianie kolejnych celów typu rozbudowa centrum dowodzenia, powiększenie armii czy ulepszenie jednostki. Krótko mówiąc, na rozwój sam w sobie z elementami walki. Choć początkowo odpalamy grę z nastawieniem na epickie bitwy to po paru(nastu/dziesięciu) godzinach zauważamy, że walka wbrew pozorom jest zmarginalizowana i staje się pretekstem do rozwoju. No i coś, co zwiększa ciśnienie u polskich graczy – mikropłatności. Za wspomniane kryształy można kupić niemal wszystko – natychmiastowe budowanie, surowce, tworzenie jednostek, okres ochrony przed graczami, dodatkowe droidy, żeby budować więcej budynków na raz itp. Rozumiem, że gra ma na siebie zarobić, ale jeśli decydujemy się na pokazywanie, ile coś kosztuje w złotówkach to ceny też mogłyby być dostosowane do naszych możliwości. Nie oszukujmy się, ceny od 15 do 300 zł za ulepszenia do „darmowej gry” to bardzo dużo jak na nasz rynek. Poza tym gra jest wciągająca, choć od pewnego momentu może być już nużąca, bo nie robimy nic nowego, a im bardziej rozwijamy bazę, tym dłużej na to czekamy (ostatnie moje ulepszenie centrum dowodzenia trwało tydzień).
Star Wars Rebels
Najmłodsze gwiezdnowojenne dziecko na urządzenia mobilne. Jak sam tytuł wskazuje, gra jest związana z serialem Rebelianci i w związku z tym będziemy mieli okazję pobiegać po Lothalu serialowymi bohaterami takimi jak Ezra czy Kanan. Jest to platformówka w klasycznym stylu (połączenie Mario i Contry), w której głównym celem jest przebiegnięcie z jednego końca mapy na drugi pokonując szturmowców i zbierając monetki pod pretekstem wykonywania zadań zleconych nam przez uciśnionych mieszkańców. Co mogę o tej grze powiedzieć od razu? Ma paskudną grafikę. Poważnie. Jak na obecne możliwości, postaci są tak paskudne, że odechciewa się w to grać. Znaczy, ok, 10 lat temu każdy byłby zachwycony poziomem, ale obecnie? Zwłaszcza, że powstawały już gry Star Wars na urządzenia mobilne, w których mieliśmy grafikę 3D, a były bardzo ładne. Sterowanie jest intuicyjne, choć początkowo mogą być problemy z celowaniem. Mikropłatności obowiązkowe, podobno dalsze etapy są płatne, ale niestety nie mogłem się zmusić do zweryfikowania tego. Jest to zdecydowanie lekki tytuł (choć zżera dużo pamięci i baterii!), w sam raz, jak naprawdę nie macie nic innego do roboty.
Angry Birds Star Wars I i II
Znane chyba już każdemu wkurzone ptaki, w odsłonie Star Wars. Zapewne każdy fan już w to zagrał, ale nie można o tej grze nie wspomnieć. Strzelamy za pomocą procy świetlnej (zanim jeszcze Rebelianci pojawili się na ekranach…) ptakami stylizowanymi na postacie znane nam z Gwiezdnej Sagi, tak, aby pokonać jak najwięcej „wieprzowych szturmowców/droidów”, czyniąc przy tym jak najwięcej zniszczeń. Walki z bossami są bardziej wymagające, a zaliczenie nawet podstawowych poziomów na trzy gwiazdki może sprawić trudność i wpędzić gracza w frustrację. Pierwsza część gry dzieje się w czasach IV i V epizodu, a druga to era Nowej Trylogii oraz serialu Rebelianci. Ciekawy jest fakt, że młodsza siostra tej serii wprowadza alternatywną „historię” z perspektywy Ciemnej Strony. Postaci jest mnóstwo, a większość ma unikalne zdolności. Gra jest dosyć humorystyczna, regularnie aktualizowana i na pewno się szybko nie nudzi. Pozycja obowiązkowa na smartfona.
Galactic Defense
Ten tytuł to klasyczny Tower Defense tylko w świecie Star Wars. Zależnie od tego, którą stronę Mocy wybierzemy, będziemy sie bronić przed naciągającymi falami przeciwników. Gra sprowadza się do budowania odpowiednich rodzajów wieżyczek oraz rozsądnego korzystania z bohaterów i wsparcia, tak aby nie dopuścić więcej niż określonej liczby żołnierzy za nasze pozycje. Na początku dostajemy pewną pulę kredytów, za które kupujemy obroną i ulepszamy ją (szybkostrzelność, większe obrażenia, itp.). Decydujemy, w których punktach będzie najbardziej kluczowa, a następnie oddziały wroga odpowiednio zweryfikują skuteczność naszego planu. Każdy pokonany żołnierz to kolejne kredyty na ulepszenia. W ten sposób trzeba odeprzeć 5-6 fal na każdej mapce. Mapek jest 12 na każdą z 5 planet, a każdą można przejść na 5 poziomach trudności. Za odpieranie kolejnych fal na kolejnych poziomach będziemy dostawali gwiazdki – im więcej gwiazdek, tym więcej planet będzie odblokowanych. Grafika jest ładna, ale sama gra nie mogła się oczywiście obejść bez mikropłatności, które są trochę nachalne, ale da się przeżyć. Tytuł potrafi wciągnąć, syndrom jeszcze jednej mapy jest dosyć silny, a patrzenie jak nasze siły się wzmacniają z każda walką jest satysfakcjonujący. Niestety gra bardzo zżera baterię, także grajcie głównie jak macie ładowarkę w pobliżu.
Star Wars Knights of the Old Republic
Na sam koniec nie mogło zabraknąć smartfonowej konwersji jednej z najlepszych gier Star Wars. Mowa tu oczywiście o słynnym KotORze. Nie ma sensu opisywac całej gry, dlatego ograniczę się do tego, jak przebiegło jej przeniesienie na urządzenia mobilne. Sposób sterowania jest dosyć intuicyjny, choć na początku gracze przywyczajeni do klawiatury mogą mieć problemy z poruszaniem się. Sama obsługa interfejsu i dialogów została w bardzo dobry sposób uproszczona i oprócz zmian wynikających z obsługi ekranów dotykowych, to mamy do czynienia z tą samą dobrą grą w jej pełnym wymiarze. Nie odnotowałem żadnego zacinania się, ale fakt faktem, że mocno nagrzewa urządzenie. Dwa minusy to brak polskiej wersji dla graczy, którzy mają problem z angielskim, oraz cena. Gra kosztuje 44 zł. Słownie czterdzieści cztery złote, za mobilną wersję jedenastoletniej gry. Jest to zdecydowana przesada, ja zakupiłem ją, jak była promocja z okazji Star Wars Day za 14 zł, ale wynikało to raczej z miłości do tytułu, niż z rozsądku. A, no i warto wspomnieć, że ten jedenastoletni tytuł jest ładniejszy od opisanych wyżej Rebeliantów. Daje do myślenia, prawda?
To oczywiście tylko kilka z tytułów, Google Play czy AppStore ma kilka więcej do zaoferowania, takich pół-karciankę Force Collection czy grę Lego The Yoda Chronicles, jednak ty wydały mi się najciekawsze. A w co Wy gracie i jakimi frakcjami?