Wiemy już, czemu chcemy być rycerzem Jedi, mamy już na grzbiecie odpowiednie dla nas wdzianko, wobec tego czas znaleźć sobie jakieś mieszkanko, siedzibę, kryjówkę – co kto woli. Bo, oczywiście, o żadnej Świątyni Jedi czy innej akademii lub enklawie mowy być nie może (no, z pewnymi wyjątkami). W końcu chcecie być ekscentryczni, prawda? No to zaczynamy!
Domek na prerii
Albo na bagnie. Albo w lesie. Albo na pustyni. Słowem: na łonie natury. Przykładów ci co nie miara – od Yody i Obi-Wana, przez Jolee Bindo, po ojca niejakiego Starkillera. Co ciekawe, dwaj ostatni zaszyli się na Kashyyyk, czego generalnie nie polecamy. Dużo groźnych zwierzątek, a Wookiee mają tendencję do bycia hałaśliwymi sąsiadami. Ale, ale – warunkiem ekscentryczności naszej chatki pośrodku wielkiego nic musi być fakt niebycia przez nas a) wygnańcem, b) niedoszłą ofiarą Rozkazu 66. Inaczej nie będzie w tym nic oryginalnego!
Nieskromna posiadłość
Gdy jest się potężnym Jedi, najlepiej z majętnego rodu, po co się tym nie pochwalić? No co? Że rycerzom Jedi nie przystoi? A chcemy być ekscentryczni? Sami widzicie! Zresztą, nie stoi na przeszkodzie być sławnym i szanowanym mistrzem Jedi, i jednocześnie mieć solidną hacjendę. Kto jak kto, ale Arcę Jetha nikt nie posądzi o próżność. Za to Draayów – wybaczcie, że znowu ich wyciągam z niebytu – już tak, chociaż przykład porządnej willi dają przedni.
Świątynia dla samego siebie
Skoro już koniecznie chcecie żyć w świątyni, to wykażcie się odrobiną elementarnej oryginalności i załatwcie sobie ją na własność, wyłącznie dla siebie. To taka jakby odmiana domku na prerii, ale bardziej epicka. Byłe tylko nie popaść w skrajność, niczym szalony Jedi z Raxus Prime, Kazdan Paratus, który zbudował sobie kopię coruscańskiej świątyni… ze złomu. Komentarz, jak sądzę, jest zbędny.
Zwykłe mieszkanie w zwykłym bloku
Jak tu wyróżnić się z tłumu Jedi, żyjących w potężnych kamiennych gmachach z wieżyczkami (lub bez), gdzie nie musisz się martwić o prąd, czynsz, jedzenie, ciepłą wodę w kranie, czy najazd domokrążców próbujących ci wcisnąć kolejny bubel za trzysta kredytów? Najlepiej wybierając kompletne przeciwieństwo – zwykłe mieszkanie w zwykłym mieście, idąc za przykładem Corrana Horna, czy Hana i Leii w erze Drugiej Galaktycznej Wojny Domowej.