LEGO Star Wars: The Force Awakens jest już czwartą adaptacją grową (poprzednia oparta była na podstawie dwóch pierwszych sezonów The Clone Wars) naszego uniwersum do świata duńskich klocków. Już na początku wiele osób zadaje sobie pytanie, czy jeden film będzie w stanie zapewnić wystarczającą zawartość? Należy zwrócić uwagę, że oprócz filmowej historii oraz prologu będącego zakończeniem Powrotu Jedi dostajemy także serię historii pobocznych. Przykładowo ratowanie Ackbara, polowanie na Rathtary, a także jedno ze zleceń Karmazynowego Korsarza. Historie te były konsultowane z Lucasfilmem i naprawdę trzymają poziom, w niektórych przypadkach aż szkoda, że nie zostało to zaadaptowane także do innej formy rozrywki (np. opowiadania lub komiksu).
Gra nadal jest platformówką, którą najlepiej ogrywa się w duecie. Twórcy zadbali, żeby niemal w każdym momencie dwójka graczy miała jakieś zajęcie. W stosunku do poprzednich części LSW (bo w innych grach LEGO część tych elementów już się pojawiła) dostaliśmy kilka nowych zdolności postaci i możliwość rozgrywania misji pobocznych (krótkie zlecenia typu przynieś to, zniszcz tamto). Poszerzono też znacznie liczbę grywalnych postaci do ponad 200. Znakomita większość z nich to postacie tła, ale przyjemnie jest poszerzyć swą wiedzę o nowe imiona, planety i twarze.
Ulepszono grafikę (piękne efekty zamrożenia, gazów i wody) i np. zarządzanie bonusami – teraz mamy do nich szybszy dostęp i jest on bardziej graficzny. Najbardziej rewolucyjną zmianą miało być multibudowanie, czyli możliwość zbudowania kilka struktur z jednej sterty klocków (aby to uczynić, za każdym razem trzeba oczywiście zburzyć zbudowaną budowlę). Jest to ciekawe urozmaicenie, jednak osobiście nie odczuwam tego jako wielkiej zmiany. Do tego dochodzą segmenty strzelankowe z chowaniem się za osłonami. Nie występowało aż na tyle natrętnie, by się znużyć, więc jest to kolejny mały plusik.
Kolejną sprawą wartą omówienia jest to, że legutki teraz mówią (w serii LEGO od Lego Batman 2: DC Super Heroes). Jednak najciekawszą z tego jest to, że głosu użyczyli filmowi aktorzy! Tak więc usłyszycie takich aktorów jak: Daisy Ridley, Oscar Isaac, John Boyega, Adam Driver, Carrie Fisher, Harrison Ford, Anthony Daniels oraz Mark Hamill. Oczywiście jest też możliwość zagrania w polską wersję językową z dubbingiem (osobiście grałem w wersję angielską) i tam również pojawią się głosy znane Wam z kina. Jak dla mnie dodanie głosu postaciom jest miejscami sztuczne i żart trochę na tym stracił. Teraz nie wymagają one takiej znajomości oryginału od widza i stały się tym samym bardziej przystępne dla ogółu. Dla mnie to wada, dla niektórych może być to zaletą. Oceńcie sami. Muzyka i dźwięki w grze stoją na najwyższym poziomie (jak to w grach Star Wars często bywa).
Gra w dniu premiery dostała ogromną łątkę, co dzisiaj jest już chyba standardem. Jednak mimo to, produkcja nie ustrzegła się wielu błędów, które powodują między innymi wyłączanie się gry. Wasza postać może nagle zostać przeniesiona w kosmos i gry już nie ukończycie, trzeba restartować. Bardzo dużo znaczników na mapie jest nieprawidłowo oznaczonych, co utrudnia ukończenie gry na 100%.Pojawia się też dużo elementów sztucznie wydłużających rozgrywkę: niemożność przewijania wszystkich scenek, a po wykonaniu jakiejś misji następna zazwyczaj pojawi się na drugim końcu planszy.
Na koniec dodajmy, że gra oczywiście podpina się pod Steam i ma osiągnięcia. Część z nich ma naprawdę zabawne nawiązania do filmu i przyjemnie się je wykonuje. Ukończenie gry na 100% w dwie osoby zajęło nam ok. 26 godzin. Do tego w przyszłości dojdzie zawartość Przepustki Sezonowej oraz DLCki z PlayStation, którym wygaśnie ekskluzywność. To przyniesie nam dodatkowe 4 poziomy i masę postaci. Według mnie warto zainwestować w tę grę, zwłaszcza jeśli macie okazję zagrać z kimś. Jeśli jednak gracie w szybkim tempie, to poczekajcie aż swą premierę będą miały wszystkie DLC i może na jakąś obniżkę.