Krzywy
Styczność z Battlefrontem II mam już od jakiegoś czasu, ale dopiero teraz mogłem pograć w grę dłużej. Zdecydowałem się przetestować wersję na PS4. Jak na razie grafika nie wyrywa z butów, a grze brak jeszcze płynności, ale… daje i tak masę frajdy.
Poprawiono większość elementów, które wkurzały mnie w pierwszej edycji. System tokenów zastąpiono punktami bitewnymi. Gracz, który wróci do gry jako bohater faktycznie na to zasłużył. Zniknął licznik śmierci i K/D ratio, żeby zachęcać graczy do wykonywania celów, a nie tylko strzelania. Nowe, ogromne mapy podzielone są na fazy, gdzie np. mieszkańcy Theed uciekają przed droidami. Sprawia to, że gra nabiera głębi i wymaga czegoś więcej, niż tylko dobrego skilla w celowaniu.
Pojawiły się klasy postaci. Jak na razie specjalistą ze snajperką i ulepszonym radarem gra mi się najlepiej, zwłaszcza na Takodanie, ale każda z klas ma coś do zaoferowania. W ostatnim akcie jako klony na Naboo zawsze przełączam się na Heavy Troopera, bo to on radzi sobie najlepiej z obroną sali tronowej. Szturmując jako droid wolę jednak klasę Assault ze specjalną kartą wspomagającą leczenie.
Prawdziwą perełką są walki w kosmosie. Zamiast prostych starć 20 na 20 jako Rebelianci musimy atakować stocznię Imperium na Fondorze. Można strzelać nie tylko do myśliwców wroga, ale też do dział orbitalnych i krążowników. Kolejne etapy misji realizuje się poprzez strzelanie w określone cele. Dopiero gdy zespół zdejmie osłony, to będzie mógł zniszczyć generator. Niesamowite emocje!
Nie jestem przy tym przekonany, czy system losowania kart jest faktycznie dobrym rozwiązaniem. Zalatuje to grami f2p. Z drugiej strony rozciągnie w czasie maksowanie klas i bohaterów, i daje malutką szansę na zdobycie dobrych ulepszeń już na początku gry. Miewam też problemy z dołączeniem do mapy razem ze znajomymi, a menu nie oznacza jako obejrzanych zdobytych kart. Oby DICE udało się załatać te błędy – do premiery został w końcu już tylko niecały miesiąc.
Tak naprawdę jednak to, na co czekam najbardziej w tym roku, to kampania fabularna. Nie jest dostępna w otwartej becie, ale miałem okazję ograć jej fragment na targach E3. Jeśli ktoś marzy o Call of Duty w świecie Star Wars to będzie zadowolony!
Dark Dragon:
To kolejne moje podejście do Battlefronta II i jestem z niego jeszcze bardziej zadowolony, niż po alfie. Grałem, jak w każdą grę zresztą, na PC. Optymalizacja wydaje się w porządku, jednak otwieranie skrzynek oraz animacje zwycięstwa i porażki potrafią się porządnie przyciąć. Gra sama w sobie jest piękna, pełna życia i wodotrysków. Miejscami tekstury potrafią się doczytywać na naszych oczach, ale liczę, że do premiery te drobiazgi zostaną naprawione.
Wszelkie zmiany zostały przez nas opisane w komentarzach do alfy i nie ma sensu tego powtarzać. Z sympatycznych nowości, wspominanych przez kolegę wyżej, licznik zgonów zniknął. Ten mały detal wpłynął dość odczuwalnie na zachowanie graczy i teraz zaobserwowałem znacznie większe zgranie drużyny i dążenie do celu. Pojawiły się nowe poziomy rzadkości kart, w związku z czym gra na początku może sprawić trudność graczom, którzy nie zapłacą za dodatkowe skrzynki. W becie sporą różnicę robiła grupa graczy z samymi złotymi/srebrnymi kartami, a graczami, którzy nie mieli żadnych kart.
Beta pozwoliła nam zagrać w trzy mapy. Naboo to mój faworyt, mam przeczucie, że duże mapy z większym drużynowym celem będą miejscem, w którym spędzę najwięcej czasu. Grało mi się tam rewelacyjnie. Mała mapka na Takodanie to również sporo frajdy. Rozgrywka jest szybsza, a zadania polegające na transporcie artefaktu do transportowca tworzą w sposób organiczny pola bitwy. Podobnie miało to miejsce w ostatnim rozszerzeniu do poprzedniego Battlefronta z planami Gwiazd Śmierci. Dostaliśmy także jedną mapkę kosmiczną. Moim zdaniem cele oraz konstrukcja całej mapy są znacznie ciekawsze, niż te z poprzednika. Niemniej sterowanie wydawało mi się dalej toporne, a działka zbyt szybko się przegrzewały. Spędziłem tam najmniej czasu i jeśli nic się nie zmieni, to w pełnej wersji nie będę tam częstym bywalcem.
Jeśli chodzi o tryb offline to arcade nie spełnił moich oczekiwań. Mimo tego, że w pełnej wersji będziemy mogli ustawiać bardzo dużo zmiennych, to jest to za mało. Możemy rozgrywać jedynie małe mapki, w którym trzeba wybić odpowiednią ilość przeciwników. Brzmi nawet gorzej, niż w jedynce – tam przynajmniej były ciekawe mini-misje/treningówki, a później nawet tryb Atak AT-AT z botami. Tutaj tego nie uświadczymy. W zamian dostajemy oczywiście najważniejszą (dla mnie) rzecz – fabularną kampanię. Czy jednak nie można było udostępnić pozostałych map z botami?
Na koniec chciałbym się odnieść do PC-towej plagi – oszustów, cheaterów i temu podobnych osobników. Już podczas bety było to widoczne (co prawda dopiero jak ta stała się otwarta, ale jednak). Gracze, którzy strzelają przez ściany, zabijają jednym strzałem każdego (bohaterów, pojazdy itd.) niszczą przyjemność z rozgrywki. W poprzedniej grze DICE/EA niewiele robiło w kierunku ukrócenia tego typu praktyk. Jedna rzecz, która mi się marzy to czarna lista, gdzie możemy wrzucać graczy, z którymi nie życzymy sobie być dobierani w meczach (można tu też wrzucać osoby wulgarne czy nie potrafiące grać zespołowo).
Jedi Przemo
Beta nowego Battlefronta II nie powaliła mnie na kolana, ale grało mi się bardzo przyjemnie. Jeśli chodzi o to, co rzuca się od razu w oczy, czyli o warstwę audiowizualną, to stoi ona na tym samym poziomie, który znamy z poprzedniej części. Pozwala to na głębsze zanurzenie się w klimacie, jednak nie uświadczymy już tego efektu WOW z jedynki, po prostu się przyzwyczailiśmy do tej oprawy. Żałuję tylko, że w becie nie pokazano żadnego systemu zniszczeń otoczenia, mam nadzieję, że o nim nie zapomniano.
Widać, że DICE wzięło sobie do serca wszystkie uwagi dotyczące poprzedniej części. Zrezygnowano z tokenów, a zamiast nich wprowadzono specjalizacje oraz punkty bitwy. Jest to duży plus, ponieważ nie ma już wyścigu o bycie niemal nieśmiertelnym bohaterem tylko walka o wypełnianie celów bitwy, za co dostajemy punkty, a te z kolei wymieniamy na nagrody. Kolejną zaletą jest rezygnacja ze wskaźnika zgonów, co demotywowało słabszych graczy do gry (w tym mnie).
Największe zmiany dotyczą walk kosmicznych, które w jedynce przypominały bardziej upchniętą na siłę minigierkę. Teraz mamy do czynienia z prawdziwymi starciami z realizacją celów, różniącymi się myśliwcami i dobrym balansem między nimi. Zrezygnowano z automatycznego celowania, co w żaden sposób nie wpływa na efektywność zestrzeleń, aczkolwiek ciężko się przyzwyczaić do nowego systemu wystrzeliwania torped.
Tryb arcade nieco mnie rozczarował, ale może w pełnej wersji będzie bardziej atrakcyjny. Fajnie się bezkarnie młóci droidy/klony jako Maul lub Rey, ale to zabawa na chwilę, a nie na dłużej. Mam nadzieję, że wprowadzą tryb odpierania fal z poprzedniej części.
Najbardziej niepokoi mnie system skrzynek z ulepszeniami, jest to wręcz zaproszenie do mikrotransakcji i nie wierzę żeby EA z tego nie skorzystało. Nie bardzo też mi odpowiada niemal całkowita losowość tego co dostaniemy, kupowanie broni i ulepszeń z poprzedniej odsłony dużo bardziej mi odpowiadało.
Podsumowując, zapowiada się, że dostaniemy to, co powinniśmy dostać dwa lata temu, czyli pełną grę z różnorodnymi trybami. Tak jak wspomniałem na początku, beta BFII mnie nie zachwyciła, ale na pewno zakupię pełną wersję.
Nadiru
Moi poprzednicy wypowiedzieli się bardzo szczegółowo o zmianach w stosunku do jedynki i licznych nowościach, dlatego pomyślałem, że napiszę tylko o jednym – o swoich wrażeniach z gry. Zacznę od tego, że w pierwszą odsłonę Battlefronta grałem od samego początku do grudnia zeszłego roku i spędziłem w grze łącznie 184 godzin. Tylko w Wiedźmina 3 grałem dłużej, więc nie jest to byle jakie osiągnięcie. Jeśli druga część gry będzie przynajmniej tak dobra, jak pierwsza, to spodziewam się przebicia tego wyniku. A po becie czuję, że będzie lepsza, dużo lepsza.
Nigdy nie byłem wielkim fanem dużych starć z jedynki tj. Ataku na AT-AT czy Supremacji, ale mapa na Theed sprawiła, że mogę zmienić swoje nastawienie. Nie jest jakaś wybitna, ot trzy proste drogi do pałacu, ale fakt, że później akcja przenosi się do wnętrza gmachu jest bardzo fajnym urozmaiceniem. Oczywiście, całość wygląda obłędnie, ale jak zauważył Przemo minusem jest fakt, że praktycznie niczego nie da się na tej mapce zniszczyć. Poza tym latanie jakimikolwiek statkami nad Theed kompletnie mija się z celem – niczego nie widać, a nawet jeśli uda nam się zauważyć żołnierza przeciwnika, to lecimy zbyt szybko, by to móc wykorzystać. Ale prawdopodobnie na bardziej otwartych mapach nie będzie to sprawiać aż takiego problemu.
W jedynce przez większość czasu moim ulubionym trybem były walki myśliwskie. Możecie sobie więc wyobrazić mój zachwyt bitwą o Fondor z dwójki. To jest to! Bitwa wygląda absolutnie epicko. To już nie jest, jak wspomniał mój poprzednik, dodatek do głównej gry, a pełnoprawna jej część. Myśliwce są znacznie bardziej zróżnicowane, a przy tym dobrze zbalansowane, chociaż na początku, przyzwyczajony do innego sterowania z jedynki, nieco zbyt często wpadałem na przeszkody. Nawiasem mówiąc dużym plusem w stosunku do Battlefronta 2015 jest to, że zlikwidowano zderzanie się maszyn – teraz jak na kogoś wlecisz, to nie dochodzi do kolizji (i zaliczenia zestrzelenia tylko jednemu, losowemu graczowi). Może nie wygląda to realistyczne, ale z punktu widzenia mechaniki gry działa dobrze.
Beta Battlefronta II zrobiła na mnie wrażenie też pod innym względem: że poczułem znużenie ciągłym ogrywaniem tych samych map dopiero po kilku długich godzinach gry – w jedynce nie dałbym rady grać tak długo za jednym zamachem. Zresztą należę do graczy, którzy grają dziennie może dwie godziny, jedynie seria Civilization potrafi mnie przyciągnąć na dłużej (tak, to ten osławiony efekt syndromu „jeszcze jednej tury”). I to naprawdę nastraja mnie pozytywnie do dwójki.
Yako
Wreszcie mogłem odpalić betę Battlefronta II na moim Xboxie ONE, a nie na PS4 Pro (a wrażenia opisałem w swoim artykule) i pograć kilka godzin w zajawkę trybu sieciowego. Różnic graficznych pomiędzy tą a poprzednią częścią nie widzę, a jeśli widzę, to niestety na niekorzyść dwójki. Zrzucam to na karb tego, że jednak mapki w jedynce, w podstawce, były prostsze. Theed ze swoimi latającymi gołąbkami i listkami jest nieco bardziej skomplikowane. Zostawmy jednak kwestie techniczne z boku i skupmy się na graniu. Powiem Wam, że gra się… zaskakująco podobnie jak w poprzedniego Battlefronta. Owszem, wprowadzenie klas postaci czy zastąpienie żetonów zbieraniem punktów to zmiany na plus, ale sama rozgrywka na powierzchni pozostaje w zasadzie podobna. Latanie statkami jak było nieprzydatne – takie pozostało.
Beta nie oferuje zbyt wiele treści w kwestii strzelania na powierzchni, ale wprowadzony tryb gry z bitwami w kosmosie to zupełnie inna para kaloszy. Widać twórcy stworzyli kompletnie inną grę wewnątrz Battlefronta. I to jest świetne. Wiele celów, wiele możliwości rozgrywki… Genialne i zaskakująco świeże. Mam nadzieję, że BFII sporo będzie miał takich, pozytywnych, zaskoczeń. Po ograniu bety, widzę zmiany na plus, niemniej nie wiem, czy podobnie jak w przypadku poprzedniego Battlefronta, nie okaże się, że fun z gry maleje po 20 godzinach. Tego się niestety nie dowiemy do czasu premiery.