Serial „Star Wars” to nie jest coś, na co bym czekał

Wiele już napisaliśmy na temat jeszcze “nowszej trylogii”, którą nam zapowiedziano zupełnie niedawno. Swoją drogą, to dziwne, że dowiadujemy się o tym, zanim jeszcze trwająca obecnie seria Epizodów VII-IX dojdzie do swego półmetka. Ale to inny temat. Mnie zastanawia druga część zapowiedzi: ma powstać serial aktorski w uniwersum Gwiezdnych wojen. Cieszycie się? Bo ja nie bardzo.

Powiedzmy sobie szczerze. Chyba każdy przeczuwał, że ten moment nadejdzie. Disney, co oczywiste, chce wyciągnąć z kupionych praw do Gwiezdnych wojen jak najwięcej. Zresztą – wiemy, że seriale także im zazwyczaj wychodzą, że jako przykład podam choćby całkiem niezłych Agentów T.A.R.C.Z.Y.

Nie muszę wspominać także, że przymiarek do stworzenia serialu w uniwersum Gwiezdnych wojen było kilka

Odkąd jestem “świadomym fanem”, co chwilę pojawiała się plotka, że “już za chwileczkę, już za momencik” będzie coś skierowanego do telewizji. O gwiezdnowojennym serialu zrobiło się głośno, kiedy sukcesem okazał się inny serial Lucasfilmu – Przygody młodego Indiany Jonesa, który zadebiutował w pierwszej połowie lat 90. Wtedy wydawało się, że produkcja ze świata Gwiezdnych wojen jest na wyciągnięcie ręki. To w Przygodach młodego Indiany… zastosowano niespotykane wtedy w produkcjach TV efekty specjalne, a sam serial miał elementy edukacyjne – czyli idealnie trafiał do młodych odbiorców.

Gwiezdnowojenny serial jednak nie nadchodził. Temat wracał kilkakrotnie, choć Lucasfilm skupił się w drugiej połowie lat 90. na Edycji Specjalnej Star Wars i, oczywiście, trylogii prequeli. Ponoć kilka lat temu napisano już scenariusze do pierwszych 100 odcinków. Produkcja nie ruszała, choć miało być “już za momencik, już za chwileczkę”. Dopiero później dowiedzieliśmy się, że miała opowiadać o młodości Palpatine’a i jego podbojach miłosnych (!!!). Może to lepiej, że nie powstał?

Ale wiecie co? Ja nie chcę serialu

Co roku w kinach pojawia się film z serii Gwiezdne wojny. To wystarczy. Rzeczą, która najbardziej mnie przyciąga do świata Star Wars są opowieści i to, że filmy stanowią tylko wierzchołek góry lodowej. To, co przeczytasz lub historia z gry doskonale rozbuduje oglądany materiał. Chcę więcej gier i książek! Nie chcę siedzieć przed małym ekranem.

Oczywiście, pytanie zasadnicze, które teraz zadaje sobie pewnie każdy fan Star Wars brzmi: co miałoby być przedstawione w serialu? Niestety, nie sądzę, aby były to czasy ukochanej przez wszystkich (choć nie rozumiem, dlaczego) Starej Republiki. Przypominam, że mamy do zagospodarowania 30 lat pomiędzy Epizodem VI a VII. Obecnie wydane książki czy kampania single player Battlefronta II tylko liznęły ten temat.

Na pewno w serialu nie mogą pojawić się bohaterowie trylogii, trzeba zatem wykreować nowych. Owszem, technika komputerowa pozwala ukazać np. Luke’a Skywalkera, ale raczej nie może z niego uczynić bohatera pierwszoplanowego.

Została jeszcze masa historii do opowiedzenia! Nie wiem tylko, czy telewizyjny tasiemiec jest tym, na co czekam. Już wolę czwartą trylogię i spin-offy co roku. To i tak kinowy serial, w jakimś stopniu mnie zaskakujący (Łotr 1 był świetny!), a nie kolejny odcinkowiec, który trzeba śledzić na Netflixie czy innym HBO.