Nasze wrażenia z Falkonu 2017

JediPrzemo

Tegoroczny Falkon był moim pierwszym i szczerze mówiąc, to po przyjeździe byłem zaskoczony. Słyszałem bardzo dużo dobrego o poprzednich edycjach, a ta w żaden sposób mnie nie zachwyciła. Program bardzo nijaki: na palcach jednej ręki mogę policzyć, ile prelekcji jakkolwiek mnie zainteresowało, konkursów było jeszcze mniej, a żaden z gości specjalnych nie mieścił się w kręgu moich zainteresowań (przypomnę tylko, że na jednej z poprzednich edycji był znany nam Kevin J. Anderson). Choć wielkość gamesroomu robiła wrażenie, to biblioteka gier nie należała do bogatych (widać ewidentną nieobecność jednego z największych polskich wydawnictw) i przez słaby system wypożyczeń wiecznie była do niej kolejka. Sleep room oddalony był od konwentu o jakąś kosmiczną odległość i współczuję wszystkim, którzy musieli tam iść spać. Wystawców rzeczywiście dużo, a ich asortyment bogaty, ale ceny niespecjalnie konkurencyjne, zwłaszcza, że mało gdzie dało się płacić kartą, a w pobliżu żadnego bankomatu. Nie zawiodły dwie rzeczy: błyskawiczna akredytacja (duży plus za zniżkę dla krwiodawców) oraz fantastyczni ludzie, którzy są w konwentach najważniejsi. Gdyby nie oni, nie bawiłbym się dobrze na tegorocznym Falkonie, zatem chciałbym im podziękować za świetne rozmowy i mnóstwo czasu spędzonego na graniu, zwłaszcza w przeepicką partię Battlestara! Oby organizator wyciągnął słuszne wnioski na przyszły rok.

Cathia

Falkon to mój ulubiony konwent, zawsze przyjemnie zorganizowany, świetnie łączy ogrom imprezy targowej i klimat tej jakby mniejszej, znanej ze szkolnych korytarzy. W tym roku zupełnie nie czuło się jednak tłumów, mam wrażenie, że zjawiło się na nim znacznie mniej fanów niż zazwyczaj i żywię tylko nadzieję, że stało się tak za sprawą niespecjalnie fortunnego terminu, a nie kreciej roboty, którą zrobił Falkonowi tegoroczny Polcon. W pewien przewrotny sposób to jednak plus, bo teren lubelskich Targów nie ma wiele miejsca na prelekcje i panele, sale czy namioty są zatem zawsze przepełnione. W tym roku ten problem na ogół nie istniał (choć znalazły się i takie punkty programu, na które nie szło się wcisnąć, zwłaszcza te w namiotach), bez problemu przechodziło się też czy to przez halę wystawców, czy przez gamesroom. Łatwo można było także znaleźć wolne miejsce w strefie gastro, także wieczorem. Pod tym względem: rewelacja. Nie do końca jednak zachwycił mnie program, w którym wiele miejsca poświęcono panelom (wolę chyba jednak ciekawe prelekcje, choć jako panelista bawię się świetnie) czy – ku mojemu zaskoczeniu – uniwersum potterowemu, które trzyma się, rzecz jasna, bardzo mocno, ale to jednak zaskakujące. Nie sądzę, by stało się tak z braku zgłoszeń. Niestety, nie dane mi było zawitać na wiele innych punktów programu, jako że sama miałam ich dosyć sporo, choć znalazłam kilka, na które poszłabym, gdyby nie ogólne zabieganie. Podobnie jak w przypadku Jedi Przemo, tak i mnie rozczarowała nieco lista gości, tym razem wyglądała całkiem standardowo – większość osób jest regularnie zapraszanych na konwenty, ale nie wykluczam, że w grę wchodziły kwestie finansowe, w końcu Polcon organizowała również Cytadela Syriusza, więc podejrzewam, że lwia część zasobów została pochłonięta przez tamtą imprezę. Na szczęście duszą każdego konwentu są przede wszystkim ludzie i dzięki wszystkim krewnym i znajomym króliczka spędziłam naprawdę przyjemny czas. Jednym słowem: nie był to może Falkon wyjątkowo wybitny, ale przyzwoity. A to całkiem sporo.

Ithilnar

Tegoroczny Falkon i dla mnie był pierwszym. Porównując do Polconu (a trudno nie, skoro za oba konwenty odpowiada to samo stowarzyszenie), było o niebo lepiej. Bardzo dobra organizacja (chociaż nie idealna, ale wiadomo, różne rzeczy się zdarzają), oznaczenie punktów akredytacyjnych i sama lokalizacja (całość w jednej hali targowej), zasada podniesionych dwóch rąk oraz duża strefa gastro to niewątpliwie plusy. Z drugiej strony program – jak wspomnieli już przedmówcy – straszliwie nijaki, bo chociaż punktów było sporo (w tym dużo paneli), to jakoś trudno mi było znaleźć coś ciekawego dla siebie. No i te nieszczęsne namioty, w których albo nie było widać wyświetlanej prelekcji (co przydarzyło się mi i Cathii), albo wieczorem było zimno (chociaż ja akurat na temperaturę nie narzekałam, bo mundur do cienkich nie należy). Ale konwenty tworzą ludzie, a ci dopisali – towarzysko było wręcz wspaniale i żałuję, że dla mnie Falkon de facto trwał jeden dzień (odległość dzieląca mój dom od Lublina to jakiś dramat), bo nie ze wszystkimi mogłam się spotkać i pogadać.

Nadiru

To był już mój siódmy Falkon i muszę z przykrością stwierdzić, że z nich wszystkich wypadł zdecydowanie najgorszej. Wprawdzie nie jeżdżę na konwenty, by odhaczać wszelkiego rodzaju prelekcje i panele, ale nigdy dotąd nie zdarzyło mi się, żebym przez zdecydowaną większość konwentu nie miał na co pójść – a nie jestem przecież z gatunku ludzi, co mają niewiele zainteresowań. Organizacyjnie Falkon wypadł nieźle, ale w kilku przypadkach podjęto cokolwiek dziwne decyzje – namioty bez nagłośnienia i możliwości wyświetlania projekcji w świetle dnia czy gastro umiejscowione w gamesroomie zamiast na hali wystawców. No i gier faktycznie było jakby mniej, niż ostatnio, co jest dziwne, bo frekwencja w tym roku szczególnie nie dopisała… Oczywiście nie zawiedli ci, co nigdy nie zawodzą: współfani i znajomi. Świetnie się bawiłem w gronie zarówno starych, jak i nowych twarzy, a całość ukoronowała tradycyjna (przynajmniej dla mnie) nocna partyjka w Battlestar Galactica, o tyle nietypowa, że aż dziesięcioosobowa, czego twórcy gry raczej nie przewidzieli.

Marik Vao

Jak wspomniał Jedi Przemo, tegoroczny Falkon odbiegł nieco od tego, z czego był do tej pory znany. Pierwszą zauważalną różnicą był games room, który znacznie się zmniejszył. Nadal robi wrażenie, ale jednak nie tak ogromne jak dotychczas. Drugą cechą Falkonu był solidny program. Nie zgodzę się, że nie było na co iść, bo nadal korzystałbym wielokrotnie z bilokacji, ale warto zwrócić uwagę, że sobota była na dużo niższym poziomie niż piątek i niedziela. Czyżby był to zabieg celowy, mający zapobiec przepełnieniu sal? Jednak Falkon to nadal Falkon. Wystawcy kuszą naprawdę ciekawymi gadżetami, prelekcje wygłaszają zarówno fani jak również osoby bardziej zagłębione w świat naukowy. No i klimat: żaden inny konwent nie wygląda jak mały, jeśli w rzeczywistości jest wielki. Jeśli uda się poprawić część programu, zorganizować więcej konkursów i zmienić lokację sleep roomu, za rok będziemy mieli konwent idealny!

Co: Falkon 2017
Gdzie: Lublin
Kiedy: 3-5 listopad 2017

Zdjęcia na potrzeby tej relacji wykonali Aina Linn Radena i Nadiru Radena.