Najnowszy gwiezdnowojenny spin-off pełen jest zabawnych, zaskakujących lub zwyczajnie fajnych scen – a niektóre z nich są jednocześnie zabawne, zaskakujące i fajne. Kierując się tymi właśnie kryteriami, kolektywnie wybraliśmy osiem najlepszych scen z Solo. Sceny są ułożone chronologicznie, przynajmniej na tyle, na ile jest to możliwe. Oczywiście zestawienie zawiera spoilery.
Bitwa na Mimban
Powstanie Legend pozbawiło kanon Star Wars wielu fantastycznych historii oraz motywów. Twórcy nowego kanonu na szczęście sięgają często do korzeni, czasem przywracając lubiane postacie i miejsca, a czasem puszczając tylko oko do fanów używając znanej nazwy czy imienia. Jedną z takich rzeczy jest bez wątpienia Mimban, planeta będąca w zasadzie pierwszą stworzoną na potrzeby Expanded Universe, a którą znamy z książki Spotkanie na Mimban autorstwa Alana Deana Fostera z 1978 r. Filmowe Mimban to góra błota, w którym grzęzną żołnierze Imperium. Bitwa swoimi realiami wpisuje się w aktualną filmową modę na I wojnę światową (jak na przykład w Wonder Woman), mamy więc błoto, okopy, transzeje i krwawy bezsens działań zbrojnych. Realia „wojny na poważnie” mieliśmy już okazję zobaczyć w uniwersum Gwiezdnych wojen za sprawą Łotra 1. Tym razem są one tłem dla przekrętu ekipy Becketta (rodem z serialu Firefly). Nie bez znaczenia jest też fakt, iż Han i Chewbacca po raz pierwszy spotykają się właśnie na Mimban. Wspaniały ukłon w stronę klasyki. [Taraissu]
Pierwsze spotkanie Hana z Chewiem
Czy ciekawiło Was, jak w nowym kanonie poznali się najlepsi przyjaciele w galaktyce? Mnie bardzo, więc szczególnie czekałem na ten moment. Efekt przerósł moje oczekiwania, bo spotkanie Hana i Chewiego to jedna z najlepszych scen filmu. Najpierw w wielkim napięciu wyczekujemy i boimy się tajemniczej „bestii”, która ma pożreć tytułowego bohatera, ale gdy okazuje się nią być nasz Wookie, zaczyna robić się naprawdę śmiesznie. Apogeum „funu” był wtedy, gdy Han wykazał się lingwistycznymi zdolnościami i przemówił do Chewbaccy w jego ojczystym języku – zaniosłem się gromkim śmiechem, bo było to niemal tak absurdalne, jak humor grupy Minty Python. W tej scenie mieliśmy klasycznego Solo, tego sympatycznego fajtłapę, który ratuje swój tyłek w uroczy sposób. W końcu, tylko on może wpaść na to, żeby symulować starcie z potężnym Wookiem, by oszukać strażników. Nie dziwi mnie, że Chewie w mig dogadał się z Solo. [Wixu]
Kroniki Lando Calrissiana
O tym, jak znakomicie z rolą Lando Calrissiana poradził sobie Donald Glover, można by pisać naprawdę bardzo dużo. Dość powiedzieć, że jest godnym następcą Billy’ego Dee Williamsa. Z kolei o tym, że ten czarujący łajdak w Solo wypadł naprawdę świetnie, przesądził nie tylko kunszt aktora, ale też dobre napisanie jego postaci. Lando to utalentowany hazardzista i kanciarz, a przy tym świetny gracz – nie tylko wtedy, gdy na stole leżą karty. Do tego wszystkiego dochodzi jego megalomaństwo, o czym świadczą liczne stroje i… no właśnie! „Kroniki”! Twórcy Solo wyciągają to, co najlepsze, z tego, co było najgorsze w starym kanonie. Bo znajdzie się chyba niewielu takich fanów, którzy zażarcie broniliby książkowej trylogii opowiadającej o przygodach Lando Calrissiana, uznawanej za jedną z najgorszych pozycji z Legend. Zaczerpnięcie z ich tytułów charakterystycznych nazw własnych i wplecenie ich w czcze przechwałki rzucane przez naszego czarującego łajdaka na lewo i prawo, to strzał w dziesiątkę. Wspaniałe oczko do fanów, dzięki któremu nie raz, nie dwa, ale aż trzy razy na seansie Solo, na twarzach książkowych wyjadaczy pojawi się szczery uśmiech. Można? Można! [Suweren]
Trasa na Kessel
Ten film nie mógł obyć się bez słynnego przelotu przez trasę na Kessel w 12 parseków! A jak można uatrakcyjnić zwykły przelot z punktu A do B w kosmosie? Sposobów jest tak wiele, że każdy byłby w stanie wymyślić ich dziesiątki. Na szczęście twórcy filmu byli w stanie wybrać kilka dobrych elementów i zadbać o ich odpowiednie połączenie. Przybycie sił Imperium sprawiło, że widz pamiętał, że galaktyka nadal jest pod ich kontrolą, a przeciwstawienie się im trzeba opłacić dużym ryzykiem i… spotkaniem z wielkimi mackami, podczas gdy wszystko może eksplodować z taką siłą, że nie zostanie nawet proch! Efekty CGI dają radę, w scenie czuć było wielkie napięcie (przez chwilę myślałem, że to będzie ten pierwszy raz, gdy Solo wyrzuca ładunek za burtę). Wisienką na torcie jest finał. Nikt nie skacze i nie krzyczy z radością po niesamowitym osiągnięciu. Han musiał dopiero przespać się z całą sytuacją, żeby dojść do wniosku, że może zbudować swoją legendę wokół skoku na 12 parseków. Ta scena definiuje cały film: pełen akcji, nie przesadzony, ale trzymający w napięciu. Taką alternatywę dla kosmicznych walk mogę oglądać w większości filmów Star Wars! [Marik]
I hate you – I know
„I love you”, „I know” – ta ikoniczna kwestia wypowiedziana przez Leię i Hana w Imperium kontratakuje zapisała się na stałe w popkulturze, co tym bardziej cieszy, że wypłynęła bardzo spontanicznie. W Solo dostajemy wariację na jej temat, która wyszła nadspodziewanie dobrze, a w moim odczuciu jest wręcz najlepszą sceną filmu, bo pokazuje w krótkim dialogu charaktery dwóch postaci. Relacja Lando i Solo od początku miała wyjątkową chemię, a ta scena tylko to potwierdza. [Ithilnar]
Han strzela pierwszy
Han strzelił pierwszy, co zakończy po wsze czasy spory fanów co do tego, kto wcześniej wcisnął spust w kantynie na Tatooine. Solo jest takim origin story Hana, w którym obserwujemy kształtowanie się jego charakteru. Beckett zginął z jego ręki, ale jego ducha czuć w bohaterze, którego poznaliśmy w Nowej nadziei. Han zmienił się w tej scenie i była jednym z najważniejszych wydarzeń, które zaważyło o jego dalszych losach. A przy okazji całkiem niezłym easter eggiem dla fanów! [Krzywy]
Pojawienie się Maula
Pojawienie się Maula w filmie było dla mnie bardzo pozytywnym zaskoczeniem, mało tego, ponownie wcieliło się w niego aż dwóch aktorów – Ray Park (który odgrywał tę postać również w Mrocznym widmie) oraz Sam Witwer (który użyczył postaci głosu, podobnie jak zrobił to The Clone Wars, Rebels czy też Battlefroncie II). Fani, którzy oglądali seriale animowane wiedzieli, że postać przeżyła upadek z Epizodu I i mogli śledzić niesamowity rozwój tej postaci, który dodał jej głębi. Ucieszył mnie wygląd postaci, który jest wierny temu z Rebeliantów. Jest też idealnym kandydatem na przywódcę kolejnego zbrodniczego syndykatu, jakim jest Karmazynowy Świt, jako że już wcześniej próbował stworzyć wszechpotężną organizację przestępczą (Kolektyw Cienia). Dla fanów, którzy oglądają tylko filmy może być to oczywiście szok. Niektórzy nawet nie uznają w ogóle „tych bajek” za fakt, w ogóle nie chcą ich oglądać lub woleliby o tym zapomnieć. Umieszczając taką postać w filmie kinowym otrzymaliśmy ponowne zapewnienie, że seriale są istotne dla uniwersum. To jednak nie wszystko, twórcy dają pewien sygnał, że ufają widzom na tyle, że Ci dotrą do informacji, dlaczego Maul żyje oraz tym samym zapoznają się szerzej z uniwersum. Spin-offy to idealne miejsce na takie wyraziste połączenia, liczę na więcej takich scen w przyszłości (może Aphra?). [Dark Dragon]
Dwie partyjki sabacca
Jednym ze znaków rozpoznawczych Hana Solo i całych Gwiezdnych wojen jest „Sokół Millenium”. W Expanded Universe poznaliśmy praktycznie całą historię tego statku wraz ze słynnym zdobyciem go przez Hana, stąd też po skasowaniu starego kanonu powróciło pytanie, jak ten frachtowiec w końcu trafił w ręce przemytnika. Film nie odbiega aż tak od starej wersji i zapewnia nam klasyczne rozwiązanie w postaci gry w sabacca, która na ekranie doczekała się aż dwóch partii i stanowi jeden z ciekawszych elementów filmu. Karciany pojedynek między Hanem i Lando kipi od emocji, a jednocześnie udowadnia jak wytrawnymi graczami są obaj bohaterowie, którzy blef i pokerową twarz mają opanowane do perfekcji. Gdy do puli wchodzi legendarny statek atmosfera staje się od napięcia tak gęsta, że można ją kroić nożem. Wszyscy myślimy, że to ten moment i nagle… kopary w dół, gdyż Lando jednak wygrywa dzięki przysłowiowemu asowi w rękawie! Druga partia stanowi świetną kontynuację rozgrywki, gdy Han widzi, że Lando oszukuje i podarowuje mu uścisk identyczny, jakim Calrissian odwdzięcza się na Bespinie. Mina Landa w momencie gdy odkrywa, że został przechytrzony przez Solo jest bezbłędna i dzięki temu jest ona jedną z najlepiej zapamiętanych przeze mnie w tym filmie. [Jedi Przemo]