Każdy posiadacz rodzeństwa wie, że to zarówno przekleństwo, jak i świetna zabawa. W Star Wars nie brakuje nam ani tych zgodnych, ani fajtłapowatych czy nawet nienawidzących się braci i sióstr. Wręcz przeciwnie – galaktyka Lucasa pełna jest rodzeństw wszelkiej maści, a jeśli nie wierzycie, zaraz zmienicie zdanie.
Bracia Moomo
Byli ithoriańskimi łowcami nagród, wyjątkowo pechowymi w swoim fachu. Czemu? Bo większość zleceń potrafili spartaczyć w wielkim stylu, zazwyczaj za sprawą Zayne’a Carricka i jego spółki. Mimo to, wydawali się być ze sobą zgodni i zgrani. Oczywiście zdarzały im się kłótnie i bójki, ale wychodzili z nich bez szwanku. Poza tym, ich wyczyny były wystarczającym powodem, by się uśmiechnąć.
Solo
O nich da się chyba powiedzieć najwięcej. Jacen, Jaina i Anakin zapisali swoje imiona na kartach historii galaktyki jak mało kto. Przed wybuchem wojny z Yuuzhanami zdarzały się im spięcia, ale nie było to nic, czego nie robi normalne rodzeństwo. Z czasem ich relacje się pogorszyły, młodszy z braci zdążył zginąć na froncie, a starszy diametralnie zmienił poglądy dotyczące dobra i zła. Wtedy do akcji wkroczła siostra, brawurowo likwidując problem. Trochę szkoda, bo tak naprawdę nie mieliśmy zbyt wielu okazji do poczytania o ich wzajemnych relacjach.
Vao
Shado i Astraal pojawili się w Dziedzictwie. Jako dzieci zostali osieroceni i rozdzieleni. On był Mistrzem Jedi, a jego siostra Imperialną Misjonarką i znajomą Marasii Fel. Chociaż mogła pójść w ślady brata, wybrała służbę Imperium, ale Shado i tak namawiał ją do porzucenia pracy i dołączenia do Zakonu. Niestety, nie mieliśmy wielu okazji, by zobaczyć ich razem, ale możemy się domyślać, że byli w dobrych stosunkach. Za ich przodków uważana jest Mission Vao z KotORa. Co prawda miała brata Griffa, ale z uwagi na kolor skóry pokrewieństwo z Mission jest bardziej prawdopodobne.
Rodzeństwo z Mortis
Gdyby był to konkurs na najdziwniejsze rodzeństwo, jednogłośnie wybranoby właśnie ich. Imiona mają niesamowicie oryginalne – no chyba, że ktoś kiedyś słyszał takie imiona jak Córka i Syn. Ta dwójka zamieszkiwała planetę Mortis razem z Ojcem (ciekawe nazewnictwo jest najwyraźniej przekazywane z pokolenia na pokolenie) i razem utrzymywali równowagę Mocy. Na pewno nie jest to wzorowe rodzeństwo, ale w tym nie powinno być nic niezwykłego, zważywszy na fakt, że Syn przynależał do frakcji Ciemnej Strony, a Córka służyła Jasnej. Oboje mieli niezwykłe zdolności we władaniu Mocą, potrafili np. zmieniać się w gryfa, co było specjalnością dziewczyny albo w gargulca, czym popisywał się Syn. Byli jak ogień i woda, więc zgody między nimi nie było, chociaż zważywszy na to, ile emocji dostarczyli nam podczas tych trzech odcinków, w których się pojawili, to chyba nie tak źle…
Rawk
Kolejne komiksowe rodzeństwo, również rzadko widziane. Mowa o adoptowanych dzieciach Nata Skywalkera, tj. Skeeto, Ahnah i Micah. Widzieliśmy ich w Dziedzictwie (tomy Burze i Ukryta świątynia), gdzie bronili swojego domu przed najazdem Czarnego Słońca i trzeba przyznać, że byli tam całkiem zgraną ekipą. Utrzymywali przyjazne stosunki z Cade’em (który właściwie był ich kuzynem), Blue i Synem, a z Ukrytej świątyni można wywnioskować, że dobrze się czuli w swoim towarzystwie. Jako rodzeństwo wyglądali na wesołą gromadkę, chociaż nie łączyły ich żadne więzy krwi.