5 największych problemów młodego fana

Ten, kto nie poznał Star Wars jako dziecko, nie wie, jak wkurzające może być gwiezdnowojenne dzieciństwo. Zaczyna się od braku pieniędzy na klocki Lego, a kończy na planowaniu wyjazdu na Pyrkon. Ale mimo kilku minusów, bycie fanem w młodym wieku jest całkiem fajne. No, może poza momentami, gdy nie dostaje się kieszonkowego albo zbliża się jakiś konwent.

5. Jesteś na to za młody…

Chyba najbardziej denerwujące nastolatków zdanie, dla tych z hobby pewnie podwójnie. Ile to razy chciałam sobie obejrzeć film, a nie mogłam, bo “będę miała koszmary”, albo “nie wstanę do szkoły”… To jeszcze znoszę w miarę dobrze, za to hitem była dla mnie wizyta w sklepie, kiedy pewna urocza kasjerka nie chciała mi sprzedać The Force Unleashed. Poziom wkurzenia: 100 procent.

thfu

4. Niekumatość

Czyli niezrozumienie treści. Nie trzeba być pięciolatkiem, żeby nie załapać jakiegoś wątku. Kiedy jeszcze intensywnie czytałam gwiezdnowojenne książki, zdarzało mi się to baaardzo często. Przeważnie przeczytanie strony drugi raz załatwiało sprawę, ale np. taki Luke Skywalker i cienie Mindora był, jest i będzie dla mnie czarną magią. Oczywiście, tak jest nie tylko z książkami. Dopiero dwa lata po pierwszym obejrzeniu Star Wars domyśliłam się, że Kanclerz i Imperator to ta sama osoba… A podobno cudowny umysł dziecka jest.

3. A pojedziemy na…?

Nieważne, jak skończy się to zdanie, odpowiedź i tak będzie taka sama. Rozumiem, że wyjazd na konwent sporo kosztuje, czasem trzeba też dużo przejechać, ale świadomość, że jedzie tam tak dużo ludzi, a ponadto przyjeżdżają goście specjalni, sprawia, że człowiek ma ochotę wyrywać sobie włosy garściami. Najgorzej jest już po konwencie, kiedy na stronach wiszą relacje i zdjęcia, a ja tylko odliczam ile lat pozostało mi do osiemnastki…

polcon 2013

2. Pustki w portfelu

Pamiętam, jak kiedyś zbierałam na zestawy Lego, a po uzbieraniu jednej piątej kwoty nie wytrzymywałam widoku Dziedzictwa w sklepie i tak mniej więcej wyglądało moje oszczędzanie. Problem robił się, gdy pojawiały się nowe gry albo książki. Często wyciągałam co trzeba od rodziców, a w ramach zapłaty myłam im na przykład samochód. Dopiero w zeszłym roku wpadłam na genialny pomysł – powiedziałam, że potrzebuję książki na recenzję i podziałało! Prawie wszystkie gwiezdnowojenne rzeczy kupione w zeszłym roku załatwiłam sobie właśnie tym sposobem, tylko od czasu do czasu warto postarać się, by sponsorzy zobaczyli efekt naszej pracy, w przeciwnym razie domyślą się, że to ściema i można się pożegnać z zakupami.

klocki lego

1. Brak zrozumienia w szkole

To jest prawdziwe piekło. Fani Gwiezdnej Sagi są bardzo często odrzucani z powodu swojej pasji i tu też mogę podać przykład z życia – w pierwszym tygodniu gimnazjum nauczycielka od polskiego zapytała nas o hobby. I głupia ja powiedziałam, że jestem fanką Gwiezdnych wojen, lubię sobie poczytać Władcę pierścieni i że w ogóle lubię czytać. W tamtej chwili stałam się odmieńcem numer jeden i przez pół roku dogryzano mi i gapiono się jak na wariata. Czemu, ja się pytam? Jeśli za normalność uznawane są papierosy, wagary i rap, w którym więcej jest przekleństw niż normalnych słów, to dziękuję bardzo, ale wolę być dalej nienormalna.

lisa