To, że Imperium kontratakuje jest najlepszą częścią sagi wiedzą wszyscy. Jeśli nie wiedzą, to właśnie zostali poinformowani i uświadomieni. Epizod V, w którym niemalże co druga kwestia stała się tekstem kultowym, ciągle cieszy się niezwykłą popularnością, o czym przekonują chociażby niezliczone nawiązania w różnych produkcjach filmowych i telewizyjnych. Ponadto w sieci można znaleźć duże ilości mniej lub bardziej zabawnych przeróbek oraz parodii słynnego The Empire Strikes Back.
Warto zacząć od parodii, która w całości związana jest z piątą częścią gwiezdnej sagi i przerabia ją na swój specyficzny, amerykański styl. Mowa oczywiście o Family Guy i epizodzie pod tytułem Something, Something, Something, Dark Side. Jest to druga z kolei parodia Gwiezdnych wojen w tym show telewizyjnym; wcześniej pojawiło się Blue Harvest oparte na Nowej nadziei. W tej produkcji przede wszystkim dominuje typowy humor rodem z USA, co nie każdemu może przypaść do gustu, na przykład mojej nieskromnej osobie. Podobnie jak i w części poprzedniej, ojciec rodziny, Peter Griffin, w związku z awarią prądu opowiada swojej rodzinie historyjkę. Jak możemy się domyślić ma ona bardzo wiele wspólnego z Imperium kontratakuje. Ten trwający prawie godzinę odcinek w swój charakterystyczny sposób parodiuje najważniejsze sceny z oryginału, np. czyli słynny „pojedynek” z jaskini Ciemnej Strony na Dagobah, bitwę o Hoth, sceny w Cloud City czy walkę Luke’a z Vaderem. Jedno mogę powiedzieć – jest to pozycja obowiązkowa dla fanów dobrej komedii. Pod spodem jej trailer:
Jak już jesteśmy przy popularnych produkcjach, to warto wspomnieć o serii Monkey-ed Movies, w których główne role grają… szympansy. Jeden z odcinków, zatytułowany Empire Strikes Back jest poświęcony – jak można się spodziewać po nazwie – Gwiezdnym wojnom i został wyemitowany w 1997 roku. Show Monkey-ed Movie stanowią krótkie epizody (nie dłuższe niż dwie minuty), które są parodiami znanych filmów. Tematem przewodnim gwiezdnowojennego odcinka są nauki Yody na Dagobah i można go obejrzeć w dwóch wersjach (jedna z nich poniżej). Nie wiem jak wygląda tresowanie grających tam małp, ale bardzo ładnie zintegrowano ruchy warg szympansów z „dialogami”. Warto obejrzeć tę produkcję chociażby po to, by zobaczyć jak prezentują się małpki w roli Luke’a i Yody.
Grzechem byłoby nie wspomnieć o Robot Chicken Star Wars Dotychczas wyemitowane zostały dwie części bezpośrednio związane z Gwiezdnymi wojnami. W przeciwieństwie do poprzednio wymienionych programów Robot Chicken parodiuje tylko wybrane sceny, ale za to w wyśmienity sposób. A skoro motywem przewodnim artykułu jest Imperium kontratakuje, to wypada wspomnieć co takiego w tej materii ten amerykański serial prezentuje. Wykorzystano między innymi takie motywy jak AT-AT na Hoth (okazuje się, że maszyny te wcale tak topornie się nie poruszały), „uczta” z Vaderem na Bespinie (i wydarzenia za „zamkniętymi drzwiami”), czy scena poznania prawdy o Vadere (motyw ten szczególnie mi się spodobał). Robot Chicken najlepiej smakuje w szare, deszczowe wieczory – stanowi idealne lekarstwo na zły humor, a można go obejrzeć w tym miejscu.
Zapewne większość z czytelników bawiła się w młodości klockami Lego. Ta duńska firma całkiem dobrze promuje swoją markę, czego efektem jest chociażby gra Lego Star Wars: The Original Trilogy. Emanująca swoim specyficznym humorem produkcja pozwala na przeżycie wydarzeń z The Empire Strikes Back w inny, a zarazem bardzo zabawny sposób. Sam muszę przyznać, że spędziłem wiele godzin grając w nią (często wraz z bratem) i zaliczając wszystko na 100%. Warto zwrócić uwagę na filmiki pojawiające się między poszczególnymi poziomami, gdyż ich wykonanie stoi na wysokim poziomie – i mam tu na myśli nie tylko animację, ale także naprawdę ciekawe pomysły. Wysokie replayability, zwłaszcza w towarzystwie, zachęca do częstego włączania sobie Lego Star Wars.
Swego czasu natknąłem się również na filmik zatytułowany Empire Strikes Back: I Am Your Father wykonany przez Mindgame Studios. Inaczej niż wcześniej wymienione pozycje, ta produkcja nie stanowi parodii, ale odegranie słynnej sceny na Bespin za pomocą klocków Lego. Również tutaj synchronizacja ruchów postaci i dialogów robi wrażenie. Autor wykonał naprawdę kawał dobrej roboty. Co prawda dzieło to jest bardzo krótkie (niespełna 20 sekund), ale warte obejrzenia.
Co się zaś tyczy produkcji stricte fanowskich – wspomnę może o pewnym projekcie zatytułowanym Star Dudes: Episode V: Bad Dudes Strike Back. Ta trzyminutowa animacja wykonana w technologii flash jest streszczeniem piątego epizodu Gwiezdnych wojen. Co ją charakteryzuje? Oryginalny wygląd postaci i słowo „dude”, które pojawia się w co drugim dialogu (a jest nim kilka komiksowych dymków). W serii tej istnieje jeszcze pięć innych podobnych filmów – każdy stanowiący „adaptację” innej części gwiezdnej sagi.
Bardzo dużym powodzeniem w sieci cieszą się filmiki w stylu „… in 60 seconds”, kondensujące fabułę danego filmu w minutę. Fanów Star Wars z pewnością zainteresuje The Empire Strikes Back in 60 seconds, stworzone przez grupę betterfeelingfilms. Wykonany przy pomocy dużej ilości tektury, papieru i taśmy klejącej wygrał kategorię „Best Short Subject” podczas konkursu Official Fan Film Awards w 2008 roku, został też wyświetlony w niemieckim programie telewizyjnym „Clipmania”. Projekt jest bardzo oryginalny, z dużą dawką humoru i mimo niskich nakładów finansowych, ma niesamowity klimat i świetnie się go ogląda.
Attack of the Show, znane chociażby z akcji Leia umyje ci samochód, nakręcił swego czasu półtoraminutowy filmik zatytułowany The Empire Strikes Back Extended Scene. Jest to parodia sceny, w której Luke widzi na Hoth ducha Obi-Wana. Tutaj wygląda to troszeczkę inaczej, gdyż duch Kenobiego, oprócz zaprezentowania głównych wytycznych (wiadomo – Dagobah, Yoda) zaczyna opowiadać historię swojego szkolenia. Niestety, wyczerpany Luke nie dociera do końca tej opowieści.
Na zakończenie wspomnę o popularnych w internecie, wykonywanych przez fanów, „alternatywnych zakończeniach” Imperium kontratakuje. Wyobraźmy sobie na przykład sytuację, w której Luke nie zdążył wysiąść ze swojego snowspeedera na czas albo został zamrożony w karbinicie. Pomysłów jest co nie miara, a najwięcej skupia się wokół kluczowej sceny w Mieście w Chmurach. Najbardziej zwariowany pomysł jaki widziałem polegał na tym, że Luke została uratowany przez… Supermana. Wyobraźnia fanów naprawdę nie ma granic. A oto przykład:
Zachęcam do własnych poszukiwań filmików związanych z Imperium kontratakuje oraz ogólnie Gwiezdnymi wojnami i dzielenia się linkami, ponieważ parodii różnego rodzaju jest w internecie prawdziwy ocean.
Autor: Pepcok; korekta: Ri i Jedi Nadiru Radena