Czym jest Moc? Po raz pierwszy słowo to pada z ust Obi-Wana Kenobiego, kiedy ten zwraca się do Luke’a Skywalkera. Nie wiemy wtedy, co to jest, orientujemy się jedynie, że władanie nią może bardzo wiele rzeczy ułatwić. Potem wiemy już, że Moc pozwala na wpływanie na inne umysły oraz zorientowanie się, kiedy coś jest nie tak, kiedy dzieje się coś bardzo złego. Znamy już pojęcie rycerza Jedi i wiemy, że jego atrybutem jest miecz świetlny. Wiemy też, że istnieje coś takiego jak Ciemna Strona Mocy, wszak „młody rycerz imieniem Darth Vader zdradził i zamordował ojca Luke’a Skywalkera”. Potem widzimy pierwszy pojedynek między rycerzami Jedi – wprawdzie statyczny i niezbyt widowiskowy, jednak pozostający na zawsze w pamięci. Zwłaszcza moment, kiedy pokonany Kenobi znika sprzed oczu swemu oprawcy.
Imperium kontratakuje przynosi nam nieco więcej rewelacji dotyczących Mocy i jej Ciemnej Strony. Pojawiają się duchy Mocy, pojawiają się miejsca przepełnione jej mroczną esencją, pojawia się przewidywanie przyszłości, wyczuwanie nastroju przyjaciół. Nagle dowiadujemy się, że jeśli jesteś wrażliwy na Moc i odpowiednio wyszkolony, nie ma dla ciebie rzeczy niemożliwych, musisz tylko uwierzyć w siebie, nic więcej. Moc jest bowiem czymś, co przepełnia Galaktykę, spaja ją, utrzymuje w całości, jest wszędzie, trzeba tylko umieć ją poczuć. Jest czymś, co sprawia, że materia istnieje, łączy się w całość, tworzy życie. Osiągnąć z nią jedność można poprzez zachowanie spokoju, medytację, niezmienny stan ducha. Jednak jeśli ktoś wrażliwy na Moc pozwoli, by kierowały nim emocje, podąży wtedy ścieżką wiodącą wprost ku Ciemnej Stronie Mocy. Podobno nie jest ona silniejsza, lecz „szybsza, łatwiejsza, bardziej kusząca.”
Patrząc jednak na to, co prezentuje nam Imperator w Powrocie Jedi, ciężko zgodzić się z tym stwierdzeniem Yody – błyskawice Mocy były czymś, co niewątpliwie powaliło niejednego fana na łopatki. Potęga Ciemnej Strony była niemal przytłaczająca, choć ciężko nie zgodzić się z faktem, że jej użytkownik był zbyt pewny siebie i to właśnie go zgubiło. Ciemna Strona w pewien sposób zaślepia.
Wraz z nową Trylogią Moc nabrała nowego znaczenia. Poznaliśmy jej nieco inne postrzeganie, a także jedną z teorii na jej istnienie, niemal od razu znienawidzoną przez fanów. Pomysł mikrożyjątek, które poprzez symbiozę w krwi nosiciela mogą sprawić, że stanie się on wrażliwy na Moc, był wręcz przerażający, wiele odwołań do niego, na szczęście, w kanonie nie ma, choć uczyniono od tego bardzo ładny wyjątek w książce Death Star. Napisano tam, że każda osoba poszukująca informacji na ten temat, stawała się niejako z automatu podejrzana. Same jednak midichloriany, choć najbardziej zapewne bulwersujące, nie były jedyną rzeczą, która wpłynęła na nasze postrzeganie Mocy.
Tutaj zarówno użytkownicy Jasnej, jak i Ciemnej Strony dysponują rzeczywiście bajecznymi mocami, porównywalnymi z tym, o których słyszy się w opowieściach na dobranoc. Obie strony wydają się sobie równe, z jednym drobnym szczegółem, wspomnianym już w starej Trylogii. Różni ich podejście do Mocy Jedi preferują spokój i kontrolę, dla Sithów siłą jest uczucie i pasja, obie strony czerpią równe siły, bo ciężko tak naprawdę określić, która z nich jest silniejsza. Logicznym wydaje się zatem, że obie frakcje używają Mocy w sposób dla siebie specyficzny i prawidłowy. Gdyby któraś z nich miałaby być właściwsza, musiałaby być odpowiednio silniejsza lub słabsza.
Dobro i zło, światło i ciemność ich właściwa definicja polega na wykluczeniu się nawzajem. Dobro to brak zła, zło to brak dobra. Ciemność to brak światła, światło to brak ciemności. Gdyby istniała tylko jedna wartość z tej pary, świat byłby niekompletny, a przecież istnieją również wartości połowiczne. Śmiem twierdzić, że Moc jest taką całością, składającą się po części z elementów dobrych i złych, jasnych i ciemnych, wzajemnie się uzupełniających. Przecież Moc to nie tylko Jedi i Sithowie, to jeszcze całe mnóstwo innych sekt Mocy, nie odrzucających dla zasady uczuć chociażby rodzinnych lub wyciszenia się. Istnieją Jensaraai, mamy wyznawców Żaru Vahl, mamy chociażby Czarodziejki z Dathomiry. Każda sekta polegająca na wykorzystaniu Mocy, może nie czerpie całkowicie z jej potęgi, wykorzystuje ją jednak na tyle poprawnie, by móc uzasadnić jakoś swoją odrębność.
Moc wydaje mi się żywą istotą pragnąca wręcz, by istniała równowaga między jej użytkownikami. Osobiście jestem zwolenniczką teorii mówiącej, że Wielka Czystka Jedi była tym, co pomogło przywrócić równowagę Mocy, a Wybraniec Anakin Skywalker, był osobą, która się do tego przyczyniła. Nadmiernie rozbudowany Zakon Jedi w porównaniu ze skromnym Zakonem Sithów lub spadkobiercami tradycji starego Imperium na planecie Kesh naruszał tę równowagę i nic dziwnego, że wolą Mocy było jej przywrócenie.
Po wydarzeniach Epizodu VI zakon Jedi rzeczywiście wolno się odradza, natomiast doskonale wiemy, że w tle działają Sithowie – Lumiya i jej uczniowie: Flint i Carnor Jax, A’Sharad Hett, po części Vergere, potem Jacen Solo, następnie potomkowie rozbitków „Omenu”… Równowaga zostaje w pewien sposób zachowana aż do czasów, kiedy Imperium Roana Fela zostanie zaatakowane przez Sithów. Co dalej? Nie wiemy.
Jeszcze nie wiemy, ale jedno pozostaje dla mnie faktem jeśli wykorzystanie Mocy znowu będzie skrajne, ona zadba o równowagę dobra i zła, światła i ciemności, oczyszczenie się.