„(…) naukowcy sugerują, że to jest pewnego rodzaju pole energii, generowane przez żywe stworzenia. (…) Moc otacza wszystkich i każdego. (…) Znajomość Mocy i wiedza, jak nią manipulować, dawały Jedi ich specyficzną siłę.”
G. Lucas, Nowa nadzieja, s. 75
Słowa Obi-Wana Kenobiego, wypowiedziane do Luke’a Skywalker’a w samotnej chatce na pustyni Tatooine, pokazują jak ważną rolę dla bardzo odległej galaktyki pełniła Moc. Oczywiście nie każdy mieszkaniec galaktyki zdawał sobie sprawę z istnienia jakieś mistycznej siły, a część z tych, którzy mieli z nią jakiś kontakt, bagatelizowali ją i umniejszali. Świadczą o tym chociażby słowa admirała Mottiego, który określił Moc jako „czarnoksięskie sztuczki”, czy też Hana Solo na pokładzie „Sokoła Milenium”.
Historia Mocy w Expanded Universe przedstawia się niezwykle ciekawie. Od tajemniczych aspektów Ashla i Bogan, oznaczających jasną i ciemną stronę natury człowieka, poprzez teorie różnych sekt, aż po machiavellistyczną wizję Vergere. Warto jednak wspomnieć, że autorzy, zwłaszcza książek, wpisują w teorię Mocy własne przekonania wyniesione z religii, którym hołdują lub nadają Mocy cechy charakterystyczne dla sił magicznych z uniwersów fantasy; przykładami może tu być Kathy Tyers czy R. A. Salvatore. Często sam Lucas nie ma nawet pojęcia o niuansach dotyczących Mocy, co świadczy o tym, jak dalece wizja autorów EU odeszła od wizji reżysera. Jednak to temat na zupełnie inną rozprawę. Dziś interesuje nas to, czym Moc była dla bohaterów Sagi i czym inspirowali się twórcy tworząc wszechpotężną siłę, mającą wpływ nie tylko na życie jednostki, ale i na przeznaczenie całej galaktyki.
Cała saga Gwiezdnych wojen, mam tu na myśli tylko filmy, a przede wszystkim Stara Trylogia, oparta jest na campbellowskiej idei monomitu. Myśl ta mówi o uniwersalnych prawdach i wartościach, zakorzenionych w każdej kulturze świata oraz o wędrówce bohatera archetypowego – Gwiezdne wojny opowiadają właśnie historię takiego bohatera, którym, jak wiadomo, jest Luke Skywalker. Idee Campbell’a rozciągają się też na sferę religijną. Filozof odnajduje w każdej religii coś, co jest wspólne, uniwersalne, ponadczasowe. Przy tym wszystkim głosił, że nie wierzy w Boga osobowego, zaprzeczając tym samym wizji judeochrześcijańskiej, ale niejako kładąc grunt pod bezosobową Moc. Jak już zostało wspomniane, Campbell miał duży wpływ na wizję George’a Lucasa. Nie powinno nas zatem dziwić, że w historii o archetypowym bohaterze, pojawia się mistyczna Moc, która swe korzenie ma przede wszystkim w New Age, ale też w mieszance filozofii azjatyckich, i która pomaga bohaterowi w odnalezieniu swojej drogi do celu.
„Bo moim sprzymierzeńcem jest Moc. A sprzymierzeńcem jest potężnym.”
D. Glut, Imperium kontratakuje, s. 94
„Skoro Bóg jest z nami, któż przeciwko nam?”
Św. Paweł z Tarsu
Z powyższego, pierwszego, cytatu jasno wynika, w jaki sposób Jedi traktowali Moc. Działanie Jedi miało polegać na współpracy z Mocą, na traktowaniu jej na warunkach partnerskich. Jednocześnie członkowie Zakonu traktowali siebie jako narzędzia wypełniające wolę Mocy. Przypomnijmy sobie również scenę z Ataku klonów, w której to Anakin popycha Mocą owoc shuura w stronę Padme, jednocześnie stwierdzając, że za takie użycie Mocy dostałby burę od swojego mistrza. Dlaczego? Okazuje się, że Jedi starali się nie używać Mocy do rzeczy trywialnych. Posługując się metaforą, można by takie zachowanie przyrównać do drugiego przykazania, do którego stosują się wyznawcy judaizmu i chrześcijaństwa – Moc jest zawsze, wszędzie, ale nie należy jej używać nadaremnie.
Postawiłbym tezę, że większość mieszkańców galaktyki, którym dane było o Mocy usłyszeć, traktowali ją w myśl zasady deizmu – może Moc i jest, ale niekoniecznie ma wpływ na moje życie.
„ – Ale jak mam odróżnić dobrą stronę od złej? – zapytał zdezorientowany.
– Będziesz wiedział jak – odpowiedział Yoda – kiedy będziesz pogodzony z otoczeniem… spokojny, pasywny.”
D. Glut, Imperium kontratakuje, s.103
Jedna z taoistycznych szkół, wywodząca się od Laozi, wspomina o „wuwei”. Słowo oznacza dokładnie „nie-działanie”, przy czym nie nakłania do bierności, ale do działania bez fałszywości, kłamstwa i obłudy. Co ważniejsze – nakazuje, by nie ulegać samemu aktowi działania, by być ponad nim. Z „wuwei” wyłania się sposób życia w harmonii, zgodnej z tak zwaną „siłą”, poprzez którą objawia się Dao. W Chinach określenie Dao ma wiele znaczeń. Przytoczę tu trzy wersje. Pierwsza, którą sformułował Konfucjusz, odnosi się do koncepcji ideału człowieka. Mówi ona mianowicie, że Dao jest określane przez dążenie do ideału stania się „wyższym człowiekiem” – człowiekiem szlachetnym, wewnętrznie życzliwym, którego na zewnątrz określa jego postawa i postępowanie. Przez takiego „wyższego człowieka” urzeczywistnia się Dao. Drugą wersję rozpowszechnił Zhuangzi. Mówi on o tym, że Dao, jako zasada, leży u podstaw świata i nim włada. Jednak nie w sposób polityczny, do którego, jak twierdził Zhuangzi, Dao posiadało niechęć, ale w sposób duchowy, mistyczny. W ten sposób Dao wymaga od człowieka wyzwolenia się od egoistycznych skłonności i uprzedzeń własnego ciała i ducha oraz zmusza do szukania szczęścia w idealnym zjednoczeniu się z Dao. Trzecia wersja, według koncepcji tak zwanych „legalistów”, mówi że Dao jest niewysłowione i że stanowi ostateczne źródło wszelkiego istnienia. Innymi słowy, Dao staje się w taoizmie kategorią metafizyczną, określającą to, co pierwotnie stwórcze, a z czego powstaje świat.
O ile koncepcja konfucjańska i Laozi odnosi się do istoty bycia Jedi, o tyle koncepcja „legalistów” jest odzwierciedleniem tego, czym jest Moc. Nie da się zaprzeczyć, że w uniwersum Gwiezdnych wojen Moc jest „pierwszym poruszycielem”, czymś, co sprawia, że powstaje życie. Wspomina o tym zarówno Obi-Wan w Nowej nadziei, jak i Yoda w Imperium kontratakuje. Całość psują tylko midichloriany, które pojawiają się w Epizodzie I. Nie ulega też wątpliwości, że Moc jest niewysłowiona – sam Kenobi przyznaje, że naukowcy tylko sugerują, iż Moc jest polem energii. Trzeba przyznać, że na potrzeby tak Luke’a, jak i odbiorców filmu, definicja Mocy została przez mistrza Jedi znacząco uproszczona.
Ważną koncepcją taoistyczną jest też „Ying” i „Yang”. Okrąg z dwiema, równymi łezkami w kolorze czarnym i białym, które go wypełniają MOŻE być interpretacją tego, co u pierwszych Jedi reprezentowały siły Ashla i Bogan. Mianowicie natura człowieka dzieli się na jasną oraz mroczną, jednakże każda z tych stron jest niejako „skażona” drugą, co symbolizują „oczka” w łezkach symbolu „Ying/Yang”. Można to w ten sam sposób odnieść do samej Mocy – Moc jest jedna (co symbolizuje zamknięty okrąg), ale jej natura jest dualistyczna, przy czym żadna ze stron nie ma przewagi nad drugą. W późniejszej filozofii taoistycznej zawartej w księdze „Huangdi neijing suwen” przyjmuje się, że „Ying” oraz „Yang” są symbolami zmiany i przemiany, początkiem i końcem życia i śmierci oraz, co najważniejsze dla nas, źródłem tajemniczego ruchu światła i ciemności. Z koncepcji „Ying/Yang” wywodzi się również Tai Chi, które jest chińską gimnastyką medytacyjną. Na Zachodzie bardzo spłycony i zubożony obraz filozoficzny Tai Chi przyjęły różne nurty, w tym ruch New Age, w który nieoficjalnie zaangażowany jest George Lucas.
„Bądź spokojny – powiedział nauczyciel. – Dzięki Mocy różne rzeczy zobaczysz: inne miejsca, inne myśli, przyszłość, przeszłość, starych przyjaciół dawno odeszłych.”
D. Glut, Imperium kontratakuje, s. 117
Medytacja była dla Jedi czymś w rodzaju modlitwy, jeśli można to w ten sposób określić. Pozwalała na bliższy kontakt z Mocą, na poznanie jej woli. W końcu – na osiągnięcie maksymalnej koncentracji i spokoju, która była dla Jedi niezbędna do prawidłowego spełniania swej funkcji społecznej. Nie będę jednak wywodził idei medytacji od zwyczajów skupienia i wyciszenia panujących w europejskich klasztorach. Prawdziwe korzenie medytacji Jedi jako połączenia z Mocą tkwi w buddyzmie. W ujęciu filozofii buddyzmu, medytacja ma na celu wyzbycia się zła i osiągniecie czterech postaw: życzliwości, współczucia, współradości oraz równowagi. Co więcej, medytacja ma służyć jako narzędzie do osiągnięcia nirwany. Trzeba wziąć pod uwagę, że w buddyzmie nie występuje jako tako koncepcja boga i bóg jako taki, jest mało istotny w tym nurcie. Jak ma się to do Mocy i Jedi? Przedstawiając to obrazowo, wręcz metaforycznie, medytacja Jedi jest syntezą buddyjskiej medytacji w celu osiągnięcia zjednoczenia z Dao. Można by dodać w tym miejscu, że buddyzm stawia również na medytację poprzez sport, na przykład kendo czy karate. Stawia to w nieco innym świetle „przywiązanie” Jedi do swoich mieczy świetlnych oraz przykładanie się do treningu technik i form jego używania, czy też trening teras kasi.
Filozofia hinduska zakładała, że do przezwyciężenia zła prowadziło doświadczenie mistyczne oraz poznanie. Fakt faktem, nie określa w jaki sposób miało nastąpić to doświadczenie mistyczne, jednakże jeśli nałożymy to na medytację, o której wspominaliśmy, da nam to obraz Jedi, który by pokonać szeroko pojęte zło musi zatopić się w Mocy. Będzie to dla niego owo doświadczenie mistyczne prowadzące do poznania.
„Luke spojrzał w płomienie. Przez jedną ulotną chwilę zdawało mu się, że dostrzega tam twarze: Yody, Bena… (…) Były jak zjawy. (…) Potem zniknęły.”
J. Kahn, Powrót Jedi, s. 143 – 144
Początków duchów Mocy powinniśmy szukać w zaratusztrianizmie. W religii tej najwyższy bóg, Ahura Mazda, uosabiający wszystko co dobre, stworzył krąg boskich istot, tak zwanych Amesza Spentów, które miały ucieleśniać najlepsze cechy swojego stwórcy. Do tego Mazdzie pomagają święci ludzie działający zza światów, zwanych Spenta Jaza. Bóg Ahura Mazda jest spleciony w wiecznym uścisku ze swoim złym odbiciem Angra Mainju, który również posiada zastęp pomocników. Oczywiście można się spierać czy koncepcja duchów Mocy pochodzi akurat z zaratusztrianizmu – koncepcja bytów idealnych jako pomocników istot żyjących pojawia się w każdej religii, chociażby w chrześcijaństwie w postaci aniołów.
Również w Mocy pojawiają się zarówno złe jak i dobre duchy. Różnią się one swoimi zdolnościami. Chociażby przywiązania do miejsca czy przedmiotu w odniesieniu do duchów Sith. W Sadze z projekcjami Mocy mamy do czynienia w V i VI Epizodzie, w II i III Epizodzie słyszymy tylko głos Qui-Gon Jinna. Koncepcja duchów Mocy ewoluowała znacznie od Starej Trylogii. Wtedy można było uznać, że dobrzy Jedi mają po prostu zdolność do pojawiania się jako duchy. EU nie rozstrzyga tez sprawy jednoznacznie, można wręcz uznać, że dodatkowo komplikuje zagadnienie, natomiast w Nowej Trylogii mamy scenę, z której wynika, że można się tego zwyczajnie nauczyć. Takiej koncepcji trudno odnaleźć pierwowzór w jakiejkolwiek religii. Może ma to jakiś nikły związek z buddyjską reinkarnacją?
„Wyczuj Moc wokół siebie.”
D. Glut, Imperium kontratakuje, s. 94
Idea Mocy ma swoje źródło w próbach stworzenia w Sadze elementu mistycznego, czegoś, co daje nadprzyrodzone umiejętności, a przy okazji ma wpływ na przemianę głównego bohatera. Taka była początkowa wizja Lucasa, którą odebrać można również jako swoistą koncepcję boga. Jednego w formie, ale dualistycznego w istocie. Dualizm ten przejawia się w stronach Mocy – Jasnej i Ciemnej, które mają charakteryzować nie tylko dobre i złe cechy charakteru, ale przede wszystkim zagrożenie, jakie niesie za sobą egoistyczne postępowanie i odrzucenie własnych zasad na rzecz innych, narzuconych. Strony Mocy mają swoje odzwierciedlenie w religiach całkowicie realnych – symbol „Ying/Yang”, spleciony w uścisku ze swoim złym odbiciem Ahura Mazda, a sama Moc jest niemalże odbiciem taoistycznego Dao.
Czy Lucas czerpał z religii, wierzeń i filozofii azjatyckich? Owszem, tak. Nie ukrywał swojego zafascynowania kulturą Dalekiego Wschodu, wiele elementów filozoficznych przeniknęło do ruchów hippisowskich i New Age. Moc jest też niejako odpowiednikiem magii, a biorąc pod uwagę, że Gwiezdne wojny to klasyczna baśń o walce dobrych ze złymi, tylko że przeniesiona do bliżej nieokreślonej galaktyki, w bliżej nieokreślony czas, teoria ta ma w sobie wiele prawdy.
Trzeba jednak przyznać, że stworzona całkowicie na potrzeby filmu mistyczna energia, która jest mieszanką różnych filozoficznych koncepcji i wierzeń, ma ogromną siłę oddziaływania na ludzi, stając się niejako religią uniwersalną. Świadczy o tym istnienie Kościoła Jedi, do którego, według danych z września 2009 roku, należy około pół miliona ludzi.
Autor: Shadow; korekta: Jedi Nadiru Radena