W większości wypadków bycie fanem oznacza również bycie, w mniejszym lub większym stopniu, kolekcjonerem. Zbieramy płyty najlepszych wykonawców, filmy ulubionych aktorów, książki uwielbianych pisarzy i tak dalej. Nie inaczej jest w przypadku Gwiezdnych wojen. Półki zapełniają się kolejnymi książkami, komiksami, przewodnikami i albumami, pomiędzy nimi gromadzą się figurki, a niezastawione przestrzenie ścian wypełniają plakaty.
Ale nie o tym chciałem. Ja chciałem o ciuchach. Starwarsowych ma się rozumieć. Bo co innego, niż koszulka z Darthem Vaderem, torba ze szturmowcem czy kurtka z logo Rebelii, oświadczy światu, że jestem fanem Gwiezdnych wojen i jestem z tego dumny?
Nic powiadam Wam, nic. Szczególnie, że wachlarz możliwości jest ogromny, stosunkowo łatwo dostępny i zróżnicowany na tyle, by zadowolić każde gusta. Jedyne, co może stanąć między fanem, a wesołym i niczym nieograniczonym zakupoholizmem są wysokie ceny. Lucasfilm każe sobie słono liczyć za każdą licencję, a i biedny producent też musi coś zarobić. Jest jeszcze gorzej (czytaj drożej), jeżeli tym producentem jest np. Adidas, bo wtedy płacimy za dwie marki.
Nie bez przyczyny wspomniałem o marce Adidas. Firma ta zawarła z LucasArts umowę, na postawie której tworzy kolekcje odzieży sygnowanej logo zarówno swoim jak i Star Wars. W tej chwili na rynku jest już bodajże trzecia taka kolekcja. Do tej pory jest to największy tego typu projekt. Oczywiście zdarzały sie serie koszulek, czapeczek czy bluz, ale Adidias poszedł do sprawy kompleksowo i z olbrzymim rozmachem.
W kampanii reklamowej promującej to przedsięwzięcie, wystąpiły takie gwiazdy jak Snoop Dogg, David Beckham, Oasis czy Daft Pank.
Premiery kolekcji w konkretnych sklepach, również odbywały się z wielką pompą.
Moje skromne gusta najbardziej zadowolił filmik, gdzie Adidas pozwolił sobie na modyfikację sławnej sceny w kantynie na Tatooine. Według mnie, są to o wiele lepsze zmiany niż te wprowadzone przez Lucasa do wersji Blu Ray (i nie tylko).
Jedną z zalet, że produkcją odzieży spod znaku Star Wars zajęła się profesjonalna firma odzieżowa, jest to, że co sezon pojawia się kolejna kolekcja. Dla zwykłych śmiertelników oznacza to dwie rzeczy. Po pierwsze, co mniej więcej pół roku (bo świat mody dzieli sobie rok na wiosnę/lato i jesień/zimę) dostajemy nowy zestaw ciuchów do wyboru. Nowe kurtki, nowe bluzy, nowe koszulki i nowe buty.
Co bardziej interesujące i przydatne dla osób z ograniczonym budżetem na gwiezdnowojenne hobby, poprzednia kolekcja trafi na wyprzedaże, gdzie będziemy mogli ją nabyć po znacznie obniżonych cenach. Hurra! Co możemy znaleźć w kolekcji Adidasa? Niemało, niemało. Jeżeli ktoś dysponowałby nieograniczonym budżetem, mógłby się ubrać od stóp do głów. Ostatnia kolekcja bardziej skłania się ku Rebeliantom, gdyż np. na zimę jest nam proponowana kurtka Rogue Squadron w tematyce Hoth.
Fani Imperium również znajdą coś dla siebie, jak na przykład bluzy i koszulki z AT-AT lub AT-ST, reprezentujące Hoth Blizzard Force.
Jednak to, co najbardziej urzeka w adidasowej kolekcji Star Wars, to buty. Jestem ich absolutnym i całkowitym fanem. Podobają mi się każde i gdyby nie fakt, że do pracy chodzę w garniturze, miałbym inne na każdy dzień tygodnia. Możemy przebierać w kolorach, od biało-czarnych, przez brązy i zielenie, po jaskrawozłote, stylach no i oczywiście tematyce. Przez dotychczasowe kolekcje przewinęły się buty symbolizujące C-3PO, R2-D2, Bobę Fetta, kilka „Vaderów” i całe serie ze szturmowcami, pojazdami bojowymi i okrętami.
Jesteś fanem Hana Solo i „Sokoła Millennium”? Proszę bardzo. Chciałbyś po każdym kroku zostawiać odcisk Gwiazdy Śmierci? Nie ma problemu. Barwy i emblematy to nie wszystko, czym „adidasy” nawiązują do przedstawianych tematów. Jeżeli powstał but na cześć Luke’a Skywalkera na Hoth, to część cholewki będzie miała taką samą teksturę jak jego kurtka. Chewbacca? Możecie być pewni, że gdzieś na bucie będzie jego sierść.
Korzystając z okazji pochwalę się moim ostatnim zakupem. Na jednej z wcześniej wspomnianych wyprzedaży udało mi się kupić buty z Vaderem. Zapłaciłem ponad 50% mniej od oryginalnej ceny, co uczyniło zakup jeszcze przyjemniejszym (ale i tak ich cena oscylowała w okolicach 150-180 PLN). Będąc wielkim fanem Sithów, buty z samym Mrocznym Lordem były niemalże moim obowiązkiem.
Co mogę o nich powiedzieć? Same dobre rzeczy. Przede wszystkim mają bardzo dobrą jakość. Są dopracowane w najdrobniejszych szczegółach. Czubki ukształtowane w małe podobizny Dartha Vadera, a u dołu wiązań można zamieścić napis Star Wars (srebrny bądź złoty). Do kompletu dostałem trzy różne kolory sznurowadeł, co pozwala na zmienianie kompozycji. Oprócz oczywistego pudłeka, buty są owinięte w papier z nadrukiem małych hełmów szturmowców pod którymi są umieszczone skrzyżowane strzelby blasterowe tak, aby całość przypominała osławiony znak piratów. Coś niesamowitego. Nie wiem, czy kiedykolwiek tak się cieszyłem z zakupu butów, czy też nawet gadżetu gwiezdnowojennego w ogóle. Jeżeli miałbym coś polecić z całej adidasowej kolekcji, to na pewno byłby to buty.
Jednak nie tylko niemieckie firmy zobaczyły potencjał w fanach lucasowej epopei. Szwedzki H&M również poszedł w tym kierunku. Nie tak kompleksowo, bowiem z tego, co zauważyłem, wnioskuję, iż starwarsowe elementy ubioru są uzupełnieniem istniejących kolekcji, niż serią samą w sobie. Adresowane są również do różnych grup wiekowych. Możemy znaleźć skarpetki czy bieliznę dla dorosłych, jak również koszulki, bluzy czy czapki dla dzieci.
Nie ulega jednak wątpliwości, że najczęściej sygnowaną częścią ubioru są T-shirty. Zawsze modne, zawsze potrzebne, przeważnie tanie. Dlatego też czeluści internetu są przepełnione ofertami najróżniejszych projektów, kombinacji, kolorów i motywów z Gwiezdnych wojen. Jest je stosunkowo łatwo znaleźć, więc nie będę was zasypywał tonami linków do tysiąca sklepów. Chce przedstawić tylko te, które moim skromnym zdaniem są najciekawsze.
Zacznę od strony Zazzle, która swoją kolekcją mnie po prostu urzekła. W kolejce do kupienia mam co najmniej kilka T-shirtów. Największą zaletą tego sklepu jest ogromny wybór motywów. Oprócz tradycyjnych koszulek z podobiznami bohaterów, czy zdjęciami mniej lub bardziej sławnych scen, możemy tam znaleźć np coś takiego:
Lub takiego:
Oprócz tego dochodzą jeszcze motywy bardziej oryginalne, jak emblematy TIE Squadron czy Rogue Squadron. W ofercie mają również bluzy z kapturem i odznaki.
Dla najwybredniejszych, którzy jeszcze nie znaleźli niczego dla siebie, polecam zajrzeć na SuperHeroStuff. Kolekcja bardziej tradycyjna, ale z wystarczającym twistem, by odróżnić się od clonewarsowej sieczki, która zdała się opanować rynek gwiezdnowojennych gadżetów.
W swojej niemałej kolekcji starwarsowych koszulek najbardziej cenię sobie dwie.
Ta nie jest „oficjalną” koszulką, czyli nie została wyprodukowana na licencji Lucasfilm, a nabyłem ją na małym stoisku w Barcelonie u sympatycznego młodego człowieka, który umieszczaniem na koszulkach swoim prac dorabiał sobie to studiów. Druga z nich jest już „oficjalna”, jednak miejsce jej nabycia w połączeniu z przedstawianym tematem jest bardzo zaskakujące. Jak widzicie poniżej, T-shirt przedstawia reprodukcję polskiego plakatu reklamującego Nową Nadzieję, a został kupiony w… Barcelonie. Nie mam pojęcia, skąd się tam wzięła, a obsługa nie potrafiła mi tego wytłumaczyć, przynajmniej nie w żadnym rozumianym przeze mnie języku.
Zdaje sobie sprawę, że nie wyczerpałem tematu, a jedynie „liznąłem” czubek przysłowiowej góry lodowej. Jestem pewien, że istnieją lepsze sklepy, ciekawsze projekty i tańsze rozwiązania. I bardzo dobrze, bo mi szukanie oryginalnych starwarsowych ciuchów sprawią większą frajdę niż ich kupowanie, a czasem nawet noszenie.