Co z tą Równowagą Mocy?

Anakin Skywalker przez wielu mistrzów Jedi traktowany był jako Wybraniec, osoba, o której dawno wygłoszona przepowiednia mówiła, iż to właśnie on przywróci Równowagę Mocy. Mówi o tym przede wszystkim Qui-Gon, wspomina Mace Windu i Yoda. W Jedi vs. Sith znajduje się fragment, który cytuje ją dosłownie: Ciemna Strona może być w pełni przezwyciężona tylko przez tego, który nazwany będzie Wybrańcem. Kim będzie ten Jedi? Nie wiemy, ale jeszcze się nie narodził. Tyle wyczuć możemy. Naczyniem czystej Mocy Wybraniec będzie, bardziej potężny niż którykolwiek Jedi w historii Galaktyki. Rozważaliśmy już kiedyś na temat pojmowania Równowagi Mocy przez nią samą, jeśli założymy, że jest ona samodzielnym bytem, chciałabym tutaj jednak zastanowić się nad jej pojmowaniem przez rycerzy Jedi, właśnie przez pryzmat starożytnej przepowiedni.

Kim jest Wybraniec, już wiemy. To Anakin Skywalker, zdaniem Mistrza Jedi powołany do życia za sprawą samej Mocy (jeszcze nie czytałam książki o Plagueisie, nie krzyczcie na mnie zatem, jeśli tam wyjdzie na jaw, że siłą sprawczą stojącą za Anakinem był właśnie Lord Sithów).

Chłopiec, który urodził się na jednym z dalekich światów, postawiony już niemal od razu w sytuacji, która skazuje go na dużo gorszy start w życiu niż niejednego z rówieśników. Ot, niewolnik na piaszczystej planecie, utalentowany i wrażliwszy niż reszta dzieciaków. I zapewne przeżyłby swoje życie w spokoju, gdyby nie przypadkowa wizyta Qui-Gonn Jinna w warsztacie jego właściciela. Od słowa do słowa okazuje się, że Anakin posiada wyższą liczbę midichlorianów niż najpotężniejszy z żyjących Jedi i *może* być właśnie tym, który przywróci równowagę w Mocy. No właśnie, do cholery, jaką równowagę?

Do momentu, w którym Sithowie wychodzą z ukrycia, w którym przebywali od tysiąca lat, nikt o tym zakonie nie słyszał, snuli się w tle historii Jedi jako czarna legenda, wszak jeden z członków Rady reaguje na rewelacje Qui-Gona niemalże z oburzeniem, wszak Sithowie wymarli już dawno temu! O jaką zatem Równowagę Mocy chodzi? Kluczem do pojmowania Mocy według rycerzy Jedi jest ich Kodeks Nie ma emocji, jest spokój. Nie ma ignorancji, jest wiedza. Nie ma namiętności, jest spokój ducha. Nie ma śmierci jest tylko Moc. Od czasu do czasu pojawia się wśród Rycerzy osoba, która swoim zachowaniem i postępowaniem zaprzecza tym słowom, przechodząc na Ciemną Stronę, stając się Mrocznym Jedi, wedle Mistrzów Rady łamiąc tę równowagę, która miałaby być stanem domyślnym. Jak łatwo wywnioskować, stan domyślny Mocy to zatem tylko plus: dobro, spokój, wiedza etc. Czy tylko mnie wydaje się to po prostu nierealne?

Powiedzcie mi też, w jaki sposób zatem Wybraniec miałby dokonać tego rewolucyjnego czynu i przywrócić równowagę? Przypominam, JESZCZE nie było wiadomym, że Sithowie przetrwali. Być na tyle potężnym, by narzucić swoją wolę innym Rycerzom żyjącym w swoich czasach? Ba, sięgnąć do przyszłości, panując nad umysłami przyszłych pokoleń? Wybić wszystkich nieposłusznych i trzymać wszystko w żelaznej pięsci? Czy tylko mnie wydaje się to dziwnie… sithowe? Łącznie z manipulowaniem umysłów, którą to sztukę doskonale opanował założyciel Bractwa Ciemności, Lord Kaan?

Doprawdy, nie widzę sensownego wyjaśnienia dla tej przepowiedni, nie widzę sensownego rozwiązania zagadki postrzegania Wybrańca jako tego, który przywróci równowagę Mocy, która, przypominam, wedle przekonania Rady Jedi, istnieć już powinna. Nie widzę też żadnego sensu w tym, że podobnież Anakin przywrócił ją, kiedy wrzucił Palpatine’a do szybu drugiej Gwiazdy Śmierci. Nie czepiałabym się odrodzenia Imperatora, nie zapominajmy jednak, że w tym samym czasie żyje przecież Lumiya, stojąca za wyszkoleniem chociażby Flinta czy Dartha Caedusa. W tym samym czasie na odległych rubieżach Galaktyki funkcjonuje Zaginione Plemię Sithów… Jaka zatem, u diabła, Równowaga Mocy? Czy tylko ja widzę tutaj pewną sprzeczność? A jak Wy się na tę kwestię zapatrujecie?