Czego lepiej nie spodziewać się po Epizodzie VII?

Wiem, że każdy ma teraz swoje życzenia i prośby do nowych właścicieli marki Lucasfilm w sprawie tego, co chciałby zobaczyć w najnowszej, zapowiedzianej trylogii Gwiezdnych wojen, ale spróbujmy być odrobinę obiektywni. Istnieją naprawdę mocne przesłanki, aby niektóre marzenia fanów pozostały, niestety, w sferze marzeń. Spisałem sobie dziś osiem rzeczy, których, moim zdaniem, na pewno nie będzie w Trylogii Sequeli. Oto i one.

1. Nie zobaczymy Yuuzhan Vongów. To proste, stwory te istnieją tylko w Expanded Universe i są, że tak powiem, mało starwarsowe. Podobnie jak Planeta życia i hodowanie statków z nasion. Owszem, Star Wars to baśń, ale jednak baśń o podbudowie technologicznej. Podobnie nie zobaczymy żadnych Ssi-Ruuków i innych przybyszów spoza galaktyki.

2. Nie zobaczymy raczej Marka Hamilla w roli Luke’a. Owszem, nie twierdzę, że w nowej trylogii nie pojawi się postać Luke’a Skywalkera, to nawet wielce prawdopodobne, ale młody Skywalker nie będzie grany przez Hamilla. Mark Hamill jest za stary. W kinie często zdarza się, że w „starą” postać wcielają się nowi aktorzy, że przywołam jako przykłady tylko postacie Jamesa Bonda czy kapitana Kirka.

3. Nie zobaczymy raczej wydarzeń rozgrywających się na krótko po bitwie o Endor. Raczej tak jak w przypadku epizodów obydwu dotychczasowych trylogii, wydarzenia będą działy się kilka lub kilkanaście lat po zdarzeniach z Powrotu Jedi.

4. Pokazanie zupełnie nowych bohaterów, nijak, choćby luźno, nie związanych z tymi już przedstawionymi na dużym ekranie jest raczej mało prawdopodobne. Widzowie lubią wracać do znanych sobie historii, dlatego też pokazanie rodziny Skywalkerów/Solo jest wielce prawdopodobne. Możliwe, że akcja skupi się na dzieciach Hana i Lei, a sami bohaterowie znani z Klasycznej Trylogii mogą pojawić się gdzieś w tle – możliwe, że wygenerowani komputerowo. Skoro w Terminatorze 4 mógł pojawić się cyfrowy Arnold, to czemu nie cyfrowa Carrie Fisher?

5. Nie ma co liczyć na pełne respektowanie Expanded Universe. Materiałów opisujących zdarzenia po EVI jest po prostu zbyt wiele, aby o nich wszystkich pamiętać, zwłaszcza, że zgodność wielu z nich jest problematyczna (i ustalana często po wydaniu danego elementu EU). Mówiąc szczerze, dobrze by było, gdyby najważniejsze chociaż wątki przetrwały.

6. Mało prawdopodobne jest pokazanie wydarzeń już opisanych w książkach czy komiksach. Zatem na Dark Empire czy Trylogię Thrawna w wersji filmowej nie ma co liczyć. Dlaczego? To proste – chodzi o to, aby nowymi filmami wytworzyć nową rzeczywistość, stworzyć nowych bohaterów, których losy można opisywać w kolejnych książkach i których figurki można sprzedawać. To jest biznes, moi mili.

7. Nie spodziewałbym się pokazania czasów innych niż po wydarzeniach z Klasycznej Trylogii. W końcu od dawna mówi się, że zarysy scenariuszy do trzech kolejnych epizodów już są, dlaczego zatem na nich nie bazować? Sam Lucas mówił, że od początku planował Gwiezdne wojny na 12, a potem na 9 filmów. Mówiąc krótko – filmu osadzonego w realiach Rycerzy Starej Republiki nie należy się spodziewać.

8. Nie należy liczyć na bardzo „dojrzałą” i mroczną fabułę. Pamiętajmy, że modelowym widzem (czy może lepiej napisać: klientem) jest 10-16 latek. Nie nastawiałbym się zatem na wielki mrok i głęboką fabułę. Owszem – nowy film będzie napewno widowiskowy, ale bliżej mu będzie raczej do Piratów z Karaibów niż do Łowcy androidów

To wszystko. A co Wy sądzicie na ten temat? Komentarze są do Waszej dyspozycji. Zapraszam do dyskusji.

Lubicie artykuły Yako? Zapraszamy na jego bloga, na którym znajdziecie więcej jego tekstów, nie tylko o Gwiezdnych wojnach!