Niedawno świat obiegła szokująca wiadomość Lucas odsprzedał Lucasfilm Disneyowi, a już w 2015 roku powstanie siódmy epizod Gwiezdnych wojen. Od tego pamiętnego dnia fani narzekają, jaki to zły jest Disney, Lucas i sam pomysł stworzenia trzeciej trylogii. Teraz, kiedy emocje choć odrobinę opadły, zastanówmy się jak może wyglądać kolejny gwiezdnowojenny film.
Fabuła
Kiedyś moim największym marzeniem była ekranizacja Nowej Ery Jedi, ale dzięki tej informacji, to już raczej niemożliwe. Więc o czym będzie następny epizod? Obiło mi się o uszy, że ma on dotyczyć Luke’a w średnim wieku. Co może zatem robić Skywalker? Z racji tego, że Star Wars to (jak mówi sam tytuł) filmy o wojnach, Jedi wpląta się w jakąś wojnę. Jest tylko jeden problem kto będzie jego wrogiem? Imperium to raczej zamknięty rozdział, Yuuzhanie są zbyt brutalni, żeby wrzucić ich do filmu, który najprawdopodobniej będzie miał kategorię wiekową PG-13, więc zostaje nam tylko atak jakiejś wielkiej armii Myszki Miki… eee, znaczy Sithów. Patrząc na Expanded Universe, nie jest to może zbyt oryginalne, ale dla Lucasa EU znaczy dokładnie tyle, co zeszłoroczny śnieg, więc bitwa Jedi kontra Sithowie jest całkowicie dopuszczalna.
Postacie
Moim skromnym zdaniem, w kolejnej odsłonie Gwiezdnych wojen na pewno zobaczymy Luke’a, Leię i Hana. Skoro pojawiają się w każdej książce/komiksie, to czemu twórcy mieliby z nich teraz zrezygnować? Może dorzucą jeszcze Chewbaccę, R2-D2 i C-3PO, bo są tak jakby dopełnieniem Wielkiej Trójki. Trudniej stwierdzić, kto pojawi się oprócz nich. Skoro ma to być całkowicie nowa historia, wątpię w powrót Palpatine’a i jego Imperium, Luke’a jako Sitha też raczej nie zobaczymy. Wątpliwe jest również pojawienie się jakiejkolwiek postaci z Expanded Universe idę o zakład, że ci z Disneya ledwo wiedzą, co to jest. Liczyłabym na całkiem nowe postacie, ale najciekawsze jest, kim będzie czarny charakter. Prequele miały Sidiousa, oryginalne filmy Vadera, więc i tym razem ktoś musi być. Nie wierzę, żeby udało im się wymyślić coś innego niż jakiś super-potężny Sith, dlatego stawiam, że głównym mąciwodą będzie właśnie on.
Obsada
Pesymiści uważają, że główne role zagrają aktorzy z Disney Channel. Gdyby rzeczywiście tak się stało, możemy odtrąbić ostateczny koniec Star Wars. Może pojawić się jeden albo dwóch, ale obsada na pewno nie będzie w całości składać z aktorów młodego pokolenia. Weźmy na przykład Piratów z Karaibów widział tam ktoś jakąś młodą gwiazdę? Bo ja nie. Dlatego nie zamartwiałabym się o dobór aktorów, bo z tym nie powinno być problemów. Ciekawsze jest, to kto zajmie się reżyserią, bo Lucasa oczywiście wykluczamy. Może zająłby się tym Gore Verbinski? Piraci… to całkiem dobra seria i nie miałabym nic przeciwko niemu na tym stanowisku.
Generalnie, jest chyba tylko jeden reżyser, który choćby nie wiem co, nie powinien zabierać się za jakąkolwiek część Gwiezdnych wojen. Ta osoba to Michael Bay, którego najpopularniejszym dziełem jest Transformers. Może nie jest to film tragiczny, ale przeznaczony dla fanów efektów specjalnych. Poszukiwaczy skomplikowanej fabuły ostrzegam to nie te drzwi.
Ach, zapomniałam o Davie Filonim! Tego pana nie trzeba przedstawiać. Prawdę mówiąc, aż drżę na samą myśl o tym, że to on mógłby się zająć kolejną trylogią. Wprowadził wystarczająco duży zamęt dzięki Wojnom klonów i kiedy pomyślę o jego kolejnych „dziełach”, ręce mi do ziemi opadają.
Żeby było śmieszniej, na Filoniego raczej nie zgodziłby się Disney. Oni szukają kogoś bardziej popularnego, a on ma na koncie tylko The Clone Wars i Avatar: Legenda Aanga.
Kanon i Expanded Universe
Marzeniem każdego fana jest zachowanie choćby minimalnej zgodności z kanonem i EU. Tym razem pozostaną to raczej tylko marzenia, przynajmniej tak mi się wydaje skoro, zgodnie z zapowiedzami, historia Epizodu VII będzie całkowicie nowa i oryginalna. Co to może oznaczać? Przede wszystkim nie będzie bazowana na Trylogii Thrawna, Nowej Erze Jedi, Dziedzictwie i innych wielkich dziełach Expanded Universe, a co za tym idzie, wprowadzi niemałe zamieszanie w kanonie. W najlepszym przypadku będzie to kilka niezgodności, ale jeśli sprawdzi się najczarniejszy scenariusz, wszystkie książki, komiksy i gry staną się alternatywnym wszechświatem. Niestety, ta druga opcja jest całkiem możliwa, biorąc pod uwagę fakt, że wprowadzenie prequeli sprawiło, że istnieją niewielkie rozbieżności pomiędzy nimi a Oryginalną Trylogią. Skoro nawet one nie są do końca spójne, wyobraźmy sobie, co będzie kiedy kolejnymi filmami nie zajmie się osobiście George Lucas. Wizja tego rozwiązania jest straszna, prawda? A niestety, może się ziścić…
Podsumowanie
Kiedy po raz pierwszy usłyszałam o kolejnej trylogii, na dokładkę robionej przez Disneya, pomyślałam, że muszę zacząć sobie szukać nowego hobby. Teraz, po kilku dniach od ogłoszenia tej informacji i po dokładnym przemyśleniu sprawy, doszłam do wniosku, że może nie będzie aż tak źle. Nie ulega wątpliwościom, że Star Wars straci na tym wiele, chociażby logo 20th Century Fox, klimat i EU, ale można znaleźć też korzyści. Przecież już za trzy lata pójdziemy do kina na całkiem nowe Gwiezdne wojny! Co z tego, że zostaną stworzone przez Disneya? Przecież to w dalszym ciągu Star Wars!
Naprawdę, nie ma powodu, żeby snuć jakieś apokaliptyczne wizję typu „ścieżkę dźwiękową do filmu stworzy Hannah Montana” albo „Luke będzie miał uszy a’la Myszka Miki”… Mimo, że większość animacji Disneya opowiada historię Roszpunek, Kopciuszków i innych Śnieżek, nie wierzę, że coś takiego mogłoby spotkać uniwersum Lucasa nikt nie mógłby aż tak zniszczyć klasyki, zostawiając tylko nazwę. Star Wars jest w tej chwili zbyt ważne dla Disneya, zrobią, co się da, żeby nie zniszczyć tego filmu. Jedynym poważnym powodem do zmartwień jest Expanded Universe, które może się zmienić w Alternate Universe.