Idą Święta, każdy z nas zna ten charakterystyczny nastrój i zapach. Nie mówię tutaj oczywiście o „Last Christmas” puszczanym już od Wszystkich Świętych w supermarketach i sztucznym aromacie choinki, rozpylanym w centrach handlowych. Święta mają swój specyficzny zapach: pasty do podłóg, rozmarzającej w przedpokoju choinki, pieczonych pierników i ciast… A potem przychodzi Wigilia i… prezenty! Nie ukrywajmy, czekamy na nie niezależnie od tego, czy jesteśmy małymi kajtkami, czy nieco już większymi poważnymi ludźmi. A na jakie prezenty najchętniej reflektowałby fan Star Wars? Ewentualnie: co można takowemu stworowi podarować?
10. Zestaw zabawek do kąpieli
Żółte kaczuszki robią karierę nie tylko na wzburzonych wodach w wannie, ale i w filmach Tima Burtona, internetowych memach lub w polityce. Fan Star Wars nie kocha wprawdzie kaczuszek, ale jeśli chodzi o kąpielowe utensylia, również znajdzie coś dla siebie. Myślę, że takiemu zestawowi nie powiedziałby NIE nie tylko fan bardzo mocno nieletni.
9. Star Wars Origami
Nigdy nie byłam w stanie wyjść poza najprostsze papierowe figurki, ewidentnie brakuje mi do tego cierpliwości. Patrząc jednak na diagramy zamieszczone w tej książeczce, chyba mogłabym się pokusić o własnoręczne złożenie takiego choćby promu imperialnego. Obawiam się, że Gwiazda Śmierci byłaby jednak zdecydowanie za moim zasięgiem i nieoczekiwanie uzyskałabym podobieństwo po prostu zgniatając arkusz papieru w kulkę tuż przed wyrzuceniem do kosza.
8. Pluszaki Angry Birds Star Wars
Wprawdzie fali wściekłych ptaszysk zdołałam się jeszcze oprzeć, jednak kiedy zobaczyłam te pluszaki, me złowrogie serduszko nieco skruszało. Nic na to nie poradzę, jestem maniaczką przytulanek i jakkolwiek zdołałam się ostatnio rozstać z przytulastym Vaderem, tak jednak nie oparłam się Kubusiowi Puchatkowi w nieco halloweenowym wydaniu. Od lat choruję też na pluszowe zarazki. Przytulanki ptaszyskowe przyjęłabym z szeroko otwartymi ramionami.
7. Wycinak do kanapek
Wprawdzie nie posiadam jeszcze przychówku, któremu robiłabym kanapki do szkoły, jednak nie pogardziłabym takim zestawem. Sobotnie czy niedzielne śniadanko, ciepłe kakao lub kawa w kubeczku, a do zjedzenia kanapka w kształcie Sokoła Millenium. Mniam mniam. Zgłodniałam.
6. Zestaw LEGO
Wprawdzie bajer zacny, a i zabawa na długi czas przy składaniu (tudzież przy odganianiu kotów, bo ten malutki klocuszek może się okazać kluczowy dla całości), ale trzeba mieć miejsce, żeby takie cudo potem wyeksponować. Szkoda byłoby wsadzić je z powrotem do pudełka… Jednak LEGO ostatnio wypuściło całkiem fajną serię z planetami, specjalnie przystosowanymi do powieszenia a to na choinkę, a to u żyrandola… Moje dwie Gwiazdy Śmierci już czekają…
5. Figurki
Jak już wspominamy o standardowych fanowskich fetyszach, dorzućmy jeszcze figurki. Wprawdzie mają one dokładnie tą samą wadę, co klocki LEGO (gdzie to wszystko, psia mać, zmieścić?), ale są mrocznym obiektem pożądania niejednego. Jakkolwiek mam ich trochę, niestety, poutykanych i mało wyeksponowanych, tak nie pogardziłabym kolekcjonerskim zestawem figurek, które powstały na bazie szkiców koncepcyjnych Ralpha McQuarriego. To jest coś!
4. Koszulka
Prezent zawsze trafiony, jeśli chodzi o geeka i nerda, tudzież fana losowo wybranego serialu. Oczywiście, można nabyć te nieco bardziej oficjalne z logo, plakatami lub konserwatywnymi nieco projektami popularnych sieciówek odzieżowych, prawdziwą furorę robię jednak te fanowskie. Można znaleźć je na portalach aukcyjnych, istnieją też specjalne sklepy, które wypuszczają na światło dzienne koszulki li i jedynie z projektami fanów, przy czym niektóre dostępne są tylko przez kilka dni. Osobiście marzę o chwili, kiedy pod choinką znajdę taką z napisem Han shot first. Ale znacie mnie, jestem w tej kwestii faszystką.
3. Torba starwarsowa
Wprawdzie jestem fanką plecaków, najchętniej jak największych, do których mieści się nie tylko książka czy butelka z wodą, ale w ostateczności i poszatkowanego wroga się upchnie, nie powiedziałabym jednak NIE odpowiednio pojemnej starwarsowej torbie. Na Allegro można znaleźć listonoszki z różnymi wzorami klapy, ja z kolei ostatnio wypatrzyłam cudo w kształcie Sokoła Millenium. Chcę!
2. Pamięć USB w kształcie starwarsowych bohaterów
Jak mawia mój ślubny, w domu nigdy nie dość dwóch rzeczy: papieru toaletowego i pendrive’ów. Pierwsza rzecz nie jest już, na szczęście, towarem deficytowym i naprawdę przydatnym prezentem świątecznym, skupmy się na drugiej. Choćbym nie wiem ile ich miała, zawsze szukam a to na jednym są rzeczy, których nie mogę skasować, a to drugiego nie ma tam, gdzie powinien być… Nigdy więc nie odrzucam możliwości zdobycia pendrive’a na wrogu, a jak jeszcze jest w kształcie Dartha Vadera czy Yody… Święty Mikołaju, uważaj, nadchodzę!
1. Ozdoby na choinkę
Mój absolutny numer jeden, zwłaszcza kiedy zobaczyłam u jakiegoś sieciowego znajomego na zdjęciu. Ja wiem, że można sobie wyciąć z papieru i powiesić, ewentualnie będąc już szczęśliwym posiadaczem prezentu nr 9 takowy sobie złożyć, ale możliwość posiadania Gwiazdy Śmierci w miniaturce wydaje mi się nie do odparcia. Zdecydowanie nie odmówiłabym takiego prezentu, pewnie nawet komponując potem odpowiednie scenki na świątecznym świerczku.