Nowy właściciel Lucasfilm zamknął produkującą gry komputerowe firmę LucasArts. Fani produkcji tego studia, głównie Gwiezdnych wojen, ale też wcale niemały światek fanów Indiany Jonesa czy Monkey Island, złapali się za głowy. „Ah ten zły Disney – niszczy tak wspaniałą firmę w branży gier wideo. Firmę z takim stażem i która wyprodukowała tak doskonałe gry...” A ja powiem: dobrze robią, że zamykają!
Znowu chcecie mnie pobić? Zanim to zrobicie, odpowiedzcie na jedno pytanie: jaką dobrą grę wyprodukowało ostatnio LucasArts? TOR, KotOR I i II czy Jedi Academy to nie są dzieła LucasArts! Od bardzo dawna nie powstała żadna dobra gra tego studia i to nie tylko, jeśli pomyślimy o tych gwiezdowojennych. Owszem, niedawno wyszło Kinect Star Wars, ale do rewolucyjnych produkcji na miarę Dark Forces nie można jej zaliczyć. Owszem, była zabawna, zwłaszcza dla młodych fanów, miała też gigantyczną promocję (specjalna edycja konsoli Xbox), ale chyba nie zwróciła się finansowo. Co najzabawniejsze – ona też nie była produkowana przez LucasArts, tylko przez nich wydana. Największe hity LucasArts produkowało w latach 90. Utrzymanie studia produkującego gry to spore koszty, a naprawdę rewolucyjne pomysły LucasArts były ostatnimi czasy anulowane – o jednym wspominał Nadiru przy okazji swojego newsa.
Oczywiście, zupełnie inaczej sprawa ma się ze Star Wars 1313. Ta gra, wbrew pozorom, ma spore szanse na powstanie. Być może nie pod tym tytułem, ale pewnie będzie. Zbliża się premiera nowych części Sagi i będą nowe gry – to pewne. Disney, sprzedając licencje zewnętrznym producentom, robi dokładnie to samo, co sam Lucas – dlatego LucasArts nie miało monopolu na produkcję gier spod znaku Star Wars. To dzięki licencjom gramy teraz, między innymi, w KotORa.
Zamknięcie LucasArts było bardzo rozsądnym krokiem, który w żaden sposób nie osłabia marki Gwiezdne wojny, ani żadnej innej (Indiana Jones też nie!). Powiem więcej: zamknięcie firmy produkującej gry wideo Lucasa jest dla mnie tak oczywiste, że wręcz dziwię się, że dopiero teraz do tego doszło. Sam George Lucas powinien to zrobić już dawno temu. Ale… może nie mógł tego zrobić.
Umowa sprzedaży firmy była negocjowana przez wiele miesięcy poprzedzających faktyczną sprzedaż Lucasfilmu i… George Lucas, sprzedając więcej, być może mógł wyciągnąć więcej pieniędzy. Niestety – warunków umowy sprzedaży nigdy pewnie nie poznamy.
Jest jeszcze inna możliwość, choć sam boję się przyznać, że przyszło mi to do głowy…
Star Wars 1313 nigdy nie istniało. Nie powstało więcej materiału niż to, co zaprezentowano na filmiku, a całość została zrobiona tylko po to, aby odpowiednio zmanipulować inwestorów i wyciągnąć trochę dodatkowej kasy z akcji… Co, biorąc pod uwagę plany zamknięcia firmy, mogło okazać się interesującym posunięciem.
Czy tylko ja lubię teorie spiskowe?