Jestem na Was zły. Mam dość czytania i słuchania Waszych narzekań. Przejęcie Lucasfilmu przez Disneya – źle. Zapowiedź nowych filmów Star Wars – źle. Reżyser – ze Star Treka. Zamknięcie LucasArts i powierzenie produkcji gier wielkiemu graczowi jakim jest EA – źle. To co jest dobre?
Ostatnie kilka miesięcy przyniosło wiele ciekawych zmian w naszym małym, starwarsowym świecie. Zaczęło się od informacji, że Lucasfilm został kupiony przez korporację Disney. Wydarzenie to było tak szeroko komentowane (także przeze mnie), że nie wyobrażam sobie, aby można było coś jeszcze w tej materii powiedzieć ciekawego. Potem do fanów trafiła wiadomość, że Disney planuje wyprodukować nową trylogię Gwiezdnych wojen. Dech zaparło. Dosłownie chwilę później informacja, że Disney/Lucasfilm planuje też filmy „poboczne” do nowej historii i takie filmy mają być co najmniej dwa. Jeszcze nie milkły dyskusje na temat nowych filmów i reżysera Epizodu 7, a już dowiedzieliśmy się kolejnej, nowej rzeczy. Gigant elektronicznej rozrywki, Electronic Arts i podległe mu studia developerskie (m.in. BioWare i DICE), ma zająć się produkcją gier spod znaku Gwiezdnych wojen… Ale fanom i to nie w smak.
Mam tego dość! Modzie na narzekanie ulegli chyba wszyscy. Zarówno fani poniżej 15 roku zycia, jak i ci po trzydziestce. Wszyscy. Owszem, wszyscy boimy się o „nasze” ukochane uniwersum, ale tak dobrze jak teraz, nie było już od bardzo dawna. Bo zobaczcie jaki stan „constans” istniał jeszcze w sierpniu ubiegłego roku:
- The Clone Wars, które delikatnie mówiąc, nie porywają;
- kiepskie gry wideo, które, jak już się ukazują i nie są anulowane, to są po prostu kiepskie;
- gier mobilnych i społecznościowych – nie ma wcale;
- jedna gra MMO, na temat której opinie są mocno podzielone – jedni się nią zachwycają, inni krytykują. Mnie w każdym razie nie porwała;
- brak pespektyw na jakikolwiek film kinowy z cyklu Star Wars;
- powracające od czasu do czasu plotki o serialu aktorskim, ale poza plotkami – nic więcej;
- wychodzące książki i komiksy – jedyne światełko w tym tunelu nicości.
A teraz? Dzieje się naprawdę wiele! Nowe gry, nowe filmy wraz z całą otoczką… Nie będę komentować każdego z tych wydarzeń, bo na ten temat powiedziano już naprawdę wiele. Ale niestety – polscy fani narzekają! Zaczeło się od tego, że Disney to komercha i zepsują Expanded Universe swoją nową trylogią. A George Lucas ze swoim Jar-Jarem i zabawkami to może nie komercha?
Wiecie co jest największą siłą Star Wars? Nie miecze świetlne, nie statki kosmiczne, ale świat. To, że podobnie jak nasz realny świat ciągle ewoluuje: pojawiają się nowe elementy i całość się zmienia. Fanom nie podoba się, że dostaną nowe postacie do lubienia i nowe zdarzenia do śledzenia. Owszem, możemy narzekać, że reżyserem Epizodu VI będzie J.J. Abrams, czyli „gość od Star Treka„, ale to bez sensu. Abrams wie, jak robić kino i jest tak samo dobrym wyborem jak Michael Bay. Złym wyborem na reżysera nowych Gwiezdnych wojen mógłby być chyba tylko Andrzej Wajda.
Słuchajcie, nie wiem, jakie będą te filmy. Mogą mieć kiepską fabułę, ale na pewno będą widowiskowe, będą świetną rozrywką! I na to czekam. Tylko tyle i aż tyle. Gry wideo powstaną na nową generację konsol, będą zapierać dech w piersiach. Do tego będzie im towarzyszyć gigantyczna promocja, masa filmików i gadżetów. A to, że będzie sporo DLC? Co mnie to obchodzi, nie musze ich kupować! Słabe gry? Dobrze, nie kupię ich, ale chcę mieć wybór. Słabe filmy? Dobrze obejrzę je raz w kinie i zapomnę. Chcę mieć w czym wybierać!
Mam dość krytyki ludzi, którzy powinni się cieszyć, że ich ukochane uniwersum żyje i, powiem wprost, zostało wyrwane z letargu. Nowe komiksy czy książki, nowe gry, seriale i filmy mogą być słabe… ale będą. I to jest najważniejsze. Wolę merytorycznie narzekać na jakość danego produktu, niż płakać za czasami, w których w świecie Gwiezdnych wojen nie działo się nic, ostatni film był w 2005 roku, a dobra gra od LucasArts nawet wcześniej. Każdy postęp jest lepszy niż jego brak.