Gwiezdnowojenne Mikołajki – co chcielibyśmy dostać?

Yako: Gdybym był Miss Polonia, to powiedziałbym, że pod choinkę chcę miłość i pokój na świecie. A że jestem tylko prostym fanem Star Wars, to napisze tylko, że chciałbym fajnych, nowych gier wideo z uniwersum Star Wars. Chciałbym KotORa 3, chciałbym, aby nowy Battlefront był tak wciągający i dynamiczny jak Call of Duty Advanced Warfare… Żeby powstawało więcej starwarsowych gier AAA, a nie tylko jakieś drobne free 2 play na smartfony.

Nie kręcą mnie figurki – bo to tylko zbieracze kurzu na półkach, ale gry to jest to, co każdemu fanowi pozwala wejść w świat spod znaku Star Wars. Czeka nas fantastyczny rok. Rok, w którym premierę będzie mieć nowy epizod Star Wars. Jest to zarazem rok, podczas którego zostaniemy dosłownie zalani rozmaitymi przedmiotami związanymi z Gwiezdnymi wojnami. Ja życzę sobie, aby w zalewie tandety i barachła było jak najwięcej perełek. Fajnych materiałów, dobrych książek i wciągających gier. Święta w przyszłym roku – to dopiero będzie festiwal gwiezdnowojennych prezentów!

Jedi Nadiru Radena: O, bardzo słusznie, zgadzam się w całej rozciągłości. Ale ponieważ mowa o tych, a nie przyszłych świętach – na które niewątpliwie będziemy sobie życzyć przecudownego, prześwietnego i w ogóle „naj” Epizodu VII – to przede wszystkim chciałbym ujrzeć pod poduszką lub choinką jedną z dwóch rzeczy: Imperial Assault oraz wersję deluxe Imperial Handbook. Z jakiegoś dziwnego powodu obie te rzeczy mają „imperial” w nazwie – a przysiągłbym, że jestem klasycznym Rebeluchem!

Dlaczego te dwie? Na grę planszową Imperial Assault od Fantasy Flight Games czekam, odkąd została zapowiedziana jeszcze latem tego roku. Starcia małych oddziałów na modularnej planszy, z fajną mechaniką (w sieci są już do pobrania zasady), wysoką jakością elementów i rozbudowaną kampanią, a to wszystko dla 2-5 graczy – no, po prostu marzenie! Imperial Handbook to z kolei czwarta część in-universowych przewodników, która pewnie w treści nie jest jakaś wybitna, natomiast wizualnie, w swej „pudełkowej” edycji prezentuje się przecudownie. Jak tylko wyobrażę sobie, że jest na moim biurku, od razu szczerzą mi się zęby.

Alcyone Inahar: W przeciwieństwie do Yako, ja nie pogardziłbym jakąś figurką, a co tam – nawet statuetką, która by się dumnie prezentowała na specjalnym miejscu mojej półki. Jak przystało na osobę o ciemnostronnych poglądach, najlepiej jakby to był Darth Maul lub, klasycznie, lord Vader. Z charakteru jestem typowym kolekcjonerem – lubię patrzeć jak figurka ładnie prezentuje się na półce.

Prezent-figurka to wersja light. A hard? Super Star Destroyer w wersji LEGO. Dlaczego akurat to? Cóż, w dzieciństwie lubiłem bawić się zestawami LEGO Star Wars i zawsze to były modele statków – X-wing, Y-wing, TIE Fighter itp. Odkąd zobaczyłem w Imperium kontratakuje „Executora” pomyślałem sobie – muszę go mieć. Zafascynował mnie swoim wyglądem i wielkością. Nie przeraża mnie ilość klocków i czasu, jaki trzeba ,,zainwestować” w zbudowanie tego okrętu. Wprost przeciwnie, chciałbym mu poświęcić nawet cały dzień, aby potem mieć satysfakcję z dobrze wykonanej roboty.

Lisa: Marzą mi się gwiezdnowojenne puzzle. Ale takie porządne, z dużą ilością elementów. W zeszłym roku dostałam takie tysiąckawałkowe i zabawa była świetna. Ułożenie potrwało bity tydzień, więc po takim maratonie od samego patrzenia na jakiekolwiek puzzle robiło mi się niedobrze. Poza tym, ostrzę sobie zęby na kalendarz z Rebeliantów, bo jakoś tak wpadł mi w oko.

Cathia: Zabrzmię straszliwie staroświecko, ale mnie się po prostu marzy gwiezdnowojenny kalendarz Moleskine’a – obojętnie która wersja. Są takie, które mają całą stronę przeznaczoną na jeden dzień, inne zamykają w takiej samej objętości i tydzień, ale wszystkie są niezmiennie piękne i po prostu mi się marzą… Kto wie – może Mikołaj będzie litościwy? I domyślny?