Jak skrzywdzić głównego bohatera, czyli narodziny Vadera

Zemsta Sithów jest jednym z moich ulubionych Epizodów, a już na pewno najlepszym z Nowej Trylogii. W końcu mogliśmy powiązać wszystkie wątki, takie jak upadek Jedi, powstanie Imperium, narodziny Luke’a i Leii oraz nieszczęsne stworzenie Dartha Vadera. Dlaczego nieszczęsne? Ponieważ jest ono przerażająco naciągane. O co mi chodzi? Rozłóżmy to na czynniki pierwsze. Przede wszystkim zadajmy sobie pytanie, dlaczego Anakin przeszedł na Ciemną Stronę?

Żeby uratować Padmé

Materiał doskonały: oto bohater chcąc uratować swoją ukochaną, jest gotowy zrobić absolutnie wszystko żeby przeżyła, włączając to zdradę przyjaciół i własnych ideałów. Ale zaraz, zaraz. Czy to było naprawdę konieczne? Lucas każe nam wierzyć, że Anakin bezgranicznie zaufał Palpatine’owi, twierdzącemu, jakoby znał technikę pozwalającą tworzyć życie. Bez żadnego zastanowienia się, czy Sidious go nie oszukuje, Anakin rusza mu na ratunek, odwracając się tym samym od bycia Jedi. Wszystko to miałoby zostać spowodowane wizją i słowami Yody, który doradził mu akceptację tego, że wszyscy, z którymi był emocjonalnie związany, mogą kiedyś odejść. Ale czy naprawdę mamy uwierzyć, że Jedi nie byliby w stanie pomóc Padmé? Zabawmy się w „co by było gdyby…” i załóżmy, że Anakin ze swoją żoną przyznaliby się Obi-Wanowi do swojego związku. Czy Kenobi odwróciłby się od nich? Czy pozostawiłby kogoś, kogo uważał za swojego brata samemu sobie? Czy od strony czysto praktycznej pozwoliłby na nastawienie przeciwko Zakonowi jednego z nielicznych senatorów, którzy otwarcie go popierali? Pewnie, byłby zawiedziony. Na pewno byłby zdenerwowany, być może doniósłby o tym Yodzie, ale na pewno zrobiłby wszystko, by im pomóc. Zwłaszcza, że w świetle tego czego dowiadywaliśmy się z Expanded Universe, czy nawet z tego nieszczęsnego (brrr…) The Clone Wars, Kenobiemu uczucie miłości nie było wcale obce i Anakin o tym wiedział! Zakon tak samo nie mógł sobie pozwolić na utratę najpopularniejszego Jedi w Republice, więc albo zastosowaliby wobec niego status Revana i Bastili, albo ukryli to przed wszystkimi. Którakolwiek opcja nie zostałaby wybrana, od tej chwili Padmé dysponowałaby całym zapleczem medycznym Zakonu, na jakie składały się świątynne laboratoria, szpital i szereg Uzdrowicieli Jedi. Więcej, zwyczajnie miałaby po co i dla kogo żyć. Tymczasem Anakin oparł się na swojej wizji, mimo, że na pewno wiedział z historii i nauk Yody, że przyszłość jest w ruchu, a wizje zsyłane przez Moc były tylko jedną z wielu opcji.

Anakin-padme-anakin-and-padme-32738241-485-341

Niedocenienie przez Jedi

Nie da się ukryć, że Anakin był twarzą Zakonu w czasach Wojen Klonów. Media przedstawiały go jako bohatera, który niemal samodzielnie rozpędzał armie Separatystów i wyzwalał planety. Mimo tej przesadzonej opinii, nie ulega wątpliwości, że był on niejednokrotnie tym języczkiem u wagi, który przechylił szale zwycięstwa na stronę Republiki. Anakin był po prostu dla Zakonu bardzo ważny i doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Bardzo podbudowywało to jego pewność siebie i arogancję, cechy te podsycał jeszcze Palpatine, którego wazeliniarstwo, swoją drogą, miało subtelność radzieckiego czołgu, ale nie o tym ten felieton ma być. Stąd też w Anakinie wzrastała postawa roszczeniowa, co doskonale widać w filmie. Chce ciągle więcej, a gdy mu się odmawia, to nie reaguje na to zbyt dobrze, zwłaszcza, że ma przy tym wsparcie przywódcy Republiki, której Zakon zobowiązał się służyć. Czy jednak Jedi faktycznie tak bardzo niedoceniali Skywalkera? Anakin został pasowany na rycerza w okolicznościach dość szczególnych, cała Rada była zgodna, że najlepiej byłoby z tym jeszcze trochę poczekać, ale ponieważ na gwałt potrzebowali nowych rycerzy, przyspieszyli całą procedurę. Anakin w swojej arogancji uważał, że i tak odbyło się to zdecydowanie za późno, więc nie dostrzegł jakie zaufanie w tej chwili okazał mu Zakon. Niejednokrotnie dawano mu do osobistej dyspozycji całe armie, pozostawiając mu wolną rękę co do ich wykorzystania w bitwie, powtórzmy, człowiek w wieku około dwudziestu lat posiadał takie same uprawnienia jak generał Rady Jedi. Dodajmy do tego fakt, że w wieku dwudziestu dwóch lat został członkiem tej samej Rady. Faktycznie, trochę z przymusu i bez rangi Mistrza, ale jednak… Co robi Anakin? Żali się Kenobiemu i strzela fochy.

Jedi_Council_RotS

Jedi chcą obalić Republikę

Jeden z fajniejszych pomysłów na fabułę. Z jednej strony mamy Zakon, który (choć z początkową niechęcią) przyjął nas i wyszkolił na Jedi, o czym zawsze marzyliśmy. Z drugiej jest Kanclerz, legalny przywódca, patriota, a prywatnie przyjaciel i opiekun. Nagle obie strony twierdzą, że ta przeciwna jest zła i chce objąć dożywotnią władzę. I komu tu wierzyć? Niestety, po porównaniu dwóch poprzednich argumentów Anakin uznał, że skoro Jedi mu nie pomogli, to oznacza, że oni są źli. Przecież w końcu chcieli, żeby szpiegował Kanclerza! Ale zaraz, czy przypadkiem Palpatine nie chciał tego samego? Co prawda bezpośrednio tego nie powiedział, ale zdanie, w którym stwierdza, ze Skywalker będzie „głosem, oczami i uszami Republiki w Radzie” chyba jest zrozumiałe dla każdego. Jedi, co prawda, mieli w planach obalenie Kanclerza jeśli sprawdziłyby się ich najgorsze podejrzenia, ale Anakin nie mógł mieć o tym pojęcia. Ostatecznie to przecież sam Palpatine obalił Republikę i przekształcił ją w Imperium, ale czego się nie robi dla większego dobra. Dodajmy do tego jeszcze kilka komplementów, wyrazy współczucia oraz zrozumienia i mamy wiernego poplecznika. I jeszcze te teksty, że każdy Jedi jest spiskowcem! No bo przecież to oczywiste, że KAŻDY rycerz, padawan i młodzik wiedział o spisku, tylko biedny Anakin nie znał prawdy.

3524212-star+wars+episode+iii+-+revenge+of+the+sith_mp4_snapshot_01_13_33_[2013_12_24_19_26_08]

Niestety, z kompletnie niezrozumiałych dla mnie przyczyn, Lucas zrobił największą krzywdę, jaką mógł zrobić głównemu bohaterowi swojej Sagi, czyli Anakinowi – uczynił z niego samolubnego, zdziecinniałego i naiwnego idiotę. Nie mniej, nie więcej, tylko idiotę. Już nie czepiam się nawet średniej gry Christensena, ponieważ w porównaniu do Ataku klonów i tak się wyrobił, choć ona też mogła mieć wpływ na odbiór całego filmu. Po prostu smutne jest to, że Lucasowi nawet specjalnie nie chciało się nadać działaniom Skywalkera jakiegoś głębszego wymiaru. Wycięty wątek chociażby Petycji Dwóch Tysięcy nie trwa dłużej niż 7 minut, a już ujawnia niesnaski między Anakinem a Padmé. Tak samo jest ze sceną, w której Skywalker dowiaduje się, że Kenobi odwiedza Amidalę, co daje mu powody do zazdrości. Takie króciutkie scenki są dosyć istotne, ponieważ nadają jakikolwiek motyw działaniom Anakina. Nagle okazuje się, że scena przed pojedynkiem na Mustafar, gdy oskarża on Padmé o zdradę z Kenobim zaczyna mieć sens. Okazuje się, że ani Amidala, ani Organa nie byli ślepi na próby przejęcia całkowitej władzy przez Palpatine’a (co wiemy ze scen wyciętych z filmu). Na litość Mocy, przecież to są pierwsze kroki w stronę założenia Sojuszu Rebeliantów! Lucas chyba chciał pokazać zbyt dużo rzeczy w jednym filmie i odbyło się to, niestety, kosztem głównego bohatera. Expanded Universe starało się wyjaśniać te dziwne działania, narastającą frustrację Anakina, gdy widział paraliż decyzyjny Senatu, brak jego aprobaty dla niektórych decyzji Rady czy też głębię jego uczuć do Padmé, jednak w filmowejZemście Sithów przemiana Anakina jest tak nagła, że w zasadzie nie ma żadnego sensu i tylko czyni z niego pośmiewisko.

A co Wy o tym sądzicie? Czy w filmie wszystko jest pokazane jak należy, czy może należałoby coś zmienić?

jediprzemo