Yako: Pierwszą informację o tym, że będzie więcej filmów Star Wars, niż tylko trzecia trylogia przyjąłem z obawą. Wygląda to jak „wyciskanie cytrynki” dla kogoś, kto chce i może zarobić gigantyczne pieniądze na marce Star Wars… (Lucasfilm to przy Disneyu mały pikuś). Nie da się bowiem zawsze robić dobrych filmów. Jedne filmy z nowej serii będą lepsze, inne gorsze – tak jak jest z filmami uniwersum Marvela. O ile pomysł na Rogue One mi się podoba, bo wojskowa opowieść o czasach bezpośrednio poprzedzających Nową nadzieję musi się udać, tak obawiam się filmu o młodym Hanie Solo… W końcu Han Solo to Harrison Ford. Nie wyobrażam sobie nikogo innego w tej roli.
Nadiru: Gdy ktoś kupuje coś za 4 miliardy dolarów, trudno oczekiwać, by z tego czegoś nie czerpał pełnymi garściami – taka myśl mnie naszła, gdy ogłoszono pierwszy gwiezdnowojenny spin-off. Było rzeczą oczywistą, że Disney wyjdzie poza tworzenie Epizodów i pierwszy raz w historii zrobi film niebędący częścią Gwiezdnej Sagi. Zaskoczyło mnie tylko to, że na pierwszy ogień poszło Rogue One, a nie niedawno zapowiedziana produkcja o Hanie Solo. W końcu, logicznie rzecz ujmując, nie łatwiej byłoby uderzyć z grubej rury, pokazując nam przedklasycznotrylogijną przygodę słynnego przemytnika, zamiast dziwnie militarystycznej historii o ukradzeniu planów Gwiazdy Śmierci, w którym nie wystąpi żadna wcześniej znana pierwszoplanowa postać? I dlatego na cały cykl Antologii patrzę dość optymistycznie, jak na wielką szansę odświeżenia uniwersum odległej galaktyki. Oczywiście, rację ma Yako, że pojawią się lepsze i gorsze produkcje, ale taka jest natura każdej serii, czy to filmowej, czy to książkowej.
Rogue One, w świetle tego, co już wiemy, będzie rewolucyjne. Mroczniejsze, poważniejsze, nastawione na wojnę, z główną postacią będącą kobietą? Tego jeszcze nie mieliśmy. Domyślam się, że od sukcesu lub porażki tego filmu zależeć będą losy kolejnych gwiezdnych eksperymentów z formą i treścią. Jeśli Rogue One zostanie ciepło przyjęte, mogę się założyć, że zobaczymy więcej filmów tego typu, mniej za to takich, jak antologia o Hanie.A skoro już przy niej jestem… Niewątpliwie dziwnie będzie zobaczyć Hana, którego nie gra Harrison Ford. Tym niemniej, był już jeden taki precedens, z Obi-Wanem, wskazujący na to, że każdego, nawet wielką legendę jak Alec Guiness, da się zastąpić. Co do samego filmu, spodziewam się sporej dawki humoru, pościgów, akcji i wszystkiego tego, co definiuje udane kino przygodowe w stylu, nomen omen, Indiany Jonesa. To też swego rodzaju eksperyment; czy film o jednej postaci z Gwiezdnej Sagi da radę ściągnąć do kin rzesze widzów i fanów, niczym superbohaterskie produkcje Marvela? Pewnie tak… ale nigdy nic nie wiadomo.
JediPrzemo: Moją pierwszą reakcją była obawa przed potraktowaniem Star Wars jako typowej, dojnej krowy. Niby nic nadzwyczajnego, jeśli wydaje się na nią tyle pieniędzy, ale bałem się, że marka utraci przez to na jakości i nagle zrobią się 164 kanoniczne filmy, z czego 90% to spin-offy. Według mnie zbytnie rozdrabnianie uniwersum wpływa paradoksalnie tylko na jego zubożenie. Sytuacja podobna jak z Marvelem, praktycznie każdy oglądał Avengers, ale ile osób zainteresowało się tak naprawdę światem pozafilmowym? Zalewanie świata „niedzielnymi” fanami, którzy po 3 tygodniach zapomną imion bohaterów, na pewno jest korzystne finansowo, ale raczej nie przysłuży się uniwersum.
O ile Rogue One wydaje mi się naprawdę ciekawym pomysłem, który może wypalić (w końcu dowiemy się jak to było z planami Gwiazdy Śmierci), o tyle film o Hanie Solo już mnie zdecydowanie mniej porywa. Umówmy się, Han Solo to Harrison Ford, tak samo jak w przypadku Indiany Jonesa, nikt nie da rady go zastąpić. Disney podjął się niezwykle karkołomnego wyzwania dorównania legendzie, zobaczymy czy nie jest to porywanie się z motyką na słońce.
Lisa: Pomysł spin-offów bardzo mi się podoba, chociaż nie wiem, czy sprawdzi się w świecie Gwiezdnych wojen. Sześć filmów, które jak na razie mamy, opowiada o wielkich konfliktach i ich głównych bohaterach, więc reakcja na coś odbiegającego od głównego nurtu może być różna. Najbardziej obawiam się spin-offu o Hanie Solo, bo to zawsze była postać Harrisona Forda i ciężko mi wyobrazić sobie kogoś innego w tej roli. Poza tym, nie wiadomo czy twórcy czasem nie wpadną na jakąś głupotę przy tworzeniu fabuły, skoro kanon ich nie krępuje. Dużo może pójść nie tak, mimo to myślę, że sobie poradzą i bardziej niż na sam film czekam tylko na ogłoszenie następcy Forda. Obstawiam, że oprócz Hana pojawi się też Chewbacca, może ich pierwsze spotkanie? Lando byłby tam spełnieniem marzeń, ale czas pokaże.
Gdy usłyszałam o czym będzie Rogue One, nie zdziwiłam się, chociaż w duchu liczyłam na film, którego akcja toczyłaby się po Powrocie Jedi. Okres pomiędzy Epizodem III a IV traktuje się jako bezpieczną przestrzeń, ale w tym przypadku może to nawet dobrze. Z zapowiedzi wynika, że z tego filmu naprawdę może coś być. Mroczna historia o rebeliantach, w dodatku z kobietą w roli głównej to ciekawy materiał i mam naprawdę wielką nadzieję, że wypali. Nie mogę się doczekać postaci Felicity Jones i muzyki Alexandra Desplata, który po Johnie Williamsie jest moim drugim ulubionym kompozytorem. Rogue One ma duży potencjał i trzymam kciuki, by go wykorzystał.