Nadiru: Nic nie oddaje lepiej moich odczuć odnośnie tego odcinka, jak krótkie, dosadne i emfatyczne: Wow! Po ostatnich przygodach z ultraskutecznymi klonami i niesprawdzającymi się w boju prototypami AT-AT spodziewałem się historii lepszej, ale nie aż tak dobrej – nie żebym narzekał, oczywiście. Always Two There Are ma w sobie wszystko, czego oczekiwałem od drugiego sezonu, ba, samego początku Rebels: humor na poziomie, świetne dialogi, oryginalne nowe postacie (Inkwizytorzy to chyba najlepsze, co ściągnięto do serialu z Expanded Universe), nieoczekiwany twist i przystępność dla starszego fana, że już nie wspomnę o braku tego szczególnego rodzaju infantylności, jaką mieliśmy w ostatnich dwóch odcinkach. Najbardziej, oprócz dwójki wspaniale nakreślonych Inkwizytorów, spodobało mi się, że Zeb dostał swoje pięć minut chwały i pokazał się od kompletnie nieoczekiwanej strony. To rzekłszy, jak na razie Always Two There Are to moim zdaniem najlepszy epizod Rebels ever, wobec czego nie mogę mu dać oceny niższej, niż 10/10.
JediPrzemo: Tradycyjnie już zacznę od przyczepienia się do braku logiki. Opuszczona stacja medyczna? Imperium ot tak ją sobie porzuciło? I zostawiło wszystkie tamtejsze zasoby? Ta, na pewno. Dziwne, że wystarczają kody Rexa, żeby otworzyć śluzę, przez którą wleci statek kosmiczny, ale żeby otworzyć drzwi to już nie ma energii. Już miałem nadzieję na zakończenie wyścigu o Puchar Idioty między Zebem, Ezrą a Chopperem, ale niestety zdecydowali się na kontynuację tego wątku. I po raz kolejny ten absurdalny, obrotowy miecz świetlny. Przy okazji wyjaśnijcie mi, dlaczego ci źli nigdy nie biegną za bohaterami tylko spacerują? I dlaczego bohaterom znowu wszystko się udało? Teraz plusy: pirat… tzn. nowy Inkwizytor robi niezłe wrażenie, co prawda są oznaki, że będzie tylko strasznym mięśniakiem, ale na razie jest w porządku. Inkwizytorka też robi wrażenie. I wreszcie ktoś zaczął używać Mocy w czasie walki! Ciekawie zapowiada się zainteresowanie Inkwizytorki Ahsoką. Jeśli to prywatna sprawa, to być może faktycznie mamy do czynienia z Barrissą, jeśli zlecenie od Vadera to też nieźle. Podsumowując, nie nazwałbym tego odcinka najlepszym w Rebelsach, ale utrzymuje poziom poprzedniego. Moja ocena7-/10.
Cathia: Zdecydowanie nie podzielam entuzjazmu Nadiru, ale faktycznie, nie było źle. Początek odcinka był nieco w klimatach pierwszego Obcego i szczerze liczyłam na kontynuację tego wątku. Ale w sumie i tak nie było źle. Podobało mi się zasygnalizowanie, że w ślad za załogą „Ducha” puszczono dosyć spory pościg, liczę tylko w końcu na to, że znajdzie się wreszcie taki, który da im radę. To jest bowiem mój największy zawód, jeśli chodzi o ten odcinek – jakim cudem dwójka Inkwizytorów nie dała rady dwójce dzieciaków i jednemu obcemu? Strasznie źle szkolą w tej Inkwizytorskiej Akademii… Natomiast oglądało się całkiem, całkiem i choć logika czasami kuleje (JediPrzemo już wymienił także i moje spostrzeżenia), oglądanie nie boli. A to już dużo w porównaniu choćby z drugim odcinkiem sezonu. Solidne 7/10.