JediPrzemo: Po udanym poprzednim odcinku spodziewałem się, że poziom zostanie utrzymany. Niestety, choć tym razem nie było źle, to nie było też tak dobrze jak poprzednio. Tradycyjnie najpierw ponarzekam: Ahsoka chciała porozmawiać z Kananem, oczywiście Ezra musiał podsłuchiwać, grunt to zaufanie prawda? Jeśli już tak bardzo chcemy się odwołać do The Clone Wars, to może wyjaśnijmy, skąd Inkwizytorzy wiedzieli, gdzie są wrażliwe na Moc dzieci, skoro (jak widać po kolejnych scenach) ewidentnie mieli problem z wyczuwaniem żywych istot w jednym budynku, a co dopiero mówić o planetach. Lećmy dalej: pojedynki. Mamy scenę, w której Piąty Brat zapala miecz świetlny razem z Siódmą Siostrą. Kanan rzuca się na siostrę, Zeb na Brata. I w sumie nie wiem, co jest głupsze. To, że Zeb z piąchami rzuca się na typa z mieczem świetlnym, czy to, że Brat nagle ma wyłączony miecz i zamiast przebić klinga Zeba to wdaje się z nim w krótką walkę na pięści. Dalej też jest dobrze. Widać Inkwizytorzy wcale nie są tacy źli, bowiem konsekwentnie i honorowo do końca odcinka przestrzegają zasady, że pojedynek jest jeden na jednego i nie atakują razem, tylko czekają, aż partner zwolni miejsce.
Jasnym punktem (ku mojemu ogromnemu zdziwieniu) okazało się wejście Ahsoki, która całkiem sprawnie walczyła. Spodobał mi się zwłaszcza sposób rozbrojenia Siódmej Siostry. Nie rozumiem tylko, czemu jej nie zabiła (i błagam, nie mówcie mi, że Jedi nie zabijają, bo pojedynek z Mrocznego widma temu przeczy), tylko pogroziła mieczem, po czym musiała uciekać. Bardzo fajna była też muzyka towarzysząca Inkwizytorom, a jak zobaczyłem panoramę miasta, do którego załoga „Ducha” się udała to powiedziałem sobie w głowie „wow”. Podsumowując: odcinek zmarnowany, a Inkwizytorzy powoli tracą w moich oczach, ale aż tak źle nie było. 6/10.
Marik: Jeśli ktoś jeszcze nie stracił nadziei i czekał na dobry odcinek Rebels, to muszę powiedzieć, że udało się! Najnowszy odcinek pokazuje całkiem przyzwoity pościg, nie przesadnie pośpieszną fabułę, która trzyma w napięciu i – chyba pierwszą w tym sezonie – dopracowaną lokację. Wygląda na to, że po tylu leniwych odcinkach graficy poświęcili trochę czasu na zbudowanie otoczenia, które nie razi pustkami. Kolejną mocną stroną jest fakt, że załoga „Ghosta” dostała mocno po tyłku. Duet Inkwizytorów pokazał, że stanowią zagrożenie. No i trzeba wspomnieć o finale, który daje równie dużo pozytywnych, jak i negatywnych wrażeń. Ahsoka zachowała się jak prawdziwy badass i dała nam całkiem eleganckie zakończenie, które nie wygląda na tak naciągane jak dotychczasowe zwycięstwa rebeliantów. Jedno mnie jednak martwi – cały czas liczyłem na to, że Tano stanie się czymś nowym dla osób nie znających EU – szarym Jedi. Sugerował to choćby kolor jej mieczy świetlnych. Jednak ten odcinek pokazał, że nie mamy co liczyć na tak odważny ruch – chyba jesteśmy skazani na bardzo czarno-biały świat w nowym uniwersum.
Jeśli już o wadach mowa: zgodzę się z JediPrzemo, że walki były idiotyczne do bólu. Oglądanie ich sprawiło, że powróciłem myślami do pierwszej części Assassin’s Creed, gdzie każdy przeciwnik czekał grzecznie na swoją kolej w starciu z graczem. Co więcej, starcia na miecze świetlne nie miały prawie wcale choreografii! Miecze same się zderzały, a postaci nawet nie przypominały osób walczących. Po części to wina durnych mieczy-wiatraczków, ale nie sądziłem, że jest możliwy poziom starć tak wiele gorszy od tego, co pokazywało The Clone Wars. Ogólnie odcinek oceniam dobrze – jest to duży krok do przodu dla serialu. Może poprzedzony paroma krokami wstecz, ale liczę na to, że zwiastuje odwrócenie tendencji. 8/10.
Nadiru: Tym razem kompletnie się nie zgodzę z większością argumentów na minus wytoczonych przez JediPrzemo. Otóż nigdzie nie jest powiedziane, że to Inkwizytorzy odnajdują te dzieci – wszystko wskazuje na to, że oni tylko kończą cały proces i służą za chłopców (i dziewczynki?) na posyłki. A dlaczego Ahsoka nie zabija Siostry? Bo „ci dobrzy” nigdy nie zabijają nieuzbrojonych przeciwników. Jest to głupie, ale trzyma się logiki moralności naszych postaci; przykład z Epizodu I jest trochę nie na miejscu, biorąc pod uwagę, że Obi-Wan zabił Dartha Maula w walce, nie w rezultacie egzekucji. Za to zgadzam się, że walki były co najmniej dziwne i wizualnie robiły nienajlepsze wrażenie.
Dwójka Inkwizytorów nadal bardzo mi się podoba. Ich debiut w Always Two There Are był moim zdaniem spektakularny i chociaż tutaj ponownie zostali pokonani, to postacie są bardzo dobrze skonstruowane. Pomysł, by odwrócić role o 180 stopni z dziećmi wrażliwymi na Moc – to agenci Ciemnej Strony ich szukają, nie Jedi – jest niezwykle interesujący i ma potencjał na to, by stać się jednym z głównych wątków Rebels. Ogromnym plusem The Future of the Force jest bez dwóch zdań Ahsoka Tano. Ja tam nie jestem zaskoczony, że w tym odcinku pokazała się z tak świetnej strony, w tak efektowny sposób. Lubiłem tą postać już od połowy The Clone Wars i miałem przeczucie, że w Rebels wykorzystają ją w jakiś ciekawy sposób. No i proszę – wykorzystali. The Future of the Force jest jak dla mnie jednym z lepszych odcinków serialu, spokojnie zasługuje na 8/10.