Choć w sieci znaleźć można wiele materiałów promocyjnych i niepotwierdzonych w pełni przecieków, znaczna część świata Przebudzenia Mocy nadal jest dla nas dużą tajemnicą. Nie dziwi nikogo, że Internet pęka w szwach od spekulacji, teorii i domysłów. Stan ten potęguje tendencja J. J. Abramsa do ukrywania faktów o swych produkcjach do ostatniego momentu oraz publiczne przez niego zaprzeczanie (w rzeczywistości sprawdzonym) teoriom fanów. Czas przyjrzeć się dwóm moim zdaniem najciekawszym z teorii związanych z Epizodem VII.
Luke Skywalker to jeden ze złych!
Tak, wiem. W świetle tego, co już o filmie na pewno wiemy (i przede wszystkim wycieku wizerunku Skywalkera w nowym filmie) brzmi to co najmniej kretyńsko. Zwłaszcza jej mutacja, która utożsamia Kylo Rena z Luke’em. Osobiście nie wierzę w słuszność tej teorii, choć niektóre argumenty jej zwolenników są na tyle interesujące i niegłupie, że warto im poświęcić odrobinę miejsca. Oto wybrane z nich.
1. Rycerzy Ren jest wielu – może postać grana przez Adama Drivera to inna osoba z podobną bronią i kostiumem, niż ta w masce. Co, jeśli nie bez powodu opublikowano ujęcia i fotosy z Driverem bez maski?
2. Luke ma w tym ujęciu protezę ręki podobną do tej, którą ma postać przedstawiona na tym concept arcie (na to, że postać w kapturze to rzeczywiście Skywalker wskazuje fraza „I have it”, którą Mark Hamill wypowiada w drugim zwiastunie w tej scenie).
3. Hełm Vadera. W końcu tylko Luke wiedział, gdzie był stos na Endorze.
4. Luke, jego los i obecny wygląd są dość pilnie strzeżoną tajemnicą, poza nieoficjalnym zdjęciem z planu i niepotwierdzonej autentyczności odrzuconą wersją plakatu nie pokazano niczego. Czyżby szykowano wielki i zapadający w pamięć zwrot akcji, który będzie drugim „I am your father”?
Niby po przejrzeniu tej argumentacji nie brzmi to tak tragicznie, jak możnaby się spodziewać. Ale poza przytoczonymi już wcześniej kontrargumentami jedno nie daje mi spokoju – jakim cudem Luke mógł przejść na Ciemną Stronę i stać się psychofanem Dartha Vadera po tym, jak był świadkiem jego nawrócenia i jak zobaczył jego ducha pod koniec? Wybaczcie, ale jeśli jakimś cudem tak właśnie będzie i nie otrzymamy NAPRAWDĘ solidnego wyjaśnienia, nie pozostanie nic innego, niż podążyć ścieżką kapitana Picarda…
Snoke to Darth Plagueis
Ta akurat teoria do mnie jak najbardziej przemawia. Ba, ucieszyłbym się, gdyby się sprawdziła – mielibyśmy osobę, która siedziała w cieniu przez dwie pierwsze trylogie po upozorowaniu swej śmierci tylko po to, by zrealizować jeszcze większy plan! To byłby naprawdę solidny most łączący OT, NT i ST.
Dlaczego argument ten jest racjonalny:
1. Przez długi czas ukrywano cokolwiek o postaci Serkisa, obecnie również prawie nic nie wiemy o jego znaczeniu w filmie i samych strukturach Najwyższego Porządku. Ba, poza lakonicznymi wspomnieniami jego blizn, wiemy niewiele o jego wyglądzie.
2. Jest bardzo starym użytkownikiem Mocy, który wiele już widział i uczestniczył w wielu wydarzeniach. Czemu taka postać miałaby wkraczać do akcji dopiero teraz? Jego pośredni udział w poprzednich wydarzeniach w Galaktyce jest logiczny.
3. Jest bardzo pilnie ukrywaną postacią – zasygnalizowano jej istnienie i obecność w filmie, wypuszczono parę cytatów – i nic poza tym, nawet sylwetki. Jeśli nie ma się wiązać z żadną większą niespodzianką, czemu ukrywaliby go tak pilnie?
4. Plagueis miał posiąść niesamowitą wiedzę nad Mocą i potrafił manipulować życiem. Nie musiał wszystkiego przekazywać uczniowi i mieć bardzo ważne ku temu powody. Może przeżył i przez te lata odrodził się i stara się odzyskać utraconą w wyniku poprzedniej „śmierci” potęgę?
5. Powyższy concept art. Na dole widać pokonanego Kylo i ratującego go mistrza. Zdaniem niektórych – wygląd tego użytkownika Ciemnej Strony pasuje do niekanonicznych już ilustracji Plagueisa.
Innych domysłów jest co nie miara, zwłaszcza, jeśli chodzi o rzeczywiste tożsamości dwójki głównych bohaterów. I między innymi przez tę całą otoczkę wielkiej tajemnicy, która może (ale nie musi, mają w końcu jeszcze dwa filmy na opowiedzenie tej historii) być ujawniona w nocy z 17 na 18 grudnia. Nie wiem, jak Wy, ale ja bezustannie odliczam godziny do seansu filmowego w katowickim Multikinie.