„Darth Vader. Cienie i tajemnice” („Star Wars Komiks 4/2016”)

Szybkość upływającego czasu można ocenić po kolejnych wydaniachStar Wars Komiks. Jeszcze niedawno raczyliśmy się sześcioczęściową serią Walka na Księżycu Przemytników, a już teraz – dwa miesiące minęły z prędkością lotu „Sokoła Millennium” – przed nami nowy, jeszcze pachnący, numer magazynu. Tym razem przenosimy się na drugą stronę barykady gwiezdnowojennego konfliktu, bowiem sierpniowe wydanie zawiera sześć zeszytów serii Darth Vader,o intrygującym tytule Cienie i tajemnice. Cykle obu Skywalkerów się ze sobą przeplatają, więc to logiczna decyzja wydawnictwa, aby po perypetiach Luke’a na Nar Shaddaa przejść do historii Mrocznego Lorda.

Seria Darth Vader niemal od samego początku jest jedną z moich ulubionych. Przede wszystkim za sprawą głównej postaci, bo prawa ręka Imperatora jest oddana wyjątkowo wiernie filmowemu pierwowzorowi. Każde zdanie Vadera, każda jego decyzja akceptowana jest przeze mnie niemal bezwarunkowo – komiksowy Vader praktycznie równa się temu z Oryginalnej Trylogii. Mamy więc do czynienia z bezwzględnym, uciekającym od sentymentów i wspomnień okrutnikiem, który jest w stanie zrobić wszystko, by Imperium rosło w siłę. A po zniszczeniu Gwiazdy Śmierci przez Rebeliantów, Imperium liże rany. Pomóc ma Vader, który przy okazji chce wrócić do łask Imperatora. Nie ma on ku temu łatwej drogi, ponieważ o względy najpotężniejszego człowieka w galaktyce musi rywalizować z innymi. To całkiem intrygująca (jest wśród nich walczący Kalamarianin!) zbieranina popleczników Imperatora, każdy ma swoje ambicje, jak również powody, by strącić Vadera z piedestału. Nową postacią jest inspektor Thanoth – pierwsza osoba od dawna, która przebiegłością i intelektem dorównuje Vaderowi. Thanoth ma przyglądać się jego pracy, a jak wiemy, Mroczny Lord nie zawsze gra fair. To ciekawy wątek, podejrzliwość inspektora sprawia, że główny antagonista Gwiezdnych wojen musi mieć się na baczności. Cieszy również, że wreszcie ktoś jest wyzwaniem dla Vadera w tym komiksie.

W poprzednich zeszytach serii, Vader dowiedział się, że Rebeliantem, który zniszczył Gwiazdę Śmierci, jest młodzieniec o nazwisku Skywalker. W Cienie i tajemnice Mroczny Lord drąży temat dalej, szukając potwierdzenia, czy zuchwały Rebeliant to rzeczywiście jego syn. I tutaj przechodzimy do postaci Aphry, młodej (i trzeba to napisać: powabnej) archeolog, która pomaga Vaderowi w poszukiwaniu odpowiedzi. Aphra wraz ze swoimi droidami, nieco psychopatycznymi odpowiednikami C-3PO i R2-D2, dodaje kolorytu serii, wprowadzając rozluźniający element humorystyczny, kontrastujący ze sztywną postawą Vadera. Dobrze, że rola Aphry w serii jest spora, bo to postać niejednoznaczna, z pozoru zła, bo przecież pomaga Imperium, jednak mająca pozytywne usposobienie i przebłyski dobra. Młoda archeolog pomaga, jak już wspomniałem, w problemach rodzinnych rodu Skywalkerów, jak również w realizacji przebiegłych planów Mrocznego Lorda. Nie będę zdradzał, jakie to są plany, ale w kilku miejscach można zostać pozytywnie zaskoczonym. Twórcy scenariusza lubią pograć z czytelnikiem i za to mają sporego plusa.

Seria utrzymana jest w ciemnej, mrocznej stylistyce. Stanowi pod tym względem naturalny kontrast do siostrzanego cykluStar Wars, w którym dominują żywe, jasne barwy. Akcja w Darth Vader rozgrywa się w przyciemnionych, dusznych pomieszczeniach, a rysownik w świetny sposób wykorzystuje elementy oświetlające. Postacie skąpane częściowo w mroku wyglądają imponująco i wręcz filmowo, kreska jest na tyle naturalna, że nie powinna nikogo przesadnie irytować. Wydanie magazynu oprócz głównego dania, czyli sześciu zeszytów, zawiera również oryginalne okładki zeszytów. Małe, a cieszy.

Jak oceniam serię Darth Vader po kolejnych sześciu zeszytach? Jest bardzo solidnie. W temacie Gwiezdnych wojen trudno wymyślić coś nowego, zwłaszcza operując na takim wycinku historii, niemniej scenarzyści serwują nam opowieść, która godnie kontynuuje wątki z Nowej nadziei i stanowi pomost do zbliżającego się Imperium kontratakuje. Jednak odnoszę wrażenie, że taki wypełniacz cieszy mnie trochę mniej, niż gdyby była to totalnie nowa opowieść, faktycznie rozszerzająca uniwersum. Całe szczęście na horyzoncie seria, którą – mam nadzieję – już wkrótce zajmie się Star Wars Komiks, czyli krótka historia Poe Damerona. Tymczasem cieszmy się nowym numerem magazynu, na dalsze przygody w świecie Gwiezdnych wojen przyjdzie pora.