Dark Dragon: Oddział dzieciaków (w tym Theelinka – GootiTerez – stworzona jako hołd dla Andi Gutierrez, bardzo sympatyczny gest, no i projekt mi osobiście przypadł do gustu) walczących z lokalnymi siłami Imperium i niezdającymi sobie sprawy z prawdziwego rozmiaru konfliktu. Na plus sam tytułowy szwadron – wprowadzenie czterech całkiem interesujących postaci (tyle pytań o ich przeszłość w mojej głowie!), użycie modelu statku dobrze znanego z Cieni Imperium, YT-2400, oraz swoiste preludium do starcia pomiędzy Thrawnem a Sato w postaci krótkiej wymiany zdań. Boli oczywiście niezdarność i niecelność Imperium, jednak wciąż liczę, że bitwa, w której będzie dowodził Thrawn doprowadzi do poważnych reperkusji dla Rebeliantów. 7/10.
Taraissu: Może to mój wiek, a może uprzedzenie do wszystkich serialowych odcinków z dzieciakami (w każdym uniwersum), ale delikatnie rzecz ujmując Iron Squadron nie zachwyca. Odcinek trafnie podsumowuje Zeb: „Sounds like a shipfull of Ezras – let’sget out of here.” Na plus zaliczam pojawienie się YT-2400 i ujęcie, w którym z dymu wyłania się nietknięty dziób niszczyciela (ze względów estetycznych). Odcinek właściwie o niczym, zaś Mart Mattin prosił się od samego początku. żeby go wytargać za ucho i kazać iść spać bez kolacji. Odnoszę ostatnio wrażenie, że Rebels zaczyna się zbliżać mocno do poziomu Power Rangers, gdzie role kitowców odgrywa Imperium. A Thrawn, mimo dobrego startu, z odcinka na odcinek wypada coraz gorzej. 2/10.
Nadiru: Wiecie, że aż do tego odcinka nigdy nie czułem prawdziwego zażenowania, oglądając Rebels? Parę razy było blisko, z różnych powodów, ale nigdy tak, jak przy Iron Squadron. Być może też mam coś z Taraissu, że wkurzają mnie dzieciaki w serialach (szczególnie w Star Treku), ale może też mieć na to wpływ fakt, jak bardzo idiotycznie zachowują się wszystkie postacie w tym odcinku, nie wyłączając nawet Thrawna. Jeśli nigdy więcej nie zobaczymy Iron Squadron w Rebels, będzie to i tak za wcześnie… a, niestety, wiemy z Rebels Recon, że te trzy postacie powrócą. Ale plusy są, wymienione przez Dark Dragona YT-2400, czy dialog Thrawn-Sato. Najbardziej cieszy rzecz jasna YT-2400, o którym dowiedziałem się kilka nowych rzeczy ze wspomnianego Rebels Recon (nawiasem mówiąc, kto nie ogląda – ten dużo traci!). Fani, w tym ja, przez lata błędnie sądzili, że wyciągnięto go z Cieni Imperium, gdy tymczasem okazuje się, że było odwrotnie – ten lekki frachtowiec stworzono na potrzeby Edycji Specjalnej i dopiero potem postanowiono go „oddać” Dashowi Rendarowi. Trochę to burzy legendę elementu Expanded Universe wrzuconego do filmu, ale, cóż, teraz to już bez znaczenia. Odcinkowi wystawiam rekordowo dla mnie niską ocenę 3/10.
JediPrzemo: Mam bardzo podobne uczucia do tego odcinka, jak Nadiru, dominuje zażenowanie. Akcja była, ale jako wynik idiotycznego zachowania postaci. Nie sądziłem, że ktoś przebije głupotę Ezry, Choppera i Zeba z pierwszego sezonu, a tu niespodzianka, bowiem Iron Squadron deklasuje ich jeszcze w przedbiegach. Dzieciaki przechodzące okres buntu, przemądrzałe i irytujące, stosujące dwa razy identyczną taktykę licząc, że nikt się nie zorientuje. Jakim też trzeba być ignorantem, żeby przez kilkanaście lat panowania Imperium nie zorientować się, jak naprawdę wygląda niszczyciel gwiezdny? Odcinek faktycznie starają się utrzymać YT-2400 razem z Thrawnem, ale to zaledwie dwa plusy w dziesięciostopniowej skali. Gdzie jest więcej myśliwców TIE? Gdzie są promienie ściągające? Czułem się jakbym oglądał odcinek zrobiony na podstawie fanfiku trzynastolatka; gdyby reszta Gwiezdnych wojen miała tak wyglądać, to wstydziłbym się, ze jestem fanem czegoś takiego. 2/10, bo na nic więcej nie zasługuje.