Dark Dragon: Odcinek o oczko lepszy od poprzedniego. Z zalet oczywiście warto wymienić nieodzownie zabawnego Hondo, na szczególną uwagę zasługuje jednak imperialny droid strażniczy wzorowany na Dark Trooperach z Legend. Odcinek fabularnie nie popycha nas za bardzo do przodu, ot kolejny zapychacz, w którym Rebelia nam się dozbraja. Jednak całokształt wydaje się znacznie lepszy niż ostatnio serwowane odcinki. Oby więcej odcinków na takim i lepszym poziomie. Myślę, że wszyscy jednak z utęsknieniem czekają na jakieś wielkie starcie, które wygrywa Thrawn i/lub na konfrontację Maula z Kenobim.
Taraissu: Kolejny odcinek zapychacz, ale tym razem przynajmniej dość zabawny. W nowym kanonie pokochali Ugnaughtów, bo się ich panoszy coraz więcej. Chociaż osobiście nie przepadam za nimi, to jednak wolę gdy nie mnoży się ras/gatunków na potęgę w uniwersum, ale wykorzystuje już istniejące (i to jeszcze z Klasycznej Trylogii!). Oczywiście odcinek skradł Hondo Ohnaka, którego uwielbiam od pierwszego wejrzenia w pierwszym sezonie The Clone Wars! Serial Rebels bardzo punktuje u mnie za wykorzystywanie znanych postaci, statków i motywów. Zdecydowanie czuć w tym serialu klimat Star Wars. 5/10 za Hondo.
JediPrzemo: Odcinek okazał się dla mnie przyjemnym zaskoczeniem. Owszem, był to zapychacz, ale naprawdę przyjemnie się go oglądało. Pozbawiony fabularnych głupot epizod, potrafi być przyjemniejszy w odbiorze niż te „ważniejsze”, ale traktowane po macoszemu. Nie da się ukryć, że Hondo jest gwiazdą tego odcinka i szczerze mnie rozbawił; widać, że twórcy wiedzą jak dobrze wykorzystać te postać. Dodatkowy punkt za Dark Trooperów, aczkolwiek szkoda, że trochę zmniejszono ich rolę… Prawdopodobnie jeszcze w grudniu pomęczymy się z zapychaczami i w nowym roku dostaniemy mocny finał, tak jak ostatnio. Daję solidne 7/10.
Nadiru: Po tym, jak w zeszłym tygodniu zobaczyłem zapowiedź tego odcinka, obawiałem się najgorszego. Na szczęście, nie tylko nie było najgorzej, ale na The Wynkahthu Job, odcinku ewidentnie zrobionym, by nas rozśmieszyć, całkiem dobrze się bawiłem. Zresztą, ileż „poważnych”historii można zrobić o zdobywaniu bomb protonowych, paliwa czy innego zaopatrzenia? Oczywiście najjaśniejszym punktem odcinka jest wspomniany przez innych redaktorów Hondo Ohnaka, chociaż nie bardzo rozumiem, dlaczego Ezra wciąż jest taki naiwny w kontaktach z podstarzałym piratem. Droidy oparte wyglądem na Dark Trooperach też się miło ogląda, ale z pewnym żalem, że zredukowano je do tak trzeciorzędnej roli. Koniec końców, moim zdaniem The Wynkahthu Job zasługuje na 7/10.