Rok „Łotra 1” kontra rok „Przebudzenia Mocy”

Gdy wraz z przejściem Lucasfilmu w ręce Disneya ogłoszono, że filmy Star Wars będą powstawać raz na rok przez co najmniej kilka lat z rzędu, wywołało to niemałe poruszenie. Oprócz okrzyków radości, pojawiły się też naturalnie pomruki niezadowolenia. Pomijając ogólne utyskiwanie na „złą Myszkę Miki, która zniszczy Star Wars”, pojawiła się wśród wielu fanów jedna wielka obawa. Obawa o zwyczajny przesyt gwiezdnowojennymi filmami, o „rozmycie” się Star Wars, przemianę ze swego rodzaju unikatowej serii w historii kina w coś w stylu Marvel Cinematic Universe, w którym coraz bardziej czuć, że premiera każdego kolejnego filmu, zamiast być wielkim wydarzeniem generującym ogromne pokłady entuzjazmu, wywołuje jedynie wzruszenie ramionami. Choć zawsze byłem zwolennikiem podejścia, że Star Wars nigdy dość, ba, jeden film na rok to absolutne minimum, to jednak muszę przyznać, że ten rok, 2016, nie jest dla mnie taki sam jak poprzedni. Ale, umówmy się, przecież nie mógł być, chyba dla nikogo.

Równo dwanaście miesięcy temu, przy okazji zestawienia najważniejszych wydarzeń roku 2015, przy notce na temat Przebudzenia Mocy napisałem, że już nigdy nie będziemy czekać na gwiezdnowojenny film tak mocno, jak czekaliśmy na Epizod VII. Jeśli 2016 rok miał cokolwiek udowodnić, to właśnie prawdziwość tych słów, przynajmniej w odniesieniu do mnie samego. Nie skłamię, mówiąc, że na Przebudzenie Mocy czekałem równo pełne dwanaście miesięcy. Od niemożebnego męczenia trailerów, przez czytanie wszystkich możliwych spoilerów, po przeczesywanie sklepów w poszukiwaniu gwiezdnowojennych gadżetów i, pod koniec, czytanie wszystkiego, co się dało. Mój „hype” był stuprocentowy. Co najważniejsze, mimo poznania prawie całej fabuły filmu na długo przed premierą, z kina wyszedłem bardzo zadowolony i usatysfakcjonowany.

Z Łotrem 1 w zasadzie od początku było inaczej. Już na wstępie postanowiłem nie czytać żadnych spoilerów; w sytuacji, gdy film ma być opowieścią, której ostateczne zakończenie wszyscy doskonale znamy (tj. zdobycie planów Gwiazdy Śmierci), mijałoby się to z celem. Przez krótki okres towarzyszący pierwszemu, kwietniowemu teaserowi byłem bardzo żywo zainteresowany filmem, ale potem, wstyd przyznać… nic. Kolejne zwiastuny oglądałem raptem po dwa-trzy razy, a całą swoją nerdowską uwagę poświęciłem nawet nie Star Wars, ale – wybaczcie herezję – Star Trekowi w związku z jego 50-tą rocznicą. Tak na poważnie wróciłem do Łotra 1 dopiero w połowie listopada, wraz z premierą zachwycającej, a przecież tak zupełnie skromnej w swej skali powieści Catalyst Jamesa Luceno. Ta książka, nie trailery, artykuły, spoilery czy gadżety nieoczekiwanie postawiła Łotra 1 w centrum mojej uwagi i doprowadziła mnie teraz do stanu, jaki czułem przy Przebudzeniu Mocy przez większość dwunastu miesięcy 2015 roku. Mimo, że Catalyst jest tylko odległym dopełnieniem filmu, historią o Lyrze i Galenie Erso oraz Orsonie Krennicu, którzy, zdaje się, są drugoplanowymi postaciami Łotra 1, w tym momencie poczułem, że na pierwszego gwiezdnowojennego spin-offa naprawdę warto czekać.

Dlaczego mój „hype” na Łotra 1 jest mniejszy od „hype’u” na poprzedni film? Odpowiedzi nasuwają się same. Epizod VII był pierwszym filmem Star Wars od dekady, pierwszym bez udziału George’a Lucasa i wielką kontynuacją Klasycznej Trylogii. Przy nim Łotr 1 jest zaledwie poboczną historią, czymś, bez czego moglibyśmy się w sumie obejść, co – jak na film Star Wars – jest rzeczą skrajnie nietypową. Wszystko to dobre, racjonalne powody, tyle, że czuję, że jednak nie z tego wynika moje odmienne podejście. Myślę, że tak po prostu wygląda dla mnie gwiezdnowojenna stabilizacja. Złakniony kompletnie nowych starwarsów, dostałem Przebudzenie Mocy, a potem, gdy już wszystko ucichło, mogę traktować każdy kolejny film Star Wars nie jak wydarzenie dziesięciolecia, ale najważniejszy punkt roku i cieszyć się innymi elementami uniwersum czy, jak w moim wypadku, skupić większość mojej uwagi na innym wykreowanym świecie. Czy będzie tak również z Epizodem VIII? Czas pokaże.

A co Wy o tym sądzicie? Czym dla Was różnił się ten rok, rok Łotra, od poprzedniego, roku Przebudzenia Mocy?nadiruradena