Historia z obrazka: facet z lodziarni

Była sobie niegdyś karcianka o nazwie Star Wars Customizable Card Game, w skrócie SWCCG. Wprawdzie wciąż można spotkać fanów, którzy w nią grają, jednak zakończona w 2001 roku gra zupełnie dziś oddała pola nowym i bardziej nowoczesnym produkcjom Fantasy Flight Games. SWCCG miało to do siebie, że korzystało prawie wyłącznie z kadrów z Oryginalnej Trylogii, ale jeśli tych kadrów nie było, jak w przypadku najpopularniejszych postaci z Expanded Universe, którym udało się zawitać do gry, wynajmowano modeli, przebierano ich w odpowiednie stroje i robiono im sesję zdjęciową. Niestety, stanowiło to spore ograniczenie dla twórców gry, przez co trafiło do niej całe mnóstwo nienazwanych dotąd postaci, które przewinęły się gdzieś na trzecim czy czwartym tle Epizodów IV-VI. W ten sposób dowiedzieliśmy się, kim jest niejaki Lodziarz a.k.a. Facet z Lodami.

Skąd się wzięła ksywka nieznanego z imienia statysty, którzy na dosłownie ułamek sekundy przebiega przez plan Imperium kontratakuje w trakcie sceny ewakuacji z Miasta w Chmurach? To proste: tajemniczy rekwizyt, który trzyma w rękach bardzo przypomina urządzenie do robienia lodów. Przez wiele lat kultowy Ice Cream Guy wywoływał szerokie uśmiechy na twarzach fanów, by wreszcie za sprawą SWCCG doczekać się imienia i nazwiska Willrow Hood. W fabularnym podpisie karty pojawiła się informacja, że pan Hood to górnik i zarazem rebeliancki sympatyk. Wydawałoby się, że to zaspokoi ciekawość fanów i zakończy ten niezbadany wątek Imperium kontratakuje. Ale wcale się tak nie stało!

Kilka lat później Willrow powrócił w ramach projektu What’s the Story?, w którym członkowie Hyperspace, istniejącej wówczas płatnej części portalu StarWars.com, tworzyli biografie nierzadko zapomnianych, a niekiedy ledwo dostrzegalnych trzecio- i czwartoplanowych postaci z Gwiezdnej Sagi. Niejaki Benjamin Christopher Norton Dawe stworzył mu całą historię, w której dzielny górnik był strażnikiem informacji o kontaktach i kontraktach swojej firmy, A’roFilter, z Sojuszem Rebeliantów, a rzeczoną „maszynką do lodów” był rdzeń komputera, na którym zapisane były wszystkie transakcje z Rebelią i jej agentami. Na zakończenie tej nieco zabawnej opowieści o tym, jak ze statysty zrobił się bohater wielkiego kalibru, dodam jeszcze, że Willrow Hood w 2009 roku doczekał się nawet własnej figurki. To się nazywa sława!