Książka Chucka Wendiga Koniec i początek zebrała naprawdę wiele złych recenzji. Zarzuty dotyczyły sposobu prowadzenia historii, jej nierównego poziomu i problemów z większością postaci. Sam autor też nie zareagował najlepiej na opinie, stwierdzając, że tak naprawdę wszyscy krytykujący jego książkę, robią to z powodu pojawiających się w niej wątków homoseksualnych. Oczywiście, znalazło się też sporo osób, którym książka się spodobała, a sam jej finał, stanowiący swoisty cliffhanger, sprawił, że obie grupy czytelników rozpoczęły oczekiwanie na kolejną część. Dług życia swoja polską premierę miał w lutym 2017 roku, przekonajmy się zatem, jak autor poradził sobie tym razem.
Na wstępie muszę przyczepić się do polskiego wydania. Korekta najwyraźniej nie zauważyła, że w kilku przypadkach wystąpił problem z odmianą słów, a zdarzyła się nawet zamiana imion, przez co jeden akapit czytałem trzy razy, żeby upewnić się, czy na pewno dobrze rozumiem tekst. Przy okazji przydałaby się też linijka przerwy, jeśli decydujemy się w jednym rozdziale przedstawiać punkty widzenia kilku różnych postaci, samo rozpoczęcie nowego akapitu to trochę za mało i bywa mylące. Co do bardziej „fizycznych” aspektów wydania, tradycyjnie nie mam zastrzeżeń.
Autor wziął sobie do serca krytykę pierwszego tomu
Mimo całego zacietrzewienia graniczącego wręcz z arogancją, Chuck Wendig faktycznie wziął sobie do serca krytykę Końca i początku. Drugi tom zdecydowanie bije na głowę pierwszy. Historia jest spójna, a interludia bardzo ciekawe i wcale nie wytrącają opowieści z rytmu. Same postaci nabrały głębi, jednocześnie nie zmieniając się za bardzo: są teraz dużo bardziej wiarygodne, a ich motywacja faktycznie nas przekonuje. Nadal mają te same wady, Sinjir jest zagubionym pijakiem, Temmin przechodzi okres buntu i w zasadzie sam nie wie, kim chce być, Norra chciałaby wszystkim matkować, a Sloane miota się między pozorną wszechwładzą a byciem marionetką… Jednak te wady wcale mi nie przeszkadzały, ponieważ bohaterowie są przede wszystkim prawdziwi i to jest ich największa zaleta. Jedną z moich ulubionych postaci został droid Bones, tworząc tę postać autor ewidentnie inspirował się HK-47. Jedyne, z czym mam problem w przypadku kreacji postaci, to Han i Leia. Ich nowy wizerunek zwyczajnie mi nie odpowiada, ale być może to efekt kilkunastu lat wchłaniania Expanded Universe. Rzecz gustu.
Sama historia jest bezpośrednią kontynuacją poprzedniej części. Poznajemy tożsamość tajemniczego admirała z końcówki Końca i początku, ale tylko imię i nazwisko, bowiem 90% jego przeszłości nadal jest owiane tajemnicą. Dręczy to nie tylko czytelników, ale również wielką admirał Sloane, która jest w jego rękach zwyczajną marionetką. W tym samym czasie, zespół bohaterów poznanych na Akivie stał się teraz specjalnym oddziałem zajmującym się dostarczaniem imperialnych zbrodniarzy wojennych przed oblicze sprawiedliwości Nowej Republiki. Najnowsze zadanie dostają jednak od samej Leii – odnaleźć jej męża, który zaginął podczas poszukiwań Chewbaccy, po pułapce związanej z wyzwoleniem Kashyyyk. Czyta się to zaskakująco dobrze, historia trzyma niezły poziom, a nawet jak zwalnia tempo, pozostawia w nas poczucie niepokoju. Intryga admirała Raxa nie pozwala nam odetchnąć, ponieważ czujemy, że coś jest nie tak i faktycznie niebawem wychodzi to na jaw, jednak cały czas widzimy jedynie mały fragmencik jego planu, a pełen obraz dostrzeżemy dopiero w finale trylogii (polska premiera w październiku).
Drugi tom jest nie tylko lepszy od pierwszego, jest po prostu bardzo dobry
Bardzo miłym zaskoczeniem było dla mnie nie tylko mnóstwo odniesień do nowego kanonu (jak postacie z komiksów), ale również sporo informacji, pochodzących wprost z Legend, jak np. niemal wszystkie dane o planecie Wookieech czy też o jej imperialnym gubernatorze inspirowanym postacią z gry The Force Unleashed.
Dług życia jest zdecydowanie lepszy od Końca i początku. Wendig poszedł po rozum do głowy i napisał książkę, którą nie tylko czytało się dobrze, i po której oczekuje się z niecierpliwością na kolejny tom, ale przede wszystkim stworzył jeden z lepszych elementów nowego kanonu. Czy w końcu mamy do czynienia z przebiciem poziomu Legend? Nie, ale na pewno mu dorównuje. Polecam!
Autor: Chuck Wendig
Okładka: Christopher M. Zucker
Wydawnictwo: Uroboros
Data premiery: 15 luty 2017
Objętość: 542
Czas akcji: 4-5 ABY