„Gwiezdne wojny” oczami literatury polskiej

Poniższy artykuł został wysłany na konkurs Star Wars Extreme na najlepszy artykuł z marca 2017 roku.

W jakimś miejscu poza czasem i przestrzenią zasiadają do stolika polscy pisarze. Atmosfera jest dość napięta. Słowacki nie odzywa się do Mickiewicza, ten natomiast nadal nie przebaczył Fredrze jego fanfika o Zosi, Miłosz przebąkuje coś do Iwaszkiewicza o kolaboracji, Reymont denerwuje Herberta, a Norwid jest zły na wszystkich.

Rej, który uważa, że mimo wszystko to on jest najbardziej innowacyjnym poetą w polskiej historii (gdy to powiedział, Norwid wstał i wyszedł) zaproponował, że może obejrzą jakiś film. Po chwili Sienkiewicz już stoi przy odtwarzaczu, wkładając do środka Ogniem i mieczem Hoffmana. Obok, w gotowości leży reszta Trylogii i sześć ekranizacji Quo vadis na dokładkę.

Nagle pobudzeni do współpracy Mickiewicz ze Słowackim dzięki sile młodości, powstrzymują go przed tym haniebnym czynem. Zapada cisza. Przez krótką chwilę poeci pobudzają wszystkie swoje komórki mózgowe do nieprawdopodobnego wysiłku. Jak wybrać film do obejrzenia? W końcu odzywa się milczący do tej pory Lem:

– Ja bym jakieś science fiction obejrzał.

– Buuuuu – odkrzykuje reszta

– Ale nie takie zwykłe sciene-fiction. To będzie taka baśń, legenda.

– O! To może być inspirujące! – rzucają romantycy i podchodzą bliżej Lema.

– Ma w sobie też coś z religijnej opowiastki.

– Opowiastka? Religijna? Brzmi interesująco – mówi Krasicki i rusza z grupą poetów czwartkowych w stronę Stanisława.

– Ma mnóstwo scen batalistycznych.

– A jest tam husaria? – pyta się Sienkiewicz.

– Nie… Ale jest dużo skrzydlatych.

– Biorę – odpowiada Henryk i dołącza się do obozu Lema.

– Na dodatek porusza trudne tematy jak niewolnictwo i reżimy totalitarne.

Miłosz, Szymborska, Żeromski na te słowa rzucają się w stronę futurologa. Po drugiej stronie barykady zostają tylko Mrożek, Fredro i Brzechwa. W końcu autor Zemsty pyta:

– A poczucie humoru, jest tam?

– Połowę żartów musieli wypikać – odpowiada Lem.

To pogodziło  wszystkich. Wielcy literaci rozkładają się wygodnie na sofach, a Lem z namaszczeniem wyjmuje z pudełka płytę, na której widnieje żółty napis Gwiezdne wojny.

17 godzin i 45 minut później

Lem wyjmuje ósmą płytę z odtwarzacza i wkłada ją z powrotem do pudełka, po czym zwraca się do zgromadzonych.

– Czy ktoś ma coś to powiedzenia? Zaraz! Chwila! Nie wszyscy naraz! Zamknij się, Cyprian! Każdy będzie miał chwilę. Po kolei.

Mickiewicz, czyli o Wybrańcu

Koleżanki i koledzy, jak widzimy, mój motyw Mesjasza jest wiecznie żywy w kulturze i trafił nawet za ocean. Tylko rozszerzyła się skala. Teraz mamy Wybrańca, który ma zbawić całą galaktykę. Historia Anakina jest w wyraźny sposób inspirowana dziejami Gustawa/Konrada. Obaj mają szczytne idee – chcą zmienić świat na lepsze, obaj zaczynają w trudnej sytuacji, obaj doświadczają miłości, która zmienia ich nie do poznania – Gustaw staje się Konradem, a Anakim Vaderem, no i przede wszystkim motyw konfrontacji ze złem. Zarówno mój protagonista, jak i bohater George’a (chciałbym go kiedyś poznać i spytać, która część Dziadów jest najgenialniejsza) toczą walkę z wewnętrznymi traumami i demonami, ale także ze złem z zewnątrz i ostatecznie pokonują go z pomocą innych. Wiecie, kuszenie Sidiousa, kuszenie diabłów.

Krasiński, czyli o wierze

Analogie religijne w Gwiezdnych wojnach są zdumiewające. Anakin poczęty przez Moc – Jezus poczęty przez Ducha Świętego. Moc spajająca cały wszechświat – łaska boża. Tatooine – Egipt, miejsce ucieczki, odseparowania. Zwyciężanie zła dobrem. Ofiara. Zakon wojowników o wiarę. Czy tylko mi nasuwa się tu analogia do Nie-boskiej komedii? Pomyślcie. Niewielka grupka szlachetnych wojowników o wiarę tocząca beznadziejny bój z siłami bezbożnego zła. No przecież obrońcy Okopów Świętej Trójcy i Sojusz Rebeliantów to wypisz wymaluj to samo. A to, co powiedział Obi-Wan „kiedy mnie powalisz, stanę się potężniejszy niż możesz sobie wyobrazić”? Dokładnie ta sama sytuacja ma miejsce z Hrabią w końcówce Nie-boskiej komedii. George musiał ją czytać, musiał!

Słowacki, czyli o poświęceniu

Winkelried! Jest tam Winkelried! To przecież oczywiste. Załoga Łotra 1 Winkelriedem galaktyki. Poświęca się, by galaktyka mogła wstać z kolon. Nawet ten promień Gwiazdy Śmierci przypomina lancę. Winkelried potwierdzony!

Norwid, czyli o niedopowiedzeniach

„Zależy to od punktu widzenia” to najmądrzejsze słowa w tym filmie. Wiele sytuacji i wątków można interpretować na różne sposoby. Wybrańcem może być Anakin, Luke, a jak ktoś się uprze, to nawet Obi-Wan. Pusta kartka gotowa do zapisania. Przemilczenia. To tak, jak w mojej poezji. Czasem więcej mówi nie powiedzenie czegoś. Zobaczcie, jak wiele tu mamy niewiadomych. Kim jest Wybraniec? Czym jest równowaga Mocy? Jaka jest przeszłość wielu bohaterów? Puste miejsca, które widz musi sam zapełnić swoją wyobraźnią. Poezja.

Sienkiewicz, czyli o wojnach

Mnie najbardziej urzekła wizualna strona tych filmów. A konkretnej bitwy, bitwy moi kochani. Ach, chciałbym żeby ten cały Lucas nakręcił oblężenie Zbaraża. W każdej części mieliśmy porządną scenę batalistyczną. Takie powinny być filmy. A jak są nakręcone! Przeskakują od starć naziemnych do zmagań myśliwców, od walk całych oddziałów do misji pojedynczych bohaterów. A ci herosi to dopiero! Vader to był prawie taki twardziel jak Kmicic. Obi-Wan prawie tak czarujący jak Wołodyjowski. Han Solo był prawie tak sprytny jak Zagłoba. A Leia… jak dla mnie była trochę zbyt niezależna. Danusia, Ligia to są urocze postacie dziewczęce. Ale co tam kobiety. Ten pojedynek na Mustafar był epicki. Dokładnie tak wyobrażałem sobie starcie Kmicica z Wołodyjowskim.

Orzeszkowa, czyli proza życia

Ty to zawsze Heniek tak o tych bohaterach i bitwach. A w galaktyce rozgrywają się także małe dramaty pojedynczych kosmitów. Uciskanie niewolników na Tatooine i bierność władz Republiki to jawne łamanie praw człowieka. Codzienne życie rodziny Larsów. Kultura Ewoków. Wszystko to takie mini etiudy budujące obraz wielkiej, żyjącej galaktyki. Wiecie, czego mi tylko zabrakło? Rzek. Mamy jeziora, morza, oceany, ale nie było ani jednej cholernej rzeki.

Mrożek, czyli o humorze

Ale było tam coś innego – humor.  Owszem, Jar Jar jest dziecinnym niczym poezja Brzechwy, ale już taki K-2SO to czarny humor w najlepszej formie. Cóż, każdemu spodoba się inny typ żartów. Do dzieci lepiej trafi Gunganin, do dorosłych droid imperialny. Ale ja dostrzegam tam coś jeszcze – satyrę. Nieudolna Republika to jawne krytyka zachodnich demokracji, natomiast krwawe Imperium potępia totalitarne dyktatury. A małe misie pokonujące groźnych szturmowców – wojna w Wietnamie. Absurd goni absurd. Sam napisałem kilka sztuk w podobnym tonie, nie chwaląc się.

Miłosz, czyli o moralności

Dla mnie Gwiezdne wojny to przede wszystkim pouczająca opowieść. Historia o walce dobra ze złem. O niszczących ludzi dyktaturach, o szlachetnych sercach walczących o wolność. Opowieść o przeznaczeniu, życiu i śmierci. W prostych słowach i niezawiłych historiach zamykają się epopeje uczuć. Gwiezdne wojny to poezja galaktyczna.

Lem

O nas mówią – klasycy. Mówią, żeśmy uniwersalni, ponadczasowi, nieśmiertelni. I tacy jesteśmy. Gwiezdne wojny – to my.