„Rebels 4×09: Rebel Assault”

Dark Dragon

Po serii podwójnych odcinków przyszedł czas na powrót (jednorazowy?) do pojedynczej emisji. Atak Rebeliantów na Lothal przyjął większy rozmiar, niż początkowo zakładaliśmy, ale de facto widowisko wydało mi się mniej spektakularne. Liczba statków pokazana widzowi nie odzwierciedlała odpowiednio skali bitwy. Sama walka w kosmosie bardzo mi się spodobała. Projekt modeli X-wingów, doskonały pilotaż Hery, śmierć po obu stronach, taktyczne manewry, plan Thrawna, słowem: chłonąłem te sceny. Później przyszedł czas na niewielki zawód, że nie było nam dane zobaczyć finalnego starcia nad powierzchnią planety.

Akcja na ziemi miała swoje mocne i słabe strony. Kolejną głupotą serialu było ogłuszenie szturmowca w pełnej zbroi gołą ręką (po co w ogóle było go pukać w ramię? Dla „komicznego” efektu? Nie lepiej było go zwyczajnie ogłuszyć?). Standardowa głupota Imperium jest na tym etapie do przełknięcia. Sceny lądowe zdecydowanie nadrabiają za to klimatem miasta, Rukhem (który czasami tylko wydaje się zbyt nieporadny jak na zawodowego zabójcę) oraz wilkami. Ogółem odcinek przyjemnie się oglądało i z tęsknotą wyglądam już następnego odcinka.

Jedi Przemo

Zdecydowanie bitwa kosmiczna była największym plusem odcinka i choć oglądało się ją bardzo dobrze, to dowodzi ona tylko niekompetencji Hery, której jedyną taktyką jest parcie naprzód, co udowodniła w poprzednich sezonach. Kto zatwierdził ten plan? Nie mam pojęcia, ale musiał być niewiarygodnie głupi sądząc, że 24 myśliwce przebiją się przez blokadę 7 niszczycieli gwiezdnych typu Imperial, 15 krążowników typu Arquitens i co najmniej 6 Gozanti. Gdyby nie przypadkowe zniszczenie „papierowych okrętów” Imperium to nie dotarliby na planetę, choć i na to nasz wielki admirał był przygotowany… Właśnie, Thrawn jak zwykle jest plusem odcinka. Jego zimna krew, opanowanie i pełna kontrola nad sytuacją są imponujące więc mam nadzieję, że twórcy go nie zniszczą jakąś idiotyczną akcją.

Sceny na ziemi budziły już niestety tylko politowanie, głupota Imperium, wyjątkowo mało skuteczny Rukh (nie, nie usprawiedliwia go to, że miał wziąć ich żywcem), szturmowcy, którzy nie trafiają z kilku metrów, a Rebelianci mogą robić za strzelców wyborowych z każdej broni i odległości… To się oglądało po prostu źle. Czekam na akcję ratunkową Kanana, licząc na porządne dżedajowanie. 7/10.

Nadiru

Przez chwilę obawiałem się, że jakimś cudem oddział uderzeniowy Hery dotrze na powierzchnię planety, mimo wymienionych przez Jedi Przemo imperialnych sił na orbicie. Na szczęście tym razem logika (i tym samym Thrawn) zwyciężyła. To jedna z niewielu sytuacji w tym serialu, gdzie zastanawiamy się nad głupotą nie Imperium, ale Rebelii… Przyznam jednak, widok X-wingów walczących z TIE Fighterami jest tym, na co czekałem od samego początku Rebels, a starcie z TIE Defenderem ponownie przypomniało mi czasy, gdy śmigałem w rewelacyjną grę TIE Fighter.

Wydarzenia na powierzchni trochę mi się dłużyły, ale nie powiedziałbym, że Rukh pokazał się z wyjątkowo złej strony. Popełnił tylko jeden błąd – zignorował Choppera, nie uznając go za zagrożenie. Mało kto w odległej galaktyce uznałby jakiegokolwiek astromecha za zagrożenie. Bardzo jestem ciekaw, jak zostanie rozwiązany wątek Hery, tym bardziej, że do końca sezonu i zarazem serialu zostało już tylko siedem odcinków.