Superbronie odległej galaktyki – część 2

W poprzedniej części mojej serii o superbroniach z Legend pojawiły się niezwykłe fabryki broni i potężne starożytne artefakty. Tym razem przyglądam się bardziej klasycznym narzędziom zagłady, jak i też okrętom uzbrojonym w wyjątkowo niszczycielską broń.

OKRĘTY WOJENNE

Uzbrojone w superlaser, potężne działo jonowe lub po prostu tak gigantyczne, że za pomocą swojego uzbrojenia potrafiły zamienić powierzchnię planety w żużel – wielkie okręty wojenne Imperium Sithów, Konfederacji Niezależnych Systemów oraz Imperium Galaktycznego.

Zwycięska Włócznia

Był to unikatowy krążownik, dwukrotnie większy od największych ówcześnie sithyjskich okrętów i zarazem jedna z wielu superbroni Darth Mekhis, zbudowanych przez wspomnianego poprzednio Sun Razera. Wyróżniał się na trzy sposoby: dysponował superszybkim hipernapędem klasy 0.5 (takim samym, jaki miał „Sokół Millennium” blisko cztery tysiące lat później), megalaserem zdolnym za pomocą jednego strzału zniszczyć dowolny statek oraz siecią neuronową, która pozwalała jednemu użytkownikowi Mocy kontrolować wszystkie systemy okrętu za pomocą myśli. Dowódczynią „Włóczni” była uczennica Mekhis, Falleenka Darth Karrid.

„Zwycięska Włócznia” unicestwiła kilka republikańskich flot, nie odnosząc przy tym żadnych uszkodzeń i w pewnym momencie została uznana przez Republikę za priorytetowe zagrożenie. Okręt wytropili nad Duro i zniszczyli w roku 3640 BBY agent Theron Shan oraz mistrz Jedi Gnost-Dural.

Malevolence i Devastation

Podobnie jak tysiące lat wcześniej „Zwycięska Włócznia”, „Malevolence” był postrachem okrętów Republiki, który zniszczył całe ich floty, nim został wytropiony i zniszczony. Stanowił okręt flagowy generała Grievousa, liczący prawie pięć kilometrów ciężki krążownik typu Subjugator uzbrojony w potężne podwójne działo jonowe. Broń ta generowała falę energii jonowej, która przeciążała tarcze wszystkich pobliskich okrętów wojennych i zarazem je unieruchamiała. Wystarczyło je wówczas dobić za pomocą konwencjonalnego turbolaserowego uzbrojenia, którego „Malevolence” nie brakowało.

Podobnie jak w przypadku „Zwycięskiej Włóczni”, okręt został relatywnie szybko upolowany. Eskadra nowoczesnych wówczas Y-wingów dowodzona przez Anakina Skywalkera zniszczyła działo jonowe, przy okazji uszkadzając hipernapęd. Potem ten sam oddział dokonał sabotażu komputera nawigacyjnego krążownika, co doprowadziło do jego rozbicia się na jednym z księżyców Antara.

„Devastation” to drugi i zarazem ostatni ciężki krążownik typu Subjugator, chociaż wyglądem znacznie się różnił od swojego poprzednika. Był przede wszystkim dłuższy o trzy kilometry (!), a jego podwójne działo jonowe napędzane kryształami Mocy teoretycznie mogło zniszczyć całą planetę. Na szczęście nigdy do tego nie doszło, ponieważ okręt w drodze na Coruscant przechwycił oddział uderzeniowy Zakonu Jedi.

Zaćmienie I i II

Kolejny przykład dwóch okrętów tego samego typu, gwiezdnego pancernika typu Eclipse, które różniły się od siebie– tyle że tym razem nieznacznie – i były superbroniami. Chociaż Imperium zbudowało kilkanaście dziewiętnastokilometrowych gwiezdnych pancerników typu Egzekutor, które same w sobie stanowiły niemalże superbroń, to stanowiły one „tylko” powiększone wersje niszczycieli gwiezdnych. Inaczej było z dwoma „Zaćmieniami”. Choć krótsze od zwykłych superniszczycieli o półtora kilometra, miały masywniejszą konstrukcję, dysponowały znacznie silniejszym pancerzem, zdolnością taranowania mniejszych jednostek bez najmniejszego zadrapania, a także – co najważniejsze – superlaserem.

Istnieją różnice w opiniach co do siły ognia superlaserów gwiezdnych pancerników typu Eclipse. Jedne źródła twierdzą, że „Zaćmienia” były w stanie przebijać tarcze planetarne i niszczyć kontynenty, inne, że potencjalnie mogły zniszczyć planetę, chociaż nie w tak efektowny sposób jak Gwiazda Śmierci. Jakkolwiek by nie było, żaden z pary okrętów nigdy nie użył superlasera w tym celu.

Oba „Zaćmienia” powstawały ponad dekadę, głównie ze względu na fakt, że w połowie budowy zginął Imperator. Pierwszy z nieukończonych okrętów został nawet porwany z doku na orbicie Kuat przez kryminalistę Tybera Zanna, wykorzystującego zamieszanie panujące w szeregach Imperium po bitwie o Endor. W ostateczności „Zaćmienie” ukończono w roku 10 ABY i wkrótce stało się okrętem flagowym Odrodzonego Palpatine’a. Potężny pancernik uległ zniszczeniu wewnątrz burzy Mocy, którą wyrwała się spod kontroli Imperatora. „Zaćmienie II” z kolei, nieznacznie różniące się budową silników i mostka nad superlaserem, zostało zniszczone podobnie jak „Malevolence” – za pomocą sabotażu. R2-D2 sprawił bowiem, że okręt, wychodząc z nadprzestrzeni, uderzył w inną superbroń, Działo Galaktyczne.

Conqueror

Na długo zanim którekolwiek z „Zaćmień” opuściło doki, Imperium skonstruowało inny okręt wojenny z superlaserem. Był to mocno zmodyfikowany niszczyciel gwiezdny typu Imperial o nazwie „Conqueror”. Główną broń zbudowano w instytucie badawczym na Naboo, by w roku 1 ABY zamontować ją na niszczycielu. Superlaser został przetestowany na niewielkiej planetoidzie w systemie Mustafar i oszacowano, że jest w stanie zniszczyć obiekt wielkości księżyca. Niedługo potem jednak Eskadra Renegatów, elitarna jednostka Rebeliantów, dowiedziała się o istnieniu „Conquerora” i od razu ruszyła na Mustafar, by zniszczyć okręt. Cel ten zrealizowała mimo stosunkowo niewielkich sił abordażowych, znaczącego oporu szturmowców i obecności Dartha Vadera.

NISZCZYCIELE GWIAZD i PLANET

Chociaż kilka z przedstawionych wcześniej superbroni miało zdolność całkowitego niszczenia planet, a nawet słońc, zwykle było to jedno z potencjalnych możliwości tego urządzenia. Tutaj natomiast znajdują się machiny destrukcji skonstruowane specjalnie w tym celu. Żeby nie było wątpliwości – obie Gwiazdy Śmierci i Baza Starkiller należały właśnie do tej kategorii superbroni.

Korsarz

Był to pancernik typu Derriphan, stosunkowo niewielki, bo jedynie 215-metrowy okręt flagowy Nagi Sadowa, zbudowany przez pierwsze Imperium Sithów przed rokiem 5000 BBY. Z wyglądu i działania niczym się nie różnił od innych podobnych mu okrętów, z jednym, bardzo istotnym wyjątkiem: na jego mostku umieszczono skupisko niezwykle potężnych kryształów ciemnej strony Mocy. Służyły one zwielokrotnieniu potęgi Mocy i wpływały niszczycielsko na działanie gwiazd: w rękach zręcznego Sitha były w stanie wywołać przemianę gwiazdy w supernową.

Naga Sadow dwukrotnie wykorzystał „Korsarza” właśnie w tym celu: raz w bitwie nad Primus Goluud, a drugi raz w systemie z podwójną gwiazdą Denarii Nova, by uciec przed republikańskim pościgiem i zarazem go unicestwić. Pancernik spędził kolejne tysiąc lat wewnątrz murów świątyni na Yavinie IV, gdzie odnalazł go i przywrócił do służby Exar Kun. „Korsarz” ostatni raz wytworzył supernową w wyniku wyjątkowo zmyślnego podstępu Kuna. Mroczny Lord chciał się pozbyć zdrajczyni Aleemy Keto i zarazem zniszczyć planetę Ossus, jeden z najważniejszych ośrodków Zakonu Jedi. Osiągnął oba te cele, przekazując Aleemie „Korsarza”, ale nie dając jej pełni wiedzy o tym, jak należy się posługiwać kryształami. W rezultacie okręt wywołał eksplozję dziesięciu gwiazd z Gromady Cron – fala wybuchowa tej gigantycznej supernowy zniszczyła „Korsarza” i niedługo później zmiotła wszystko z powierzchni Ossus.

Tarkin

Po utracie pierwszej Gwiazdy Śmierci, Imperium zabrało się za produkcję aż dwóch nowych superbroni podobnego kalibru – kolejnej Gwiazdy Śmierci, a także stacji bojowej o nazwie „Tarkin”. Projektantem wszystkich trzech był, nawiasem mówiąc, Bevel Lemelisk. Nie do końca wiadomo, dlaczego „Tarkina” w ogóle zbudowano. Był co prawda znacznie mniejszy od Gwiazdy Śmierci, bo liczył 70 kilometrów wysokości i 42 kilometry długości, ale powstał gigantycznym kosztem, a wykorzystano go zaledwie raz i to wcale nie przeciwko Rebelii. Jak na ironię, został użyty w celach… górniczych, czyli do tego, do czego rzekomo, zgodnie z propagandą Imperium, miała służyć Gwiazda Śmierci.

Superlaser „Tarkina” skruszył niezamieszkałą planetę Aeten II z rozkazu wielkiego admirała Martio Batcha. Czemu? Po to, by szybciej wydobyć z niej ukryte głęboko pod powierzchnią kryształy stygium, niezwykle cenny minerał – jedyny w galaktyce, który pozwalał na budowę skutecznego generatora wytwarzającego wokół statków pole niewidzialności. Nieukończonego, chociaż ewidentnie funkcjonującego „Tarkina” zniszczono po bitwie o Hoth identycznie, jak „Conquerora” – dowiedziawszy się o istnieniu superbroni po jej aktywacji, Sojusz wysłał oddział sabotażystów, który zniszczył stację mimo obecności Dartha Vadera. Zarówno Imperium, jak i Vader ewidentnie nie uczyli się na swoich błędach.

Pogromca Słońc

Chociaż jest kwestią dyskusyjną, czy superbronią nie było tylko jego uzbrojenie, to „Pogromcę Słońc” uznaje się za jeden z najbardziej zabójczych wytworów Imperium. Maszynę wielkości myśliwca, pilotowaną przez zaledwie jedną osobę – liczącą tylko 13,5 metra długości – pokryto praktycznie niezniszczalnym pancerzem kwantowo-krystalicznym i wyposażono w 11 torped rezonansowych. Torpedy te, lecąc z prędkością niemal równą prędkości światła, wbijały się w gwiazdę i wywoływały w niej reakcję łańcuchową nieodmiennie kończącą się supernową.

„Pogromca Słońc” powstał w Laboratorium Otchłani pod kierownictwem Qwi Xux i tam też się znajdował w roku 11 ABY, kiedy na tę ściśle tajną placówkę natknęli się Han Solo, Chewbacca i Kyp Durron. W wyniku różnych zdarzeń, bohaterowie wykradli superbroń i umieścili ją głęboko w atmosferze gazowego giganta Yavina. Opanowany przez ciemną stronę Mocy i ducha wspomnianego tu już Exara Kuna, uczeń Jedi Kyp Durron wykradł broń, a następnie użył jej trzykrotnie w swojej prywatnej wendetcie przeciwko Imperium: dwa razy na praktycznie niezamieszkałych gwiazdach, ale też raz na słońcu imperialnej planety-akademii Caridy, zabijając tym samym miliony ludzi. „Pogromca” został zniszczony niedługo później, wciągnięty do czarnej dziury w wyniku bitwy w pobliżu Laboratorium Otchłani.

Dlaczego samą torpedę można uznać za superbroń? Ponieważ wiele lat przed powstaniem „Pogromcy Słońc”, trzy egzemplarze prototypu tej broni zostały wykradzione przez zbuntowanego oficera Imperium, Rezi Soresha. Chcąc się zemścić zarówno na Imperium, jak i Rebelii, wciągnął w pułapkę liderów obu stron i wystrzelił torpedy w słońce systemu Sixela. Ponieważ były prototypami, lot trwał trzy godziny, więc Rebelianci zdążyli na czas ewakuować wszystkie potencjalne ofiary przed wybuchem supernowej.