„Solo” kontra „Łotr 1” – fabuła

Suweren

Już sam George Lucas stwierdził w jednym z wywiadów, że opowiadanie historii w przypadku Star Wars jest jak poezja – wszystko jest do siebie w jakiś sposób podobne, powtarza się niczym rymy w wierszu. Dlatego też zestawiając fabuły dwóch filmów z tego uniwersum bez trudu znajdziemy jakieś podobieństwa. Nie znaczy to jednak, że nie znajdziemy też jakichś różnic (niekiedy nawet bardzo wielu) – to one koniec końców decydują o tym, że choć jako fani kochamy wszystkie filmy Star Wars, to jednak niektóre bardziej od innych.

Z jednej strony mamy Łotra 1 – film o charakterze dramatu wojennego, gdzie trup ściele się gęsto, bohaterowie dokonują trudnych wyborów i niekiedy walczą z wewnętrznymi demonami. Z drugiej zaś Solo – kwintesencja kina przygody, zlepek westernu i gangsterskiego akcyjniaka. Na pierwszy rzut oka obie produkcje są od siebie zupełnie inne. Nie zapominajmy jednak, że koniec końców wszystko to Star Wars.

Oba filmy proponują historię grupy… no właśnie, przyjaciół? Nie do końca. A raczej nie od początku. W obu przypadkach bohaterowie zrazu nie przepadają za sobą – można wręcz powiedzieć, że są do siebie wrogo nastawieni. Jednak wraz z rozwojem historii, pokonywaniem kolejnych przeszkód na drodze do obranego celu, więzi między nimi się zacieśniają. Choć co i rusz występują jakieś animozje, to nawet instynktownie da się odczuć, że członkowie drużyny się do siebie zbliżają. Jak w każdym dobrym RPG-u. I właśnie chyba o to chodzi w serii filmów A Star Wars Story. Aby opowiedzieć historię przyjemną dla fanów, taką którą nie raz przeżyli grając w gry planszowe, komputerowe, karciane czy pisząc fanfiki. O grupie zupełnie różnych charakterów, które (często wbrew samym sobie) łączy wspólny cel i które na przekór wszystkiemu wreszcie go osiągają.

Co do bardziej przyziemnych rzeczy, to historie opowiedziane w obu filmach gwarantują moc wrażeń, niekiedy zaskakujące zwroty akcji, zapierające dech w piersi sceny akcji i pewną prostotę, która bez trudu pozwala się w nich odnaleźć i niejednokrotnie wracać do nich z uśmiechem. W tym wypadku ogłaszam… remis!

Jedi Przemo

Porównanie samej fabuły w obu filmach nie jest najłatwiejszym zadaniem. Z jednej strony dostajemy historię, co do której mieliśmy już pewne oczekiwania – kradzież planów Gwiazdy Śmierci, wałkowana tak często w Legendach, a z drugiej… no właśnie, co w zasadzie dostaliśmy? Origin story, niczym z filmów Marvela? Jest to chyba najbliższe porównanie, aczkolwiek osobiście czułem, że scenariusz do solowego filmu o Hanie (nie mogłem się powstrzymać) jest pisany na kolanie, wręcz pretekstowo, aby można było sprzedac historię o ikonie. W Łotrze 1 widziałem w miarę spójną koncepcję – kradzież planów i rozwinięcie kilku aspektów świata. W Solo w zasadzie fabuła napędza się sama i to bez większego pomysłu. Han ucieka z Korelii > Han ucieka z Imperialnej Armii > nieudany napad na pociąg > skok ostatniej szansy > propozycja ucieczki gangsterowi > wsparcie Rebelii. Za dużo się tego dzieje, a przy okazji staje się to strasznie płytkie i bez znaczenia.

Film oglądało mi się przyjemnie, ale wyszedłem z przekonaniem, że nikt by nic nie stracił, gdyby ten spin-off nie powstał. Jest bo jest. Nie byłem w stanie zagłębić się w tę historię i zżyć z bohaterami, a kompletnie inaczej było w przypadku Łotra, w którym też wiedzieliśmy od początku jak się skończy. Różnica jest taka, że fabuła pierwszego spin-offu jest w stanie zainteresować co chwila coś przed nami odkrywając lub angażując nas w walkę, a w Solo historia toczy sie od akcji do akcji. Mimo, że oba filmy obejrzę chętnie jeszcze raz, to tę rundę wygrywa według mnie Łotr 1.

Krzywy

Oba filmy przede wszystkim opowiadają jeszcze raz historie, które dobrze znamy. Zmieniły się jednak ich szczegóły względem Expanded Universe. Czy na lepsze, czy na gorsze, to już osobna kwestia. W obu przypadkach scenarzyści mieli jednak nieco związane ręce, bo zakończenie tych historii znamy od kilku dekad. Nie chodzi jednak w nich o złapanie, tylko o gonienie króliczka.

Patrząc szerzej te filmy zresztą są bardzo podobne. W obu przypadkach widzimy ludzi działających na granicy prawa, realizujących własne cele, ale prawa wyznaczonego przez opresyjny rząd. Główni bohaterowie – Jyn i Han – jeśli tylko nie powstałoby Imperium, mieli zadatki by stać się zwykłymi obywatelami. Nie było im jednak dane dorastać w czasach pokoju.

Filmy różnią się jednak skałą i stawkami. Łotr 1 pokazuje nam punkt przełomu wojny z Imperium, podczas gdy Han Solo jest opowieścią kameralną. W pierwszym spin-offie odwiedzamy sztab Rebelii, a w drugim nie opuszczamy półświatka. No i chociaż droga do celu była nawet podobna – od samolubności do altruizmu – to dostaliśmy jakże rożne zakończenia. Rouge One definitywnie zakończył historię tytułowej ekipy, gdy Solo zostawił miejsce i rozbudził apetyt na sequel.

Marik

Mimo całego aktorskiego uroku Solo oraz smakowitych nawiązań z tego filmu, Łotr 1 pozostanie dla mnie spin-offem prawie idealnym. Przede wszystkim, Solo – jak wspomnieli koledzy powyżej – to przygodówka, która bardzo mocno kojarzy się z gatunkiem space opera i Nową nadzieją. Dla mnie sensem spin-offów Star Wars jest odchodzenie od przetartych ścieżek w nieco inne (zwłaszcza mroczne) klimaty. Oczywiście, Solo po raz pierwszy pokazuje na srebrnym ekranie gwiezdnowojenny film o kradzieży (heist movie), jednak całe to zamieszanie aż za bardzo przypomina bieganie po Gwieździe Śmierci, żeby zdecydowanie wyróżnić się wśród Star Wars wielkiego ekranu. Łotr 1 miał odwagę i wiadomo to nawet dzięki wieściom z poza planu: dokrętki nie były efektem interwencji studia, a raczej pozwolenia twórcom na ryzyko, które bardzo się opłaciło.

Uważam, że Solo, gdyby dostał więcej czasu na etapie scenariusza i nie był jedną z wielu ofiar zmiany reżysera, mógłby przebić Łotra 1 swoją fabułą, ale to właśnie film o kradzieży planów Gwiazdy Śmierci pozostaje w moich oczach wzorem dla nowego kanonu, jak powinno się robić spin-offy w uniwersum Star Wars. Obyśmy doczekali się w przyszłości filmów z historią na tym poziomie!

Vidar

Jak na spin-off, Łotr 1 to film bardzo bezpieczny. Bezpośrednio związany z rozwojem głównej linii fabularnej, na upartego mógłby być kolejnym numerowanym epizodem. Dodaje dużo do głównej fabuły, skupia się na kluczowych wydarzeniach, pokazuje nam co nieco z tego, jak wszechświat z prequeli stał się tym z Klasycznej Trylogii. Solo? To czysty spinoff. Mamy co prawda młodsze wersje trzech ukochanych bohaterów. Ale poza tym? Jakieś szamotaniny gangów na prowincji, historia gangsterska… tego na dużym ekranie nie było. I mam nadzieję, że mimo problemów finansowych ten aspekt Star Wars nie będzie przez filmowców zaniedbany. Bo to piękne uzupełnienie filmów przedstawiających wielkie wydarzenia, jak Łotr 1 czy główna saga. Bo ten świat ma dużo więcej do zaoferowania niż epickie konflikty w kosmosie. Stawiam na Solo.

Wixu

Bardzo lubię oba spin-offy i jest mi niezmiernie przykro, że Solo okazał się finansową klapą. Film sam w sobie na pewno na to nie zasługuje i szkoda, że porażka w box office’ie nastawiła ludzi na krytykę. A prawda jest taka, że fabularnie spin-off z Hanem nie odstaje od wielbionego przez fanów Łotra 1. Obie historie są na pewnej płaszczyźnie całkiem podobne – traktują o bohaterach, którzy stali gdzieś na uboczu, ale w splocie dziwnych przypadków włączyli się do gry, przy okazji zyskując nowych sojuszników. Oczywiście, ciężar gatunkowy ratowania galaktyki przed Gwiazdą Śmierci a wykradaniem paliwa dla własnego zysku jest zgoła inny, niemniej główne założenia historii są zbieżne – następuje przemiana głównego bohatera, początkowo nieufnego wobec świata, klasycznego outsidera. W tym upatruję podobieństw. Różnice są widoczne. W przypadku Łotra mamy walkę, która kończy się dwuznacznie, bo plany zostały wykradzione, ale z poświęceniem ekipy. Solo też jest okupiony stratami towarzyszy, ale ci główni przeżyli – co wiedzieliśmy od samego początku. Dlatego fabuła Solo nie narzuca na nas ciężaru, obawy, że zginie ktoś, komu bardzo kibicowaliśmy. To dwa różne filmy, Łotr to epicka, bohaterska walka z oprawcą, Solo to gwiezdnowojenne Ocean’s Eleven. Która konwencja bardziej mi odpowiada? To nie kwestia wyboru, obie formy są świetne. Szkoda tylko tego, że jeden z tych filmów nie został doceniony…

Wynik naszej małej zabawy w porównywanie fabuł Łotra 1 i Solo minimalnie wygrywa pierwszy z filmów, wynikiem 2-1, przy trzech remisach. A po której stronie stoicie Wy? Która fabuła jest Waszym zdaniem lepsza? Podzielcie się z nami w komentarzach swoją opinią.