Marik Vao
Pytanie, które nasuwało mi się podczas oglądania Galaxy of Adventures, to… Po co? Animacje nie poszerzają uniwersum Star Wars, nie pokazują nowej ani ładnej animacji (te nosy i usta wręcz odrzucają) ani nie opowiadają żadnej spójnej historii – są jedynie urywkami z filmów, które już znamy. Przyczyny udało mi się wymyślić dwie: jedną jest chęć popularyzacji Oryginalnej Trylogii wśród dzieci. Spotykam nawet uczniów pierwszych klas podstawówki, którzy lubią wszystkie filmy Star Wars, ale zgadzam się, że dla niektórych tempo filmów (zwłaszcza Nowej nadziei) w epoce Marvela może być trudne do przejścia dla tych, którzy nie mają dużego doświadczenia z filmami sprzed 2005 roku. Drugim powodem jest tania popularyzacja nowego kanału na youtube: Star Wars Kids. Twórcy pewnie celowo poszli po uwielbiane i mało kontrowersyjne treści, by przyciągnąć widzów do nowej inicjatywy. Wypuszczenie kolejnego sezonu propagandowych Forces of Destiny na pewno nie podołałoby takiemu zadaniu. Co do samych animacji, trudno jest się o nich wypowiedzieć: dziwi, że Chewie ma „wspomnienia” z przyszłości, a Luke ulegający agresji został przedstawiony tak, jakby należało się cieszyć z tego, że sięgnął po miecz. Ogólnie wszystko jest dynamiczne, urywkowe i uproszczone, czyli idealne dla pokolenia smartfonów.
Suweren
Galaxy of Adventures, czyli seria krótkich, a nawet bardzo krótkich filmików osadzonych w świecie Star Wars, emitowanych na disneyowskim kanale na YouTube, to z całą pewnością nie lada gratka dla młodych fanów gwiezdnej sagi. Tych tak młodych, że już młodsi być chyba nie mogą. Tych, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę w bardzo odległej galaktyce. I wydaje się to być dobrym startem. Animacja ma prostą, acz przyjemną szatę graficzną, jest kolorowa i dynamiczna. Bohaterowie są żywi, jednowymiarowi i (co najważniejsze) mówią głosami aktorów z Oryginalnej Trylogii. Skupienie się właśnie na tych postaciach też uważam za dobry zabieg – wszak Stara Trylogia, jak sama nazwa wskazuje, jest już stara i najmniej przystępna dla młodych odbiorców. Galaxy of Adventures może ich zachęcić do sięgnięcia po nią. Na plus zaliczam też fakt, że animacja bardzo ładnie łączy wątki i spaja wszystkie trylogie w jedną spójną całość – niektóre przejścia, np. te zaproponowane w historii Imperatora Palpatine’a, są pomysłowe i w bardzo ograniczonym czasie dość wiernie pokazują życiorys postaci. Niestety, Galaxy of Adventures jest właściwie tylko dla dzieci. Owszem, każdy może sobie te odcinki obejrzeć, ale dla starszych widzów będą zwyczajnie odtwórcze i przez to mniej ciekawe. Choć nie należy ich lekceważyć, bo niektóre zawierają dość szczegółowe informacje, takie jak nazwy firm zajmujących się produkcją poszczególnych modeli myśliwców… a nie jestem pewien, czy każdy fan byłby w stanie od tak je wymienić z pamięci…
Ithilnar
Widząc zapowiedź Galaxy of Adventures, pomyślałam podobnie jak Marik: po co? Po co kolejne krótkie animacje, po co wracać do filmów, serwować widzom odgrzewany kotlet? I ta myśl towarzyszyła mi do momentu, gdy dołączyła do mnie 5-letnia córka. To nie jest animacja dla nas, starszych fanów. To animacja mająca przyciągnąć dzieci, mająca pokazać im urok pierwszych filmów, które w dzisiejszych czasach są dla nich zbyt statyczne i zwyczajnie nudne. Dzieci oglądają filmiki z zapartym tchem, dopytują, chcą więcej… Są zwyczajnie zaintrygowane, bo dla nich ta animacja jest atrakcyjna wizualnie. Ja jestem nastawiona nieco bardziej sceptycznie. Podobają mi się niektóre scenki (historia Imperatora czy pokazanie potęgi Imperium to złoto!), ale animacja wydaje mi się miejscami niezbyt wyraźna i zwyczajnie niechlujna. Głosy postaci czy połączenie wątków z różnych filmów w jedną krótką animację to znakomity pomysł, jednak dobre wrażenie psuje właśnie niedopracowana animacja. Mogę sobie narzekać, ale i tak obejrzę kolejne odcinki – i sama, i z córką.
Vidar
Niby tylko dla dzieci, które nie są w stanie wysiedzieć długo przed ekranem. Niby podstawową funkcją jest 'wciągniecie’ dzieci w SW i niewiele więcej. Ale… te animacje są same w sobie całkiem przyjemne w oglądaniu. Przede wszystkim – bardzo lubię taką kreskę, więc jeśli potraktować to nie jako część ukochanego uniwersum, a twórczy hołd dla jego najważniejszych momentów bawiący się przy okazji inną konwencją – jest naprawdę przyjemnie. Nie ma co prawda za bardzo czego śledzić z zapartym tchem, ale na krótką przerwę w rutynie czy chwilę zabicia czasu – w sam raz!
Kaelder
Gdy ujrzałem zapowiedzi Galaxy of Adventures, odniosłem wrażenie, że będzie to kolejna próba zarobienia dodatkowych pieniędzy na sprzedaży gadżetów dla młodszych fanów, bądź działanie nastawione na wywołanie uczucia nostalgii u dojrzalszych miłośników Sagi. Jak bowiem odbierać krótkometrażową serię prezentującą najbardziej znane momenty ze Starej Trylogii, które pamięta każdy, kto oglądał Gwiezdne wojny? Wraz z obejrzeniem pierwszych odcinków zmieniłem jednak zdanie. Nie zgodzę się z moimi przedmówcami co do tego, że produkcja jest nastawiona na przyciągnięcie wyłącznie dzieci. To tak naprawdę drugie życie, jakie podarowano Gwiezdnym wojnom i ubranie jej w szaty animacji wzbogaconej dość sugestywną grą światła oraz cienia. Wizualnie, za wyjątkiem kilku drobnych uchybień (np. zbyt krzaczaste brwi u Luke’a czy bardzo delikatne, wręcz kobiece rysy twarzy u Hana Solo) to bowiem uczta dla oczu i serca. Przykładem jest wplecenie w R2-D2 – A Loyal Droid dość symbolicznej sceny z droidem astromechanicznym i C-3PO obserwujących przechodzącego obok nich Dartha Vadera. Takich smaczków jest rzecz jasna znacznie więcej. Na plus zasługuje także wykorzystanie głosów aktorów wcielających się w Starej Trylogii w poszczególne postacie, a także dodanie do starszych epizodów scen pochodzących z nowych filmów (np. zaprezentowanych w Hanie Solo). Reasumując, pomimo stosunkowo krótkich odcinków, których akcja biegnie w przyspieszonym tempie, osoby nieobeznane z Gwiezdnymi wojnami mogą dostrzec w Galaxy of Adventures coś interesującego i wartego przyjrzenia się. Animacja zaś, za wyjątkiem kilku drobnych błędów, wydaje się być przyjemna i daje pole do popisu, jeśli chodzi o wyrażenie emocji przez konkretne postacie.
Dark Dragon
Cały pomysł z krótką formą przedstawiającą w skondensowanej formie najważniejsze wydarzenia z życia danych bohaterów bardzo mi się podoba. Dodanie dynamiki scenom, którym tego brakowało (ANH), spojrzenie na wszystko z innego punktu widzenia, głosy oryginalnych (tudzież pierwszych, pierwotnych) aktorów – wszystko to na duży plus. Zobaczycie więc młodego Solo przemawiającego głosem Forda (wielu na to liczyło), Luke’a poruszającego się ze sprawnością wprawionego Jedi, Vadera urządzającego radosną masakrę Rebeluchów i wiele więcej. To wszystko mnie osobiście kojarzy się z jednym – wizualizacją dziecięcych marzeń, jak to wszystko wyglądało w naszym wyobrażeniu (poza filmem, po filmie), słowem: przerysowane, ale w pozytywnym sensie. Uważam, że takie filmiki nie tylko nie ujmują nic Gwiezdnym wojnom, ale rozwijają je w bardzo ciekawy i przystępny dla każdego sposób.