„Resistance 1×12: Bibo”

Marik Vao

Po udanym poprzednim odcinku dostaliśmy Bibo, czyli schematyczną nudę, która może trafić jedynie do najmłodszych odbiorców. Nie oszukujmy się, każdy dorosły już w szóstej minucie odcinka jest świadom absolutnie wszystkiego, co stanie się przed napisami końcowymi. Wisienką na torcie staje się moment, kiedy postaci domyślają się, w jakiej są sytuacji. Pada wtedy stwierdzenie „To oczywiste!”, które wywołuje jedynie uśmiech politowania. Jeśli oglądacie serial jedynie dla wątku głównego, ten odcinek można pominąć. Chyba tylko fani dziwnych stworów z odległej galaktyki będą zachwyceni.

Nadiru

Rzadko się zgadza, żebym tak kompletnie zgadzał się z Marikiem – to było chyba dwadzieścia minut najbardziej przewidywalnej fabuły w historii Star Wars. Zły to znak, gdy w zaledwie dwunastym epizodzie serialu twórcy piszą scenariusz na kolanie i powielają najbardziej wyświechtane klisze gatunku. Nie powiem, odcinek da się obejrzeć, ma nawet ze dwa zabawne momenty, ale to wszystko, co można o nim powiedzieć na plus. Nie jestem nawet pewien, czy dzieciaki w wieku przedszkolnym nie poczują jakieś déjà vu, oglądając Bibo, co dopiero nominalny widz docelowy Resistance, który ma przynajmniej lat naście… Jeśli nie oglądaliście, a to czytacie, to nie oglądajcie, szkoda Waszych dwudziestu minut.