Każdy z nas ma swoją wizję Gwiezdnych wojen, mniej lub bardziej zgodną z wizją twórców. Nierzadko człowiek zastanawia się, dlaczego pewnych elementów zwyczajnie w filmie zabrakło, choć zostały nakręcone. Niektórych nie żal, ale niektóre… Oj, jak bardzo chciałabym zobaczyć poniższe sceny!
Rozmowa Luke’a z Biggsem
Rozumiem, że uwzględnienie nakręconych już (i wpisanych w książkową adaptację) scen zaprzeczało niejako narracji z punktu widzenia dwójki droidów, jednak w kontekście późniejszych zmian, bardzo mi ich brakuje. Kiedy przed bitwą o Yavin Luke spotyka Biggsa, oczywiście, można powiedzieć, że znają się od dawna, ale znając poprzednią rozmowę, spotkanie Biggsa i Luke’a, który miał być uziemiony na Tatooine, ma zupełnie inny wydźwięk. Mogę się obyć bez Fixera i Camie, ale spotkanie z Biggsem… to zupełnie co innego.
Solo wywalony z marynarki, wcielony do piechoty
Spin-off o Hanie nieco zmienił nasze podejście do tego uroczego łajdaka, na którego zapadła później księżniczka Leia i rzucił nowe światło na jego przeszłość. Już od czasu starego kanonu wiedzieliśmy, że Solo miał w przeszłości epizod z imperialną marynarką, umieszczono go i tutaj (ale kwestii nazwiska nigdy nie przeboleję). Wycięcie króciutkiej przecież sceny, pokazującej, że to, co uniemożliwiło mu służbę we flocie, zaważyło na jego powodzeniu jako przemytnika, uważam za zbrodnię.
Padmé starająca się powstrzymać zbrojny konflikt
Po latach stwierdzam, że prequele nie były takie złe, zwłaszcza jeśli chodzi o pokazane w nich rozgrywki polityczne. Manipulacje Palpatine’a zawsze budziły mój zachwyt i podziw, a szczególnie widać to w tym przypadku. Padmé przybywa do Senatu tuż po zamachu na jej życie i protestuje przeciwko zaognieniu konfliktu, sugeruje też, że coś się za tym kryje. Tuż obok siedzi i słucha Jar Jar Binks, którego jednak potem Palpatine wmanewruje w przyznanie kanclerzowi dodatkowych kompetencji… Nie da się nie podziwiać elastyczności i zmyślności późniejszego Imperatora. To naprawdę dobra scena.
Wahanie Jerjerroda
Stara Trylogia jest dosyć czarno-biała, jak przystało na western w kosmosie. Oczywiście, pokazano też przemianę lorda Vadera, co stanowi odwołanie do schematu Campbella, ale poza tym iImperialni to raczej bezlitosne potwory, nie posiadające żadnych skrupułów, niszczące całe planety tylko dla udowodnienia własnych racji. Dlatego właśnie strasznie brakuje mi tych scen z Jerjerrodem. Oczywiście, musiały zostać wycięte, ale wahanie na twarzy dowódcy, jego ludzkie podejście do rozkazu pokazuje, że nie wszyscy byli po prostu źli.
Powołanie Rebelii do życia
Wycięcie wątku Delegacji 2000 i zaczątków buntu w szeregach Senatu niezmiennie uważam za olbrzymią zbrodnię filmowej Zemsty Sithów, tym bardziej przecież, że wątek polityczny prequeli jest naprawdę całkiem nieźle napisany. Widać tu, że nie wszyscy Senatorzy są bandą skorumpowanych baranów, a niektórym naprawdę leży na sercu dobro Republiki. Plus, w tych scenach naprawdę nieźle widać kunszt aktorski Natalie Portman, choćby kiedy spogląda pokonana na przyszłego Imperatora.