Miecz pojawiający się w teaserze Przebudzenia Mocy od pierwszej chwili, gdy się pojawił wzbudza spore emocje, choć do premiery samego filmu pozostało jeszcze dobre dziesięć miesięcy. Większość fanów jest dosyć zgodna w swojej opinii odnośnie broni, ale tak naprawdę po Disneyu można było spodziewać się małej rewolucji, zaznaczenia, że Star Wars teraz należy do nich. Komicznie to wypada, ale sam teaser był kompilacją kuriozalnych momentów, a przynajmniej tak wolę myśleć.
Tak czy siak, ten miecz uważam za śmieszny, ale nie szokujący. Od wypuszczenia Rebeliantów wytwórnia od Myszki Miki eksperymentuje z bronią – to, czym walczy Inkwizytor, blastero-miecz Ezry i krzyżowe ustrojstwo z Epizodu VII to chyba wystarczające dowody, a mam przeczucie, że z czasem ich przybędzie. Rozumiem, każdy chce wnieść jakiś powiew świeżości, dodać coś od siebie, ale, na litość Mocy, bez przesady. Kiedy w Path of the Jedi Inkwizytor włączył miecz i zrobił Kananowi przed twarzą świetlną kosiarkę, u wielu osób skończyło się to wybuchem śmiechu. Te najnowsze projekty wydają się być strasznie niebezpieczne i niepraktyczne w użytkowaniu (oprócz cudeńka należącego do Ezry). Kylo Ren z Przebudzenia Mocy powinien mieć rękawy w strzępach! Pilnować też się pewnie musi, bo chwyci nie tak i może się pożegnać z palcami. Straszne życie Sitha jest.
Fani tradycyjnie obrócili wszystko w żart, co od grudnia możemy podziwiać na YouTubie. Myślących, że to nie koniec ewolucji w świecie mieczy świetlnych, jest więcej. A zatem jakie będą kolejne kształty?
O bezpieczeństwie też ktoś pomyślał. Niektórzy nawet przetestowali i wymyślili bardzo ciekawą alternatywę.
Niektórzy krzyżowego miecza bronią, wysuwając przy tym całkiem przekonujące argumenty, ale z jego kształtem nikt nie wygra…
A na koniec taki mój luźny pomysł, próbujący uzasadnić taki kształt tej broni. Może te doczepki mają regulowaną długość? Kiedy do celu trochę brakuje, ostrze wysuwa się kawałek dalej i misja wykonana! O, i to ma sens!