Zobaczyliśmy teaser do Epizodu VII – zaledwie kilkadziesiąt sekund, a w świecie fanowskim zawrzało. Oto pierwsze wrażenia naszej redakcji.
Cathia: Po całym dniu fałszywych alarmów i jakże uroczych, ale wnerwiających nieco fanowskich trailerów, do prawdziwego podeszłam z pewną taką nieśmiałością, zwłaszcza na widok tego szturmowca bez maski na piaszczystej planecie. Potem przyglądałam się bez specjalnej nadziei, ale… Twarze zaczęły wyglądać znajomo, pewne rzeczy z concept artów, które wyciekały do sieci, nagle znalazły potwierdzenie… O mamo… To jest to! Z pewną przykrością jednak stwierdzam, że zabrakło mi tej pewnej magii, którą czułam np. przy trailerze do Epizodu I. Nie czuję ciągłości. Liczę jednak na to, że to zaledwie teaser, a przy trailerze spłaczę się jak norka z samego fanowskiego szczęścia.
Alcyone: Nigdy nie wyczekiwałem piątku tak bardzo, odkąd dowiedziałem się że teaser Przebudzenia Mocy już będzie tego dnia dostępny do obejrzenia. Odczucia, wrażenia, opinia? Jednym słowem – mieszane, ze szczyptą optymizmu. Znajomy (?) pustynny krajobraz, szturmowiec bez hełmu, robocik jakby wyciągnięty z nowoczesnego boiska piłkarskiego, to mnie nie przekonało za bardzo. Ale potem scena (chyba) desantu oddziału szturmowców – no to już coś. Oglądając tą krótką sekwencję, obudziła się we mnie nadzieja, że będzie w tym filmie akcja. To samo przy ujęciu „Sokoła Millennium.” A scena z tajemniczą postacią w kapturze przypomina mi ujęcie z gry komputerowej, no i ten miecz z jelcem… Mimo, że to tylko minuta trzydzieści pozlepianych różnych scen, liczę, że trailer rzuci mnie na kolana, że o samym filmie nie wspomnę.
Krzywy: Teaser przypadł mi do gustu i w ferworze nawet wrzuciłem go we wszystkie social media z komentarzem, że kolokwialnie mówiąc „urwał jajca”. Nie mogło być zresztą inaczej, bo Abrams jest odpowiednim człowiekiem na stołku reżysera, a Disney wie jak pociągnąć znaną markę – w końcu udaje im się to bajecznie z Marvelem.
Po którymś z rzędu seansie na chłodno mogłem już wskazać kilka elementów, które nie zagrały. Mina szturmowca sprawiła, że prawie zgasiłem film, myśląc, że to kolejny fake i zaraz wyskoczy „Never gonna give up”. Robot kulka wygląda mi na duchowego spadkobiercę Jar Jara i nadal nie kumam, o co chodzi z tym mieczem świetlnym. Bad guy wygląda niczym Darth von Jungingen… Ale co ja tam będę marudził. Teaser rozbudził emocje, czekam na film jak na szpilkach, a lecące nad wodą X-Wingi powodowały ciarki. Chcę więcej, już, natychmiast!
Kaelder: Ciężko cokolwiek powiedzieć po kilku sekundach migawek, mrocznym głosie i dziwacznych wizjach reżysera (m.in. robot, który ewidentnie w kulki sobie leci i zaginiony miecz krzyżowy lub śrubokręt świetlny w rękach mrocznego). Abrams może i jest bardzo dobrym reżyserem, jednak już co po niektórzy obawiają się o rezultat końcowy. Poza tym mamy Johna „spoconego Bo(b)yega”, fruwające lody Magnum, pomykające X-wingi po wodzie niczym Pamela Anderson w Słonecznym patrolu, tym samym wywołując uśmiechy wśród fanów oraz „Sokół” jakby wprost wylatujący z Gwiazdy Śmierci. Najciekawiej wygląda desant szturmowców i ogólny klimat wciśnięty w ów teaser. Nie ma więc co się bać, a Yoda może spać spokojnie.
Marik: W pierwszym momencie nie mogłem uwierzyć, że nie oglądam kolejnego fanfilmu. Wiecie, dlaczego? Ponieważ są one pełne tanich efektów specjalnych – wszystko się błyszczy i świeci… To nie jest prawdziwy klimat Star Wars. W Oryginalnej Trylogii wszystko było brudne! Dopiero scena z „Sokołem” uświadomiła mi, że mam do czynienia z prawdziwym teaserem. Taka animacja byłaby zbyt zaawansowana jak na fanfilm. Przyznaję, nie mogę się doczekać starć w kosmosie! Nawet jeśli będą tak przesączone efektami, jak bitwa o Coruscant.
Niestety, ostatni trend do udziwniania na siłę mieczy świetlnych przejawia się też tu. Bzdurny miecz raczej podpowiada, że czeka nas przerost formy nad treścią. Tego się boję. Podsumowując, teaser potwierdza moje obawy. Może to będzie dobry film, ale nie będzie to film na miarę Gwiezdnych wojen. Czas pokaże.
Yako: Moja pierwsza reakcja na zajawkę nowego epizodu Gwiezdnych wojen była mocna. Zresztą – oglądałem przed kamerą i reakcję wrzuciłem na YouTube. Jak tradycja nakazuje, nie pokazano zbyt wiele. Nie wiadomo Kto? Co? Dlaczego? Co znamienne – nie pokazano także starych aktorów. Ten mocny cios jest dopiero szykowany na następny teaser.
Kiedy czekałem na pojawienie się teasera The Force Awakens, czułem się znowu, jakbym miał 16 lat w 1999 roku, kiedy modliłem się, aby się połączenie nie zerwało, próbując przez modem ściągnąć trailer Epizodu I. Znowu to samo: już miało nie być kolejnych Gwiezdnych wojen, a tutaj – stają się realne. Są, jest zajawka! Owszem, miecz ze świetlnym jelcem dziwi, ale X-Wingi nad wodą – wciskają w fotel. Szkoda, że nie dane mi było obejrzeć tego teasera w kinie…
Vidar: Pierwsza reakcja nie była zbyt entuzjastyczna. Ujęcie z Boyegą i późniejszy, dziwaczny droid jakoś nie kupiły mnie, miałem wrażenie, że to fanfilm. Ale im więcej razy oglądam ten zwiastun, tym więcej jestem w stanie znaleźć w nim elementów, które można polubić. Choćby scena z X-wingami i późniejszy lot „Sokoła”. Przypominają się godziny spędzone przy Rogue Squadron. Spodobały mi się też urywki przygotowujących desant szturmowców. No i chyba jestem osamotniony, ale postać „złego” i jego miecz świetlny moim zdaniem zostały pokazane całkiem fajnie i klimatycznie. Ogólnie zwiastun nie jest rewelacyjny, ale mogło być znacznie gorzej. Co do filmu – nadal jestem optymistyczny.
Lisa: Nie tego się spodziewałam. Opisy teasera z plotek wyglądały ciekawiej, lepiej i składniej. To, co wczoraj zobaczyliśmy było jakąś sklejką kilku kretyńskich momentów, bo nie wiem jak inaczej można nazwać tego piłkodroida i krzyżowy miecz świetlny. Oglądałam już kilkadziesiąt razy i nie mogę, po prostu nie mogę poczuć klimatu. Jedyne, co mi się podobało to ujęcie z Daisy Ridley. Powiedziałabym, że Tatooine (?) zapowiada się ciekawie, ale horror z Boyegą na samym początku (autentycznie się przestraszyłam) i wspomniany droid skutecznie mnie od tego odwodzą. Brakuje mi jeszcze czegoś, co spajałoby te scenki. Całość to nic nie mówiąca, dziwna migawka. Za wcześnie oceniać po tym film, ale mam nadzieję, że będzie miał więcej gwiezdnowojennego klimatu. No, i niecierpliwie czekam na ten właściwy trailer.
Nadiru: Moje oczekiwania co do teasera były z gatunku „pokażą może mało, ale będzie czuć magię Star Wars.” A tymczasem jest dość… średnio? Ot, zlepek scenek. Większość zajawek tego typu oczywiście tak wygląda, ale miałem jednak nadzieję, że dostaniemy coś w stylu pierwszego teasera do Zemsty Sithów: narracja i ściśle związany z tym przekaz wizualny, gdzie Star Wars czuć przez całą długość trwania zwiastuna. No i nawiązanie do Klasycznej Trylogii na zasadzie klimatu, a nie nowszych wersji TIE Fightera, szturmowców i „Sokoła”. Ktoś tu poszedł na łatwiznę i nie skorzystał z naprawdę niepowtarzalnej okazji, by wywołać u wszystkich uczucie wielkiego „WOW!” Szkoda, mogło być po prostu fajniej, tym bardziej, że J.J. Abrams wciąż ma u mnie gigantyczny kredyt zaufania odnośnie The Force Awakens.
A jeśli miałbym oceniać poszczególne elementy teasera, to doszedłbym do wniosku, że chciano w tych 88 sekundach pokazać przede wszystkim „Sokoła Millennium” i… wszystkie dziwne elementy, które pojawią się w filmie. To może być pewna forma przyzwyczajania nas już od startu, że będzie inaczej, a zarazem znajomo. Bo czy to nie zastanawiające, że w tych kilku ujęciach widzimy trzy bardzo, bardzo dziwne i niepasujące do Star Wars rzeczy – miecz świetlny z jelcem, droida-piłkę i speedera przypominającego wielkiego, czekoladowego loda – a tuż potem trzy zaledwie kosmetycznie różniące się od oryginałów klasyczne rzeczy – X-wingi, szturmowców i TIE Fightery? To raczej nie przypadek, a celowe zamierzenie twórcy teasera.