Kiedy kilka lat temu na rynek trafiła gra LEGO Star Wars: The Video Game, fani Gwiezdnych wojen prezentowanych w postaci duńskich klocków (bo przecież półki sklepowe już wtedy uginały się od zestawów LEGO z gwiezdnej sagi) mogli przeżyć prawdziwą ekstazę. Oto wreszcie ktoś przeniósł ich ulubione zabawki do wirtualnego świata i w domowym zaciszu mogli z przyjemnością delektować się nie tylko żmudnym składaniem plastikowych elementów w monumentalne pojazdy,czy lokalizacje, ale zasiąść przed monitorem i ponaparzać w klawiaturę oddając się fabule trzech pierwszych części. Potem przyszła kolej na kontynuację – LEGO Star Wars 2: The Original Trilogy, czyli klasyczną lucasową trylogię – epizody od czwartego do szóstego.
No, ale nie obcina się kurze złotych jaj (czy jakoś tak mawia ARTUT) i na miesiąc przed Świętami Bożego Narodzenia A.D. 2009 dystrybutor Cenega Poland zaprezentował na naszym rynku LEGO Star Wars: The Complete Saga. Co to właściwie jest? Ano łatwo się domyślić, że skoro to „kompletna saga”, to zawiera wszystkie części gwiezdnej opowieści. No i owszem. Instalując teraz jedną płytkę, gracz ma możliwość całkowitego oddania się zabawie z sześcioma epizodami i przeżywania ich fabuły na nowo. Co prawda dokonano kosmetycznych poprawek, m.in. nowa misja w Ataku klonów, ale ogólnie to wciąż ta sama gra, tylko w zbiorczym wydaniu.
A o co chodzi w rozgrywce? Można pobawić się dwutorowo: albo rozgrywając fabularnie wszystkie epizody, czyli przeżywać znane z filmów sytuacje, będąc jednocześnie ich uczestnikiem, albo pobawić się w trybie dowolnym – typowo zręcznościowym i sprawdzającym nasze umiejętności jako wytrawnego gracza. Ze względu na mój wiek i kiepską zręczność, ale zamiłowanie do Star Wars w ogóle, najważniejszą opcją dla mnie jest oczywiście tryb fabularny. Możliwość przejścia każdej części Gwiezdnych wojen, będąc czasami Anakinem, czasami Chewbaccą itp. daje niezwykłą frajdę.
I tutaj należy wspomnieć o grywalności. LEGO Star Wars jest produktem niezwykle grywalnym. Proste sterowanie, opcje walki ograniczone do minimum, bardzo efektowny świat sprawiają, że do komputera możemy śmiało posadzić dzieciaka, który poradzi sobie z poszczególnymi wyzwaniami. Sam z przyjemnością dawałem upust mojej Mocy i kosiłem zastępy droidów, rozbijając je na plastikowe klocki. Do tego dochodzi interakcja z otoczeniem. W zasadzie wszystko co leży, stoi czy rośnie można wykorzystać, albo jako część budowlaną, albo jako element „rozwałkowy” lub też miejsce poćwiczenia swoich mentalnych zdolności.
Sama gra polega na prostym założeniu – przechodzeniu etapów i zbieraniu jak największej ilości monet, zbiorników, serduszek, cegiełek itp., itd. Im więcej tego zbierzemy, tym oczywiście lepsze bonusy czekają na nas pomiędzy misjami, bowiem zarobione pieniądze posłużą nam do zrobienia ciekawych zakupów, a zdobyte zbiorniki do budowy pojazdów. Odsłonimy także mnóstwo postaci znanych z filmów i będziemy mogli wykorzystać je do własnych, niecnych celów. Niemniej, typowo przeciętnemu, niedzielnemu graczowi, który do takiej zabawy zasiada niezmiernie rzadko, LEGO Star Wars oferuje i tak świetną rozrywkę. Wcale nie trzeba zbierać jak największej liczby punktów, monet itp. Można śmiało iść jak burza przez kolejne części, aby przeżyć gwiezdną sagę na nowo.
Jeśli jednak ktoś oczekuje więcej od produktu, niż szybkiego przejścia opowieści, to znajdzie tutaj prawdziwą ucztę. Trzeba sporo się natrudzić aby pozbierać wszystko na planszach i wymaga to czasami od nas wręcz niebotycznych umiejętności i kombinowania. Na dokładkę, przechodząc poszczególne epizody odblokowujemy dodatkowe misje, w których bawić się będziemy na czas, bijąc swoje, lub kolegi rekordy.
Największym plusem LEGO Star Wars jest oczywiście tryb współpracy. To najbardziej genialny pomysł na jaki wpadli producenci gier spod znaku LEGO. Po co siedzieć przy komputerze samemu? Można do zabawy zaprosić jeszcze kogoś, wręczając mu albo pada, albo robiąc miejsce przy klawiaturze. We dwóch zawsze raźniej, a i rozgrywka idzie łatwiej. Mało tego, można popróbować swoich umiejętności jako przeciwnicy i oddać się walce na miecze świetlne i Moc.
Do pozytywów zaliczyć należy jeszcze grafikę i muzykę. Chociaż produkt ten nie oferuje naszym oczom wielokrotnego orgazmu, trudno rzec jakiekolwiek złe słowo na temat samej grafiki. Ot, prosta, przyjemna, klockowa wręcz sceneria, idealnie odwzorowująca plastikowe pierwowzory. W tej grze nie chodzi o zachwycanie odbiorcy wirtuozerią i majstersztykiem graficznej uczty, ale o jak najpełniejsze i najpłynniejsze oddanie świata duńskich zabawek. To zaś udaje się znakomicie. Dołóżmy do tego charakterystyczną starwarsową muzykę, rozpoznawalną chyba zawsze, wszędzie i przez wszystkich, a więcej polecać nie trzeba.
Jako że nie ma róży bez kolców, więc czas teraz na wady. Od razu zaznaczę, iż są one niewielkie i w większości wynikają z mojego gustu, niż z jakichś technicznych uszczerbków. Pierwsza to brak polskiej wersji językowej. Skoro The Video Game i The Original Trilogy takową posiadały, to dlaczego The Complete Saga jej nie ma? Nie wiem. Co prawda, nie utrudnia to zbytnio życia, bo sama rozgrywka jest pozbawiona dialogów czy opisów – wszystko opiera się na animacji – jednak już polskie napisy w Kantynie Mos Eisley czy menu w rodzimym języku by się przydały. Drugą wadą jest paradoksalnie zbyt proste sterowanie. Ciosy zadawane mieczem świetlnym czy strzały z blastera kierowane są przez komputer i nie możemy się wykazać zbytnio na tym polu. A w tego rodzaju grze aż prosi się o kilka combosów wykonywanych przez zręczne palce na klawiaturze czy padzie. Trzeci i ostatni mój zarzut to niejaka monotonność rozgrywki, która po części wynika także z drugiej wady. Praktycznie cały czas chodzi o to samo – rozwałka przeciwników, zbieranie stuffu i od czasu do czasu walka z bossem, co przy ograniczonym sterowaniu może nieco frustrować. Jeżeli ktoś nie przepada za Gwiezdnymi wojnami, zachodzi obawa, że jednak gra może mu się znudzić i nie ukończy wszystkich epizodów.
Podsumowując, LEGO Star Wars: The Complete Saga jest grą bardzo dobrą. Na pewno spodoba się fanom Star Wars i miłośnikom klocków LEGO, a to przecież oni są głównym targetem, do którego kierowany jest ten produkt. Niewątpliwą zaletą jest jej uniwersalność, gdzie w zasadzie może cieszyć osoby w różnym wieku, a tryb grania we dwójkę tylko potęguje pozytywne wrażenie. Jeśli ktoś jeszcze nie ma tej pozycji w swojej kolekcji, to zachęcam do spróbowania, bo warto. Natomiast, jeżeli posiadacie wcześniejsze wydania, to musicie się dwa razy zastanowić, czy zainwestować w grę praktycznie taką samą, z drobnymi tylko poprawkami. Wybór należy do Was i… Niech LEGO będzie z Wami!
Autor: Marcin „Sharn” Byrski