Umarł Krayt, niech żyje Krayt

Seria Legacy skończyła się w momencie, gdy zmartwychwstały Darth Krayt oznajmił wszystkim użytkownikom Ciemnej Strony Mocy swój powrót zza grobu, do którego posłał go jego najbardziej lojalny sługa, Darth Wyyrlok III. Zakon Sith pod władzą uzurpatora nie odniósł poważnych sukcesów, a wręcz przeciwnie, doprowadził do sprzymierzenia sił Sojuszu Galaktycznego i Imperium Roana Fela. Swoimi brutalnymi metodami, m.in. eksterminacją całych planet, nie tyle, co wzmógł strach przed Sithami, ile umocnił siły opozycji, dostarczając jej rozlicznych ochotników, głównie ze zniszczonych planet. Huttowie zaprzysięgli zemstę na Sithach, oferując wysokie nagrody za wielu z nich. Cade Skywalker bardzo chętnie korzystał z tych zleceń, poczynając sobie dość swobodnie i, co więcej, bezkarnie.

Wszyscy ci, którzy myśleli, że Darth Krayt się skończył, że jego czasy już minęły, powinni ponownie przemyśleć sprawę. Jego krótkie spotkanie z Karnessem Muurem na Had Abbadon okazało się bardzo owocne. Starożytny Lord odkrył przed nim ścieżki Mocy, którymi można powrócić nawet zza grobu. Krayt przez długi okres leczył swoje ciało, zarówno z obrażeń otrzymanych w walce, jak i yuuzhańskich pasożytów. Wracał do życia, gdy okazało się, że pole ochronne, w jakim umieścił go Wyyrlok, uniemożliwia jakikolwiek ruch, a zarazem i powrót do władzy. Z pomocą przyszła mu Darth Talon, która stojąc na straży jego komnaty, usłyszała słabe myśli swojego władcy i uwolniła go. Wkrótce potem Darth Krayt był gotów, by wywrzeć zemstę na swoich wrogach, potężniejszy niż kiedykolwiek przedtem.

Świtę, która towarzyszyła mu w drodze na Coruscant, dobrał pod względem efektywności, nie ilości. Darth Talon, Darth Nihl i dwóch nowych Żołnierzy Sithyjskich było siłą wystarczającą, by przedrzeć się przez Sithów lojalnych Wyyrlokowi. W końcu Mroczny Lord stanął naprzeciwko zdrajcy. Bez zbędnych słów obydwaj rzucili się do walki, jednak ani mecze świetlne, ani umiejętności w Mocy nie przyniosły efektu innego niż podziw obserwatorów. W końcu Darth Wyyrlok użył jednej ze swych specjalności, Techniki Dun Möch, polegającej na torturowaniu przeciwnika poprzez nękanie go jego własnymi słabościami i obawami. Uzurpator przedstawił Kraytowi wizję jego starości, wszystkich tych, których stracił, a także fakt, że przez cały wiek to Wyyrlokowie, a nie on, rządzili Zakonem Sith. Mroczny Lord osłabiony opadł na kolana i, czując na swoich barkach brzemię czasu, zdawał się być pokonany. Jednak, gdy jego przeciwnik zbliżył się do niego, chcąc zadać ostateczny cios, Krayt błyskawicznym ruchem odwrócił się i wbił obydwa ostrza w pierś zdrajcy. Ten szukał jeszcze pomocy u Dartha Stryfe’a, który jednak, zgodnie ze swoją wcześniejszą obietnicą, opowiedział się po stronie silniejszego Sitha.

Rozwiązawszy najpilniejszy problem, Krayt rozpoczął przywracanie dawnych porządków. Wielki Moff Veed został zwolniony z funkcji Regenta i przywrócony do stopnia Wielkiego Admirała. Na skutek przedłużającej się, niewytłumaczonej obecności Darth Maladi, to właśnie jemu została zlecona misja odnalezienia szpiega na dworze Mrocznego Lorda, który był w stanie wyczuć jego obecność, ale nie tożsamość. Darth Krayt dojrzał w końcu nieskuteczność realizacji swojej wizji poprzez wykorzystywanie istniejących struktur politycznych. Uznał, że Galaktyka, tak jak on sam, musi przejść przez ból śmierci i zmartwychwstanie, by osiągnąć pokój i stabilizację. Jego zadaniem natomiast będzie sprowadzenie na nią oczyszczającej siły chaosu.

Czego możemy się spodziewać dalej? Przede wszystkim wojny przez duże „W”. Będzie ona toczona za pomocą zwykłej, brutalnej siły, polityki, szpiegostwa i starej, dobrej metody podjazdowej. Zjednoczone siły Sojuszu Galaktycznego i Imperium stanowią na pewno siłę, z którą należy się liczyć, jednakże nie można zapominać o nowej, tajnej broni Krayta. Są to myśliwce o niespotykanych do tej pory osiągach, mogące zagrozić nawet jednostkom wielkości Niszczyciela Gwiezdnego, dodatkowo pilotowane przez silnych użytkowników Mocy, wspieranych cybernetycznymi implantami.

Okazuje się, że nie tylko Roan Fel ma skutecznych szpiegów i jego dwór jest również infiltrowany. Dowiadujemy się, że pomimo iż Hapanie pomagają mu gromadzić informacje na temat ruchów Sithów, nie przepadają za nim. Uważają go za odpowiedzialnego za śmierć swojej żony, a ich królowej, zamordowanej przez jednego z Rycerzy Imperialnych, który z nieznanych przyczyn przystał do Zakonu Sithów. Z kolei w ręce Imperium wpada Darth Maladi, która wydaje się niespełna rozumu po ostatnim starciu ze Skywalkerem na Wayland. Obawiając się Krayta, chce wkupić się w łaski Imperatora, oferując mu toksynę zdolną zgładzić dowolną planetę.

Skywalker nie ustaje w swoim polowaniu na Sithów. Uderzając szybko i niespodziewanie zadaje im straty może nie dotkliwe, ale na pewno poniżające. Szybko jednak okazuje się, że nie zawsze on będzie myśliwym. Za sprawą rozkazu Krayta stanie się zwierzyną, której tropem będzie podążała Darth Talon, mając za zadanie doprowadzenie go przed oblicze Mrocznego Lorda.

Jedi nie uda się dłużej nie mieszać w sprawy Galaktyki. Antares Draco, schwytany i złamany przez Dartha Havoka, ujawni lokalizację ich ukrytej świątyni.

Mimo iż nie wszystkie pomysły tej serii mi się podobają, skłamałbym mówiąc, że spokojnie czekam na Star Wars: Legacy – War #3. Bo jeszcze tylko 12 dni.