Nasze ulubione gadżety „Star Wars”

Jedi Nadiru Radena: Zapewne w przyszłości powiem, że ulubionym elementem mojej kolekcji będzie dość unikatowy (ma go tylko parę osób na świecie) mundur 181 Pułku Imperialnych Myśliwców, ale ponieważ noszę go dopiero od niedawna, w tej chwili honorowe miejsce zajmuje coś innego miecz świetlny Force FX Anakina Skywalkera z Epizodu III. Choć posiadam jeszcze miecze Dooku i Mace’a Windu, to ten darzę największą sympatią. Z wielu powodów, choć główny jest ten, że to mój pierwszy FX i zarazem pierwszy gadżet z prawdziwego zdarzenia, który do mnie zawitał. Do kiedy go nie kupiłem, nie miałem w kolekcji nic większego od pudełka Klasycznej Trylogii na DVD z 2004 roku… Poza tym jest używany, co nadaje mu sporej autentyczności i jako jedyny brał udział w pozorowanej walce na miecze świetlne, co stało się na StarForce 2012 – oczywiście spisał się na medal!

Cathia: Nie wiem, czy można to nazwać gadżetem, ale najcenniejszą rzeczą w mojej starwarsowej kolekcji jest podpisane zdjęcie Michaela Shearda, czyli Admirała Ozzela. Nie jest ono dedykowane konkretnej osobie, ale zwycięzcy w konkursie Star Wars. Wygrałam je na Polconie w 2001 roku, kiedy człowiekowi się jeszcze nie śniło, że będą do Polski przyjeżdżać starwarsowi aktorzy, że będzie można zdobyć taki autograf od aktora w jego własnej osobie. Organizatorzy konkursu byli wtedy na zagranicznym konwencie i poprosili o taki podpis. Mam dużo różnych rzeczy, ale to zdjęcie jest najcenniejszym w mojej kolekcji.

Johnny Tano: Raczej nie należę do ludzi, którzy lubią chomikować, a z gotówką też bywa u mnie krucho, zatem nie mogę pochwalić się zbyt imponującą kolekcją. Jednak za najciekawszy jej element uważam album na naklejki prezentujący historię opowiedzianą w Ataku klonów. Otrzymałem go od swojego dobrego znajomego w latach, kiedy dopiero zaczynałem swoją przygodę ze Star Wars i niemal natychmiast rozpocząłem polowanie na naklejki. Zbieractwo odbiło się poważnym echem na portfelach rodziców, ale w końcu udało mi się zebrać pełną kolekcję 215 naklejek, co w piątej klasie podstawówki zawierającej kilkoro fanów stanowiło obiekt sporej zazdrości. Album niestety nie przetrwał próby czasu, a właściwie odwiedzin młodszego kuzyna z nożyczkami, ale wspomnienia biegania po kioskach, handlu wymiennego wśród znajomych i poszukiwania ostatnich dwóch naklejek nadal są żywe.

Kaelder Dherven: Najciekawszym gadżetem z mojej kolekcji jest naszyjnik z czaszką mythozaura, nawiązujący do postaci znanego wszystkim fanom Gwiezdnych wojen łowcy nagród Boby Fetta. Na rewersie jest nawet wygrawerowane jego imię. Okoliczności, w jakich otrzymałem ów przedmiot nie są jednak niezwykłe. Kupiłem go bodajże rok temu na stronie popularnego serwisu aukcyjnego, zachęcony nie tylko jego wyglądem, lecz także okazyjną ceną. Od tego czasu doskonale spisuje się jako dodatek do ubrań podczas wszelkiego rodzaju konwentów.

Vidar: Hmm… to będzie trudne, nie mam ich zbyt wiele. Niech będzie to wygrany przeze mnie kilka lat temu w organizowanym przez Bastion konkursie C-3PO, który siedzi na szafce w moim pokoju i wita wszystkich gości. Po prostu stał się stałym elementem krajobrazu.

Darth Kamil: Moim ulubionym gadżetem jest plastelinowy Yoda wykonany przez moją siostrę z okazji moich urodzin. Jest to również mój najbardziej ulubiony prezent, jaki kiedykolwiek dostałem. Rywalizacja była zażarta – miałem jeszcze do wyboru naszyjnik z godłem Imperium, model imperialnego Virago, kilka modeli z Lego oraz figurkę Vadera. Ale to właśnie Yoda wygrał, bo drugiego takiego nikt nie ma i mieć nie będzie. Poza tym, miło dostać taką perełkę. Od mojej siostry dostałem jeszcze trzy laurki z motywami gwiezdnowojennymi. Mieć taką siostrę to skarb.

Lisa: Moim najciekawszym gadżetem jest zdecydowanie strój Jedi. Mam go od dwóch lat, ale dalej pamiętam, jakie były problemy z wykonaniem zaczęło się od znalezienia krawca, później trzeba było zaopatrzyć się w materiały, a z racji tego, że mieszkam w małym mieście nie było łatwo o żadną z tych rzeczy. Najtrudniej było z butami. W ostatniej chwili dorwałam buciory do jazdy konnej i od tamtej chwili hasam na StarForce w moim stroju i plastikowym mieczem, który jest jedynym nieidealnym elementem dżedajskiego stroju.